Zawodnicy BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski wywalczyli pierwszy w historii awans do finału Mistrzostw Polski. Podopieczni Emila Rajkovikja pokonali w czteromeczowej serii triumfatora krajowego pucharu Polski Cukier Toruń. W ostatnim starciu było 92:78 dla Stali.
Pod dachem toruńskiej hali unosiło się nieme pytanie „czy gospodarze przedłużą jeszcze serię”. Własny parkiet i psychiczna przewaga z poprzedniego starcia obu ekip dostarczały kibicom odpowiedzi twierdzącej. Początek meczu zdawał się jednak świadczyć o czymś dokładnie odwrotnym. Festiwal nieskuteczności i spora nerwowość „Twardych Pierników” były paliwem dla ostrowian. Podobnie zaczynał się zresztą pojedynek numer „trzy”. Tym razem jednak, kiedy Stal wygrywała 12:2 po „trójce” Stephena Holta, trener Dejan Mihevc stracił cierpliwość i przywołał do siebie swoich graczy. Goście byli wyraźnie lepsi i to się po tej krótkiej przerwie nie zmieniło. Musiało upłynąć kilka minut, żeby proporcje zaczęły się zmniejszać – słowem, torunianie przyspieszyli w końcówce za sprawą rezerwowego D.J. Newbilla, ale mimo to nie wyszli na prowadzenie – przegrywali 14:22.
Dosyć statyczna koszykówka z pierwszej kwarty ustąpiła pola bardziej żywiołowej grze. Lepiej odnajdywali się w niej ostrowianie, którzy zbudowali nawet dwucyfrową przewagę. Co chwila dawał o sobie znać Marc Carter. W szeregach toruńskiej drużyny punktowali głównie Łukasz Wiśniewski i Krzysztof Sulima. Gospodarze utknęli jednak w martwym punkcie – sami co prawda trafiali, ale kompletnie nie radzili sobie w obronie. W takiej sytuacji nie było więc mowy o odrabianiu strat. Przyjezdni czuli się bardzo swobodnie pod koszem, a rozgrywającego takiej klasy jak Aaron Johnson nie trzeba było dwa razy zachęcać do wprowadzania piłki w „pomalowane”. Dzięki temu Stal była kilka kroków przed rywalami – prowadziła 46:38.
Po zmianie stron do akcji w ekipie Polskiego Cukru ruszyli Polacy. Pierwsze punkty z gry zdobył Aaron Cel, a walkę na tablicach prowadził Bartosz Diduszko. Przewaga gości topniała w oczach, ale na parkiecie pojawił się ponownie Mateusz Kostrzewski, czyli człowiek od zadań specjalnych. Przy stanie 49:46 powalczył na zbiórce i zaliczył akcję „2+1”. Taki pozytywny impuls pozwolił Stali się nieco odbudować. Torunianie upatrywali swoich szans w rywalizacji pod koszem i wymuszaniu przewinień rywali. Ciągle brakowało jednak ich dobrej dyspozycji w obronie, z czego regularnie korzystał Marc Carter. Zespół z Torunia znalazł się pod ścianą, bo w słabym stylu przegrywał aż 57:72.
Nie pomógł nawet krzyczący trener Dejan Mihevc. Torunianie w każdej akcji tracili wiele sił, późno obudził się niewidoczny wcześniej Glenn Cosey, natomiast po drugiej stronie Aaron Johnson trafiał jak na zawołanie zza łuku. Gospodarze nie bronili się jakoś szczególnie przed odpadnięciem. Nie pomagały pojedyncze drgnięcia Karola Gruszeckiego, który zupełnie nie istniał w tej serii. Cudownego przebudzenia nie doznał także D.J. Newbill. Więcej od słów mówią liczby – Toruń trafił w tym pojedynku 3 rzuty na 24 „za trzy”, a Ostrów 12 z 28. Stal wygrała 92:78 oraz 3:1 w serii półfinałowej, dzięki czemu powalczy o najwyższe laury.
fot. Andrzej Romański/EBL
======
Polski Cukier Toruń – BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 78:92 (14:22, 24:24, 19:26, 21:20)
Polski Cukier: Cosey 14, Cel 9, Wiśniewski 9, Mbodj 13, Gruszecki 9 – Śnieg 2, Sulima 7, Diduszko 8, Newbill 7, Perka
Trener: Dejan Mihevc
Stal: Johnson 20, Holt 9, Skifić 6, Łapeta 8, Majewski – Marković 3, Łukasiak 10, Carter 15, Kostrzewski 18, Surmacz 3, Chyliński, Ochońko
Trener: Emil Rajkovikj