Stelmet Enea BC Zielona Góra przegrał w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z zespołem AS Monaco. Niewielkie rozmiary porażki sprawiają, że mistrzowie Polski wciąż mają realne szanse na awans do kolejnej rundy.
Stelmet Enea BC Zielona Góra – AS Monaco 82:84
Bardzo dobry finisz i szczęśliwy układ w pozostałych spotkaniach grupowych pozwoliły Stelmetowi przystąpić do rywalizacji w fazie play-off koszykarskiej Ligi Mistrzów. Tu los skojarzył mistrzów Polski z francuskim AS Monaco. Od momentu losowania wiadomo było, że rywalizacja będzie bardzo trudna, jednak podopieczni Andreja Urlepa zapowiadali iż będą walczyć o sprawienie niespodzianki.
Już pierwsze akcje pokazały kibicom zgromadzonym w hali CRS dlaczego AS Monaco było najlepszą drużyną fazy grupowej. Mocne defensywna, szybkie dwa przechwyty i punkty z kontry pozwoliły już w początkowym fragmencie gry zbudować przewagę francuzom. Gospodarze mieli trudności z tworzeniem sobie czystych pozycji rzutowych a gdy udawało im się dostać pod kosz to nie trafiali jak np. Koszarek po dwutakcie. Dwie trójki Robinsona dały wyraźne prowadzenie gościom ale na szczęście błyskawicznie osiem punktów zdobył Kelati utrzymując swój zespół w grze. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:25, druga natomiast rozpoczęła od kontynuacji dobrej gry przez Monaco. Agresywna fizyczna obrona oraz atakowanie strefy podkoszowej Stelmetu pozwoliły na powiększanie przewagi. Po trafionym rzucie wolnym za faul niesportowy Dragicevicia goście mieli przez chwilę dwa razy więcej punktów od mistrza Polski (21-42). Lepsza końcówka w wykonaniu podopiecznych Andreja Urlepa i osiem punktów duetu Savović – Gecevicius pozwoliły zmniejszyć stratę do piętnastu punktów i Stelmet po dwudziestu minutach przegrywał 36-51.
Druga połowa rozpoczęła się od fragmentu bardzo dobrej obrony Stelmetu, który nie pozwolił rzucić rywalom punktów przez trzy minuty. Jednak strata w tym czasie została zmniejszona tylko o cztery oczka gdyż w ataku gospodarze dalej mieli problemy. Niemoc strzelecką gości przełamał celną trójką DJ Cooper. Agresywna obrona przyniosła ze sobą konsekwencję w postaci pięciu fauli gospodarzy dzięki czemu goście rzucali osobiste. Pod koszem swoje punkty zdobył Kikanović i znów przyjezdni odskoczyli mistrzom Polski. Na szczęście końcówka kwarty ponownie była bardzo dobra w wykonaniu Koszarka i spółki. Po dwóch celnych rzutach Geceviciusa strata została zmniejszona i wynosiła tylko dziewięć oczek. W pierwszej minucie ostatniej kwarty przypomniał o sobie Robinson trafiając za trzy. Nie podcięło to jednak skrzydeł zawodnikom z Polski, którzy kontynuowali dobrą grę i nie pozwalali ponownie zwiększyć przewagi rywalom. Po faulu niesportowym na Dragiceviciu i trafieniu przez niego dwóch rzutów osobistych strata do Monaco zmniejszyła się do sześciu oczek. Gospodarze zaczęli mocniej atakować strefę podkoszową co przynosiło pożądane efekty. Gdy piekielnie trudną trójkę trafił Cooper wydawało się, że goście dowiozą do końca prowadzenie. Jednak dobra obrona plus sześć punktów spod samego kosza Dragicevicia i Savovicia doprowadziły do remisu 82-82. Ostatnią piłkę w meczu mieli jednak goście i po bardzo chaotycznej akcji zdobyli zwycięskie dwa punkty.
Stelmet Enea BC Zielona Góra po słabej pierwszej połowie i świetnej drugiej ostatecznie uległ AS Monaco 82 – 84. Minimalna porażka nie przekreśla ostatecznie szans zielonogórzan na awans, jednak będzie o to piekielnie ciężko. W drugich dwudziestu minutach mistrz Polski pokazał, że stać go na walkę jak równy z równym z bardzo dobrą europejską drużyną co jest świetną wiadomością dla polskiej koszykówki.
Autor: Kamil Kopciński