Po wspaniałym świątecznym zwycięstwie nad Boston Celtics, Washington Wizards musieli uznać wyższość zawodników Atlanty Hawks. Podopieczni Mike’a Budenholzera ograli Czarodziejów we własnej hali 113:99. Przez 20 minut na parkiecie mogliśmy oglądać Marcina Gortata.
ATLANTA HAWKS- WASHINGTON WIZARDS 113:99
– Podczas pierwszej połowy obie ekipy nie dawały za wygraną, choć goście mieli spore problemy na deskach, a John Wall znowu walczył z brakiem skuteczności. W mecz lepiej weszli zawodnicy Scotta Brooksa, którzy jeszcze na niecałe 3 minuty przed końcem kwarty mieli 7 punktów przewagi. Hawks odpowiedzieli runem i po pierwszej kwarcie mieliśmy remis 29:29.
– W drugiej kwarcie powtórka z rozrywki. Czarodzieje zaczęli mocnym akcentem. Celne akcje Jodie Meeksa i Oubre JR. ponownie oddaliły gości, w tym przypadku na 9 punktów. Jastrzębie nie zamierzały tak łatwo opuścić i ponownie ruszyły za odrabianiem strat. Ze snu wyrwał je Kent Bazemore, który oprócz własnych akcji uaktywnił też klubowych kolegów. Mimo kolejnego zrywu Wizards wciąż 2 oczka na plus (57:55).
– Stołeczna ekipa straciła prowadzenie pod koniec trzeciej kwarty. Czarodzieje nie odrobili już tych strat do końca meczu. Rozpędzeni Hawks wykorzystywali najmniejsze potknięcia gości, oddalając się od nich na nawet 18 punktów. Ostatecznie Po świetnym poniedziałkowym meczu przeciwko Celtics, Wizards ulegli najgorszej drużynie NBA 99:113.
– Wizards stracili tym samym szansę na zdobycie 10 zwycięstw domowych i 10 wyjazdowym przed pierwszym stycznia, co ostatni raz udało im się podczas sezonu 1978/79
– Wśród Jastrzębi najlepiej spisała się trójka- Marco Belinelli (19 punktów), Ersan Ilyasova (20 punktów, 9 zbiórek) oraz Dennis Schroeder ( 21 punktów, 7 asyst).
– Po stronie Wizz brylowali Markieff Morris (18 punktów, 8 zbiórek) oraz Bradley Beal (20 punktów, 6 zbiórek).
– Marcin Gortat spędził na boisku 20 minut. Środkowy miał spore problemy ze skutecznością (1/6 FG) zdobywając ostatecznie tylko 2 punkty i zbierając 4 piłki z tablic.
[ot-video][/ot-video]