Po wtorkowej porażce Stelmetu do gry w obronie honoru polskiej koszykówki klubowej przystępowała Rosa Radom, która we własnej hali podejmowała hiszpański Estudiantes.
Rosa Radom – Estudiantes 77:84
Punkty:
Punter 18 – Landesberg 26
Zbiórki:
Sokołowski 10 – Brown 7
Asysty:
Szymkiewicz 4 – Brizuela 7
Gospodarze zaczęli mecz w najlepszy możliwy dla siebie sposób. Bardzo dobrze spisywali się i egzekwowali swoje akcje w ataku, dodatkowo potrafili zatrzymywać ofensywne zapędy gości. Prowadzenie 14-2 było odzwierciedleniem dobrej gry Rosy. Niestety potem gracze z Hiszpanii zaczęli grać lepiej, dodatkowo pojawiły się proste błędy w grze Radomian – faul w ataku, strata Zajcewa pod własnym koszem i nie przemyślane, pochopne akcje. Goście odpowiedzieli identycznym run-em i było po 16. Od samego początku mecz był nastawiony typowo na ofensywę, po pierwszej kwarcie podopieczni Wojciecha Kamińskiego prowadzili 25-23. W drugiej ćwiartce żaden zespół nie zamierzał odpuścić. Chyba zawodnicy przed meczem powiedzieli sobie że dziś losy spotkania rozstrzygną atakiem a obrona będzie tylko teoretyczna. Do przerwy gospodarze trafili 10 z 16 prób rzutów za trzy punkty jednak prowadzili tylko dwoma punktami (51-49) gdyż kolejny mecz z rzędu rywale dominowali pod koszem i zdobywali z tej strefy łatwe punkty. Dodatkowo świetne kwarty grał Landesberg, który do przerwy miał 4/6 za trzy.
Druga część gry to ciąg dalszy wymiany ciosów, przez pierwsze minuty wynik dalej oscylował wokół remisu. Radomianie dobrze pracowali w defensywie, zaliczyli kilka przechwytów jednak z wykończeniem akcji było już gorzej. Rywalom dopisywało natomiast szczęście i po trójce, która odbiła się od obręczy, wyleciała wysoko w powietrze i wpadła objęli pięciopunktowe prowadzenie. Po trzeciej kwarcie gospodarze przegrywali dziewięcioma punktami, trener Kamiński zdecydował się w ostatniej części gry na obronę strefą. Przyniosło to bardzo dobre efekty w postaci przechwytów i punktów z kontry. Rosa systematycznie zmniejszała straty, gdy wydawało się że niepotrzebny faul ofensywny Piechowicza wybije ich z rytmu nastąpił kolejny zryw i wynik ponownie był w okolicach remisu. Goście jednak w końcu trafili swoje rzuty, zdobyli kilka punktów a gospodarze nie byli wstanie odpowiedzieć. Jeśli nie udawało się wyjść z kontrą to nie było pomysłu na grę w ataku pozycyjnym. Indywidualne akcje Harrowa i Puntera na dłuższą metę nie mogły dać zwycięstwa i nasi przedstawiciele w Europie ulegli Hiszpańskiemu średniakowi.
Autor: Kamil Kopciński