Podobnie jak LeBron James w ostatnim meczu Boston Celtics – Cleveland Cavaliers, tak teraz Kevin Durant wyróżniał się na tle kolegów z drużyny. Gracz zakończył mecz zdobywając 38 punktów, jednak to nie wystarczyło do zwycięstwa. Skuteczna koszykówka gospodarzy sprawiła, że wygrali oni mecz numer dwa 127:105 i wyrównali stan serii na 1-1.
HOUSTON ROCKETS – GOLDEN STATE WARRIORS 127:105 (1-1)
– Przed meczem James Harden powiedział dość odważnie, że nie wygra tej serii sam. – Nie zrobię tego sam. Potrzebujemy, aby wszyscy zagrali dobrze. Czy to Chris Paul, Eric Gordon, czy PJ Tucker. Musimy skupić się na grze, rozmawiać ze sobą. – słowa te podziałały motywująco na kolegów z drużyny. Trevor Ariza zdobył 19 punktów, Eric Gordon 27, PJ Tucker 22, a Chris Paul 16 oczek i 6 asyst. Sam Harden był obok Gordona najskuteczniejszym graczem Rockets zdobywając 27 punktów.
– Dla Warriors oprócz 38 punktów Kevina Duranta, tylko Stephen Curry przekroczył barierę 10 oczek (zdobył ich 16). Trafiał jednak na słabej skuteczności, szczególnie na dystansie, gdzie trafił tylko 1 z 8 rzutów. Tylko 8 punktów (wszystkie w pierwszej połowie) zdobył Klay Thomspon kończąc na skuteczności 3/11 z gry.
– Pierwsza kwarta spotkania to wyrównany pojedynek. W połowie tej części wprowadzony z ławki rezerwowych Eric Gordon aktywniej zaczął grać w ataku, dzięki czemu gospodarze odskoczyli gościom na kilka punktów. Podobnie jak w meczu numer jeden skuteczny w ekipie Golden State Warriors był Kevin Durant, który zdobył 8 punktów w pierwszych dwunastu minutach.
– Drugą część rozpoczęli celną trójką gospodarze. W kolejnych minutach kolejne trzypunktowe akcje (trójka Chrisa Paula, akcja 2+1 Clinta Capeli oraz trójka Jamesa Hardena) sprawiły, że gospodarze odskoczyli na ponad 10 oczek.
– W kolejnych minutach trener Mike D’Antoni postawił na strzelecką piątkę Paul-Harden-Gordon-Tucker-Ariza i takim ustawieniem Rockets grali przez resztę drugiej kwarty. Opłaciło się to, ponieważ każdy z graczy trafił w tej kwarcie punkty, a gospodarze utrzymywali spokojną, ponad dziesięciopunktową przewagę.
– W drugiej połowie wydawać się mogło, że Kevin Durant postanowił w pojedynkę walczyć z Rakietami. Z dwunastu punktów drużyny, 10 zdobył właśnie były gracz Oklahoma City Thunder. Jednak skuteczni tej nocy Rockets odpowiadali na punkty Duranta i utrzymywali bezpieczną przewagę.
– W ostatnich dwunastu minutach gospodarze powiększyli swoje prowadzenie, które sięgało już prawie 30 punktów. Sfrustrowani Warriors popełniali nieprzemyślane straty i faule, które nie przynosiły nic dobrego. Spotkanie dokończyli gracze rezerwowi w obu drużynach. – Zagraliśmy po prostu dużo agresywniej i mądrzej. Wykonaliśmy przedmeczowe założenia trenera i to wystarczyło. – mówił po meczu James Harden.