To już czwarta porażka z rzędu Washington Wizards. Tym razem zespół z DC nie sprostał Atlancie Hawks, czyli jednej z najgorszych drużyn wschodniej konferencji. Na domiar złego ekipa Scotta Brooksa przegrała przed własną publicznością. John Wall obserwował mecz z ławki.
ATLANTA HAWKS – WASHINGTON WIZARDS 103:97
– Po raz kolejny Washington Wizards wypuścili prowadzenie w czwartej kwarcie. Cleveland Cavaliers pozwolili odrobić 17 punktów w ostatnie 7 minut, a Atlanta Hawks wróciła z -6 i odniosła de facto zwycięstwo, którego nie potrzebowała. Natomiast Wizards na ten moment są ostatnią z ośmiu drużyn wschodu, które awansują do play-offów.
– W tym meczu żaden z moich graczy nie chciał się dzielić piłką – stwierdził po wszystkim Scott Brooks. Był to drugi mecz w back-to-back, więc John Wall obserwował go z perspektywy ławki. Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Bradley Beal notując 32 punkty (12/24 FG, 7/9 FT), 3 zbiórki i 3 asysty.
– W całym meczu Wiz trafiali na 40% skuteczności do 48% skuteczności Hawks. W obozie gości najlepiej zaprezentował się Taurean Prince notując 23 oczka (8/18 FG), 4 zbiórki, 5 asyst. Parkiet już w pierwszej kwarcie opuścił Markieff Morris, gdy złapał dwa szybkie przewinienia techniczne. W czwartej kwarcie Wizards odzyskali prowadzenie zaraz na jej początku, ale potem przydarzyło im się 5 minut bez trafionego kosza.
– Ten moment pozwolił Jastrzębiom zbudować przewagę. Beal był 0/4 z gry w ostatnich minutach. Marcin Gortat spędził na parkiecie aż 39 minut i w tym czasie zanotował 6 punktów, 11 zbiórek i 4 asysty. W kolejnym meczu Wizards u siebie zmierzą się z Boston Celtics.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET