Portland Trail Blazers nie grają w ostatnich kilku meczach zbyt dobrze i szybko muszą wymyślić najlepszy z możliwych planów naprawy. Mimo wszystko kapitan Blazers, Damian Lillard, twierdzi, że zespół nie potrzebuje żadnego spotkania, aby omówić dręczące ich kwestie.
– Myślę, że nie potrzebujemy spotkania – stwierdził Lillard po ostatniej porażce z Washington Wizards. – Kiedy masz poważne problemy, jeden zawodnik kłóci się z drugim, albo gdy widzisz, że w zespole nie ma wystarczającej motywacji, wtedy zbierasz wszystkich i próbujecie szukać rozwiązań – kontynuował. – Póki co, nie mamy z tym do czynienia. Najzwyczajniej w świecie nie układa nam się gra w ataku, próbujemy to załatać w obronie, ale nie zawsze się udaje – dodał.
Ostatnią serię wyjazdowych meczów Blazers zakończyli z bilansem 4-1, jednak po powrocie do własnej hali przegrali oni już trzeci raz z rzędu. Dame D.O.L.L.A. stanął w obronie krytykowanego sztabu szkoleniowego, twierdząc, że to nie trener wraz z asystentami nie trafiają rzutów wolnych czy popełniają straty, ale zawodnicy. Dobrą wiadomością dla Blazers jest trzydniowa przerwa przed kolejnym starciem, zła, że najbliższe dwa spotkania to potyczki z Houston Rockets i Golden State Warriors.
Blazers mają poważny problem w ofensywie, momentami wyglądają na sparaliżowanych, źle podają, często grają jeden na jeden, w efekcie czego, w ofensywnych rankingach, plasują się dopiero na 22 pozycji. C.J McCollum od kilku meczów nie może się wstrzelić, Lillard trafia zaledwie 33% prób zza łuku, a Jusuf Nurkić z 73 stratami przewodzi całej drużynie. Pokładanych w nich nadziei nie spełniają na razie Evan Turner oraz Maurice Harkles. Ponadto Blazers przegrywają większość piłek stykowych i grają przewidywalną koszykówkę, która coraz bardziej zaczyna frustrować fanów z Oregonu.
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]