Już kolejnej nocy Cleveland Cavaliers zagrają z Golden State Warriors. W ostatnim meczu, przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, lepsza była ekipa mistrzów i to ona kolejny pojedynek rozpocznie w roli faworyta, mimo gry na wyjeździe. Dlaczego? W Ohio mają spore problemy z ustabilizowaniem swojej formy. Steve Kerr nie może się doczekać.
Zespoły grały ze sobą w trzech ostatnich finałach i istnieje bardzo duża szansa, iż w tym roku zmierzą się ze sobą po raz czwarty. – Byłbym zszokowany, gdybyśmy nie spotkali się w finale ponownie – mówił Klay Thompson. – Po prostu chcemy sobie nawzajem skopać tyłki – mówi z kolei szkoleniowiec Steve Kerr. Razem z Tyronnem Lue znają się już na wylot, a mimo to cały czas próbują się zaskoczyć czymś nowym, czymś innym w ustawieniu, w taktyce, czy w tempie rozgrywania akcji. Tego wymaga od nich rywalizacja.
– O to właśnie chodzi – byśmy za każdym razem chcieli się pokonać za wszelką cenę. Serie Bostonu z Los Angeles zdominowały ligę. Analogią współczesnej NBA jest rywalizacja Warriors z Cavaliers – mówi dalej coach Kerr. – Nie da się ukryć, że nasze pojedynki wzbudzają wyjątkową atmosferę. To ostatnie lata walki taką ją stworzyły – podkreśla Kerr. Kolejny mecz zespołów będzie ostatnim w ramach sezonu regularnego. Ponownie spotkają się dopiero przy okazji ewentualnego wielkiego finału.
Trudno porównać 3-letnią historię walki dwóch ekip do dwunastu wspólnych finałów Celtics i Lakers, ale jeśli pewne okoliczności będą sprzyjać – rywalizacja pomiędzy Warriors i Cavaliers może przeciągnąć się na co najmniej kilka następnych lat. W zasadzie wszystko sprowadzi się do tego, czy LeBron James będzie kontynuował karierę w Ohio. – Ta walka może potrwać nawet pięć kolejnych lat – mówi Mychal Thompson – ojciec Klaya. – Po tym sezonie wszystko zależy od LeBrona. Jeśli odejdzie, to koniec, jeśli nie, może za parę lat będzie to rywalizacja równająca się z Celtics i Lakers.
W nowym rozdaniu zmieniło się jedynie to, że Isaiah Thomas zastąpił Kyriego Irvinga. Draymond Green przyznał, że pierwszy mecz bez Kyriego w składzie rywala był dziwny. – Grało się inaczej – stwierdził. Ale Thomas to kolejny All-Star, który bez wątpienia wpłynie na przebieg ewentualnej serii pomiędzy ekipami. Gracze i trenerzy na każdym kroku wspominają gorsze i lepsze chwile ze wszystkich momentów tej walki. – Są rzeczy, o których będziesz mówił do końca życia – podsumował Stephen Curry. Wspomnienia odżyją już dziś w nocy.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET