Wszystko wskazuje na to, że kontrakt Carmelo Anthony’ego zostanie przez Thunder wykupiony. OKC zaoszczędzą dzięki temu około 100 milionów dolarów, a zawodnik będzie mógł dołączyć do innego klubu. Największe szanse daje się Houston Rockets, ale w sumie są cztery drużyny do których Melo może dołączyć. Pytanie jakie sobie postawiliśmy to: czy Carmelo Anthony może być w ogóle wzmocnieniem jakiejkolwiek drużyny w NBA?
O tym, że Thunder mogą zaoszczędzić ogromne pieniądze zwalniając Melo pisaliśmy w poniedziałek. Chodzi o to, że podpisując Paula George’a i Jerami Granta suma pensji w OKC za kolejny sezon wynosić będzie 310 milionów dolarów! Carmelo wykorzystał opcję w swoim kontrakcie i przedłużył umowę z OKC za blisko 28 milionów. To ma ogromny wpływ na „salary-cap” oraz „luxury-tax”, czyli „podatek od luksusu” (w NBA jeśli klub przekroczy dozwolony limit zarobków, to musi zapłacić dodatkowy podatek do kasy ligi). Wykupując kontrakt Melo OKC mogą zaoszczędzić około 100 milionów dolarów. Gra jest więc warta świeczki i na pewno zrobią wszystko, aby porozumieć się z zawodnikiem.
W ostatnim Podcaście PROBASKET Krzysztof Sendecki, Michał Owczarek i Michał Pacuda zastanawiali się, gdzie pójdzie Melo. Ich rozmowa zeszła jednak w innym kierunku. Zaczęli się zastanawiać czy Anthony jest jeszcze w stanie być wzmocnieniem jakiekolwiek drużyny.
– Mam wrażenie, że Melo cały czas uważa, że jest niedoceniany i chciałby być liderem drużyny. Nie zaakceptuje roli zmiennika, weterana, który miałby tylko pomóc w zdobyciu mistrzostwa NBA. Jeśli poszedłby do słabszego zespołu, to też chciałby odgrywać tam pierwszoplanową rolę. Pytanie jakie należy sobie zadać, to czy jeśli zarządzam słabszą drużyną, daję się ogrywać młodym graczom, inwestuję w młodzież, to czy chcę mieć w swoich szeregach Melo? Czy on potrafiłby być wsparciem i inspiracją? Czy raczej chciałby tylko zabrać minuty i zdobywać jak najwięcej punktów? – zastanawiał się Michał Pacuda w ostatnim Podcaście PROBASKET.
Najnowszy Podcast PROBASKET 014 o LeBronie w Lakers, Cousinsie w Warriors, Kawhi Leonardzie i Carmelo Anthonym znajdziecie tutaj.
W jakim klubie może zagrać Carmelo Anthony w sezonie 2018/2019?
- Houston Rockets. Pisaliśmy o tym we wtorek. Co prawda Mike D’Antoni nie ma dobrych wspomnień ze współpracy z Melo w Nowym Jorku, ale Chris Paul chętnie widziałby swojego przyjaciela w drużynie. Być może, o czym też już pisaliśmy, jest to zorganizowana akcja, to znaczy Melo i Rockets mogli przewidzieć ruch OKC i dlatego pozwolili odejść Trevorowi Arizie do Phoenix Suns. W ostatnich dniach stracili też Luca Mbah a Moute na rzecz LosAngeles Clippers.
Możliwe, że zespół z Houston na Melo chce oszczędzić także kosztem kontraktu Capeli. Jednak młody Szwajcar zdaje się znać swoją wartość i jest gotów postawić na swoim. Rockets sporo ryzykują. Utrata Capeli, młodego perspektywicznego zawodnika, z uwagi na chęć zakontraktowania gwiazdy, która powoli przygasa, wydaje się mało sensowna. Niemniej zespół cały czas myśli tymi samymi kategoriami.
(Aktualizacja: Rockets podpisali umowę z niskim skrzydłowym Jamesem Ennisem, ale to nie zmienia faktu, że nadal liczą się w grze o Carmelo)
Przypomnijmy, że Rockets byli na liście drużyn, które miały pozyskać Melo już rok temu. Tak naprawdę sprawa wydaje się być przesądzona, ale inne możliwe kierunki to:
2. Portland Trail Blazers. Wszystko dlatego, że plotka o Melo w Portland wydaje się wciąż żywa. Damian Lillard i C.J. McCollum potrzebują wsparcia. Sami nie są w stanie wziąć na siebie ciężaru gry w najważniejszych momentach. Zastanówmy się nad takim rozwiązaniem. A może to jest drużyna do której by pasował? Której Melo byłby w stanie pomóc swoimi umiejętnościami i doświadczeniem?
3. Los Angeles Lakers. Z uwagi na przyjście LeBrona, to nie może zabraknąć na tej liście Lakers. Anthony to przyjaciel Jamesa, więc może jak to już zostało nazwane w ostatnim Podcaście PROBASKET, Lakers idą na całość i podpisując kolejnych graczy naprawdę chcą stworzyć w Los Angeles PSYCHIATRYK?
4. Miami Heat. Melo to także kumpel Dwyane’a Wade’a. Mistrzostwa by z tego nie było, ale sprzedaż koszulek i biletów mogłaby wzrosnąć. Anthony i Wade świetnie by się bawili. NBA robiłaby kolejne materiały o dwóch prawie emerytach grających w Heat i opalających się na plażach w Miami. Brzmi sensownie?