A może i herozimy LeBrona i spokój Warriors, ponieważ po meczu nr 1 wiele mówiło się o tym, że Cleveland Cavaliers nie dostaną drugiej tak dogodnej szansy na pokonanie mistrzów. Już kolejnej nocy zespoły wyjdą na parkiet Oracle Arena, by zmierzyć się w drugiej rywalizacji finałów.
GOLDEN STATE WARRIORS – CLEVELAND CAVALIERS 1-0, godz. 2:00
– Oczekujemy, że zagramy z takim samym zacięciem jak w meczu nr 1 – mówi LeBron James. – My także popełniliśmy wiele błędów – dodaje. Urwanie jednego meczu na parkiecie Golden State Warriors byłoby sporym sukcesem Cleveland Cavaliers. Otwarcie serii udowodniło, że zespół z Ohio jest w stanie zagrozić Warriors, gdy Ci nie grają swojej najlepszej koszykówki. Oczy wszystkich będą skierowane m.in. na J.R.-a Smitha.
– Bardzo mocno przyjął tę porażkę. Jednak on potrafi się odkuć bez względu na wszystko – kontynuuje LBJ. – Czasami w sezonie regularnym zagrał słabszy mecz, a potem wracał i spisywał się świetnie. Jest bardzo skupiony, ja niczego nie muszę mu mówić. Doskonale wie, co ma robić – kończy James. Tak czy inaczej to finały NBA, więc presja jest niezwykle odczuwalna. Warriors są gotowi wykrozystać każdy najmniejszy błąd.
– Musimy zagrać przeciwko LeBronowi agresywniej – mówi z kolei lider GSW – Stephen Curry. Jego koledzy nie byli w stanie w żaden sposób LBJ-a ograniczyć i ten w konsekwencji rzucił 51 punktów. – Nie musimy zmieniać naszego planu. Powinniśmy jednak grać odrobinę szybciej, włożyć w to więcej fizyczności – dodaje. Mistrzowie muszą jednak uważać, ponieważ kurczy im się rotacja. Pod znakiem zapytania stoją występy Klaya Thompsona i Andre Iguodali.
Wyjazd do Ohio z prowadzeniem 2-0 postawiłby Warriors w bardzo komfortowej sytuacji, ale Cavaliers przegrywali już w tych play-offach 0-2 wracając do siebie, więc wykorzystanie przewagi parkietu będzie tylko krokiem w kierunku obrony mistrzostwa. W Cleveland powinno być mistrzom znacznie trudniej. Tak czy inaczej – emocje z pierwszego meczu zapowiadają kolejne dobre widowisko. Kto wygra mecz nr 2?
To czwarty finał Warriors – Cavs z rzędu i czwarty, kiedy Warriors mają przewagę własnego boiska. Gra się oczywiście do czterech wygranych, a zatem pierwsze dwa mecze Oakland, dwa kolejne w Cleveland.
Przypominamy, że od 2014 roku w finale NBA gra się według formatu 2-2-1-1-1, a nie 2-3-2. Właściciele klubów oraz władze NBA uznały, że mimo problemów logistycznych i dalekich podróży musi obowiązywać format 2-2-1-1-1, ponieważ 2-3-2 dawał czasem przewagę drużynie niżej rozstawionej.
Terminarz finału NBA 2018 (gospodarz jako pierwszy, godzina według czasu obowiązującego w Polsce):
Mecz 1: 31 maja, czwartek: Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers 124:114 (po dogrywce) godz. 3:00 (noc z czwartku na piątek)
Mecz 2: 3 czerwca, niedziela: Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers godz. 2:00 (noc z niedzieli na poniedziałek)
Mecz 3: 6 czerwca, środa: Cleveland Cavaliers – Golden State Warriors godz. 3:00 (noc z środy na czwartek)
Mecz 4: 8 czerwca, piątek: Cleveland Cavaliers – Golden State Warriors godz. 3:00 (noc z piątku na sobotę)
Mecz 5 (jeśli będzie konieczny): 11 czerwca, poniedziałek: Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers godz. 3:00 (noc z poniedziałku na wtorek)
Mecz 6 (jeśli będzie konieczny): 14 czerwca, czwartek: Cleveland Cavaliers – Golden State Warriors godz. 3:00 (noc z czwartku na piątek)
Mecz 7 (jeśli będzie konieczny): 17 czerwca, niedziela: Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers godz. 2:00 (noc z niedzieli na poniedziałek)
Ostatnie trzy finały z udziałem tych drużyn kończyły się wynikami:
2015 – Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers 4:2 (MVP – Andre Iguodala, Warriors)
2016 – Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers 3:4 (MVP – LeBron James, Cavs)
2017 – Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers 4:1 (MVP – Kevin Durant, Warriors)
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET