Za nami kolejny dzień weekendowych emocji z najlepszą ligą świata. Ubiegłej nocy byliśmy świadkami w zasadzie tylko dwóch wyrównanych spotkań, Wizards- Blazers oraz Kings- Clippers. Z pierwszego meczu zwycięsko wyszli podopieczni Terry’ego Stottsa, natomiast o wyniku drugiego przesądziła niezwykle ciekawa końcówka. Ostatecznie zwycięstwo swojej drużynie zapewnił Blake Griffin, który na 3 sekundy przed ostatnim gwizdkiem oddał celny rzut z odchylenia. Dzięki temu Clippers zaliczyli drugie zwycięstwo z rzędu. Do ciekawego pojedynku doszło również w Dallas, gdzie Mavs wykorzystując nieskuteczność Grzmotów ograli ich 97:81. Mimo słabego początku z wygranych cieszyli się również zawodnicy Celtics i Rockets. Ofensywna machina Mike’a D’Antoniego po raz kolejny pokazała, że nie można jej tak po prostu lekceważyć. Oprócz nich dzisiaj wieczorem triumf świętowały ekipy Spurs, Warriors, Jazz, 76ers oraz Raptors. 


CHARLOTTE HORNETS- SAN ANTONIO SPURS 86:106

Statystyki

– Hornets, zmęczeni po wczorajszym meczu przeciwko Cavs podejmowali we własnej hali równie wymagających San Antonio Spurs. To właśnie to może być jednym z powodów fatalnej dyspozycji gospodarzy na samym początku spotkania, lecz nieskuteczność dopadła także przyjezdnych. W pierwszej kwarcie Charlotte trafiły zaledwie 5/23 FG. Jedną celną próbę więcej mieli na swoim koncie Spurs (6/23 FG), którzy jednak w odróżnieniu do rywali nie poprawili się podczas następnej odsłony.

– Podopieczni Steve’a Clifforda chybili, aż 35 z 45 rzutów, co przełożyło się na zaledwie 29 zdobytych punktów. Spurs wykorzystywali braki Szerszeni. Jedną z części boiska było pomalowane, gdzie Ostrogi zdeklasowały rywali 22-8.

– Na początku trzeciej kwarty Hornets próbowali odrobić straty. Dzięki celnym akcjom Szerszenie zdołali zmniejszyć przewagę przeciwnika do 8 punktów (50-42). Ostrogi okazały się jednak bezlitosne i ukarały ten mały zryw runem 9-0. Od tego momentu różnica między obiema ekipami nie była mniejsza niż 10 punktów. Spurs kontrolowali przebieg spotkania do samego końca ostatecznie wygrywając 106:86.

– Kibice Hornets najedli się strachu w trzeciej kwarcie. Spurs grali w ataku. LaMarcus Aldridge postawił zasłonę, przez którą nie dał rady przebić się Kemba Walker. Rozgrywający w wyniku kolizji z podkoszowym Spurs upadł na parkiet. Rozgrywający zwijał się z bólu przez około minutę zanim sztab medyczny zespołu nie przeniósł go do szatni. Na szczęście Walker nabawił się tylko lekkiego stłuczenia lewego ramienia. Zawodnik powrócił do gry jeszcze w tej samej kwarcie.

Zupełnie nowa wyprzedaż w Nike! Produkty NBA przecenione!

[ot-video][/ot-video]

INDIANA PACERS- BOSTON CELTICS 98:108

Statystyki

– Do przerwy Indiana kontrolowała przebieg spotkania. Za każdym razem, gdy Celtics zalizali run Pacers mieli na to przygotowaną odpowiedź. Dzięki temu gospodarze scodzili do szatni z 9- punktowym prowadzeniem (54-45) zwiększając swoje szanse na przedłużenie aktualnej serii zwycięstw do 6 wygranych.

– Tuż po przerwie sytuacja uległa diametralnej zmianie. Celtics w trzeciej kwarcie odwrócili losy spotkania deklasując rywali 37-16. 12 z wszystkich 21 punktów zdobył Al Horford, którego wspierali Jayson Tatum oraz Terry Rozier. Co ciekawe była to jedyna wygrana przez Celtics ćwiartka tego meczu.

–  Po raz pierwszy w tym sezonie nieobecny był Victor Oladipo. Zawodnik nabawił się stłuczenia prawego kolana podczas piątkowego meczu przeciwko Raptors. Po stronie Celtów zabrakło natomiast Jaylena Browna, który po pogrzebie swojego przyjaciele pozostał w Atlancie. Nieobecny był również Marcus Morris (lewe kolano).

-Oladipo został jednak godnie zastąpiony przez Lance’a Stephensona, który zdobył 16 punktów (12 w pierwszej kwarcie) oraz zanotował 8 zbiórek i 5 asyst. dodać, że drugą noc z rzędu 6 zawodników Pacers miało na swoim koncie przynajmniej 10 oczek. Podopieczni Nate’a McMillana popełnili jednak, aż 20 strat.

– Wśród Celtów najlepiej spisali się Kyrie Irving (25 punktów, 11/20 FG) oraz Al Horford (21 punktów, 8/15 FG).

[ot-video][/ot-video]

HOUSTON ROCKETS- NEW YORK KNICKS 117:102

Statystyki

– Knicks nastraszyli Rockets na samym początku spotkania ogrywając ich 4.5 minuty przed końcem pierwszej kwarty 29-7. Passa Nowojorczyków szybko jednak dobiegła końca- rzuty przestały wpadać oraz zaczęły pojawiać się straty. Dzięki tej zadyszce Rakiety zdołały choć trochę zmienić niekorzystny rezultat, głównie za pomocą rzutów trzypunktowych. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 39-29 dla Knicks.

– W drugiej ćwiartce Rockets kontynuowali odrabianie strat. Świetnie grał Ryan Anderson (8 pkt w tej odsłonie), który po tygodniowej nieobecności wrócił na parkiet. Zawodnik skuteczną grą zachęcał kolegów do następnych ataków. Dzięki skutecznie przeprowadzonej kontrofensywie przewaga Knicks wynosiła już tylko 3 punkty.

– Poprzedni zryw Rockets był tylko przedsmakiem tego, co wydarzyło się w trzeciej kwarcie. Podopieczni Mike’a D’Antoniego ruszyli z kopyta zaliczając run 16-4. Sytuacje rzutowe bezbłędnie wykorzystywał Trevor Ariza, a całą dyrygenturą drużyny zajmowali się naprzemiennie James Harden oraz Chris Paul. Nowojorczycy byli bezsilni wobec tak brutalnie skutecznej machiny, która wspierana przez miejscowych kibiców ponownie pokazała ogromną przewagę nad rywalem. Gospodarze wygrali tę odsłonę 37-13 deklasując bezbronnych rywali. Uzyskana w trakcie trzeciej kwarty przewaga nie została już odebrana Rockets, którzy świętowali już 15. zwycięstwo w tym sezonie.

– 15 zwycięstw i 4 porażki. Oto bilans Rockets po dziewiętnastu pierwszych spotkaniach sezonu. Jest to trzeci najlepszy start rozgrywek w historii organizacji. Do dzisiejszego zwycięstwa najbardziej przyczynił się po raz kolejny James Harden. Brodacz zanotował linijkę na poziomie 37 punktów, 10 asyst i 3 przechwytów. Warto dodać, że popełnił przy tym tylko jedną stratę.

– Wśród Knicks niespodziewanie najlepiej spisał się Michael Beasley. Pozyskany latem zawodnik zaaplikował gospodarzom był głównym katem Rakiet w pierwszej kwarcie, gdzie zdobył aż 18 z 30 uzbieranych punktów. Co ciekawe, skrzydłowy nie oddał ani jednego celnego rzutu zza łuku.

– Rakiety zaaplikowały rywalom 18 trójek po raz czwarty z rzędu. Rockets notują bilans 12-0 kiedy trafiają przynajmniej 15 celnych rzutów zza łuku w meczu.

[ot-video][/ot-video]

GOLDEN STATE WARRIORS- NEW ORLEANS PELICANS 110:95

Statystyki

– Warriors zaliczyli mały falstart przegrywając pierwszą kwartę 31-17, co jest najgorszym dorobkiem punktowym Wojowników (w sezonie) podczas jednej ćwiartki. Szczególnie nieskuteczny był Stephen Curry, który zaczął mecz od chybienia wszystkich pierwszych dziesięciu rzutów z gry. Po drugiej stronie próżnował za to Jrue Holiday. Rozgrywający Pelicans w samej tylko pierwszej kwarcie zdobył 16 punktów.

– Kiedy starterzy zawodzą do gry wchodzą rezerwowi. Tak było też w tym przypadku. Osamotniony Klay Thompson otrzymał rewelacyjne wsparcie od Andre Iguodali oraz Davida Westa, które przełożyło się na konsekwentne odrabianie strat z pierwszej kwarty. Golden State wygrali drugą odsłonę 36-22, co oznaczało że mecz zaczyna się od nowa.

– Wojownicy nie chcieli jednak zacząć tym razem tak słabo jak miało to miejsce w pierwszej kwarcie. Zawodnicy Steve’a Kerra kontynuowali skuteczną grę sprzed przerwy cierpliwie powiększając własną przewagę. Nareszcie obudził się Stephen Curry, który wyręczył Klaya Thompsona. Rozgrywający zdobył w trakcie trzeciej kwarty 14 z 27 swoich punktów. Warriors dzięki dobrej dyspozycji swojego lidera wygrali całą drugą połowę 57- 42 odnosząc 15. zwycięstwo w tym sezonie.

– Rezerwowi Warriors ograli ławkowiczów Pelicans 34-10. Sam Iguodala zdobył więcej punktów niż cała ławka przyjezdnych (14 punktów).

– Po stronie Pelicans najlepiej spisał się Anthony Davis, który zanotował kolejne mocne double- double (30 punktów, 15 zbiórek). Jego podkoszowy kolega, DeMarcus Cousins miał za to przez całe spotkanie niemałe problemy z faulami. Środkowy popełnił zeszłej nocy sześć przewinień. Ostatnie, będący faulem technicznym było szóstym w trakcie obecnych rozgrywek. Cousins ex aequo z Green są ligowymi liderami w tej kategorii.

[ot-video][/ot-video]

UTAH JAZZ- MILWAUKEE BUCKS 121:108

Statystyki

[ot-video][/ot-video]

PHILADELPHIA 76ERS- ORLANDO MAGIC 130: 111

Statystyki

[ot-video][/ot-video]

DALLAS MAVERICKS- OKLAHOMA CITY THUNDER  97:81

Statystyki

[ot-video][/ot-video]

ATLANTA HAWKS- TORONTO RAPTORS 78:112

Statystyki

[ot-video][/ot-video]

SACRAMENTO KINGS- LOS ANGELES CLIPPERS 95:97

Statystyki

– Kings w pierwszej połowie okazali się być bardzo niegościnni dla przyjezdnych. Królowie dzięki skutecznym akcjom Randolpha oraz świetnie prezentującego się tej nocy Hielda schodzili do szatni z 14- punktową przewagą (61-47)

– Tej nocy jednak kto miał dobry start nie mógł czuć się bezpieczny. Podobnie było również w tym przypadku, ponieważ klątwa drugiej odsłony nie ominęła także zawodników Kings. Królowie zaliczyli potężny spadek formy, a najbardziej rzucała się w oczy ich nieskuteczność. Podopieczni Davida Joergera  chybili 15 z 19 rzutów z gry. Do tego wszystkiego popełnili 8 strat. Wszytko to, przełożyło się na tragiczny dorobek punktowy wynoszący zaledwie 10 oczek.

– Słaba dyspozycja Królów otworzyła drogę Clippers. Prowadzeni przez Blake Griffina Lob City nie tylko zniwelowali przewagę rywala, ale przede wszystkim wyszli na 5- punktowe prowadzenie.

– W trakcie czwartej kwarty Clippers pojedynkowali się w zasadzie z dwoma zawodnikami- Zachiem Randolphem oraz Buddy Hieldem. Pomijając jeden celny rzut Garretta Temple’a to właśnie Ci zawodnicy w pojedynkę próbowali sprostać warunkom Clippers. Przez większość czasu podopieczni Doca Riversa kontrolowali przebieg spotkania wychodząc nawet na 10- punktowe prowadzenie. Niepokorność Hielda (16 punktów w tej odsłonie) doczekała się jednak momentu słabości u przyjezdnych przez co ich przewaga zaczęła drastycznie topnieć.

– Zawodnik Kings na 15 sekund przed końcem meczu trafił za trzy. Na tablicy wyników pojawił się remis 95-95. Clippers postanowili wziąć timeout. Piłkę z autu otrzymał Lou Williams. Zawodnik ją na szczycie Griffinowi, który wszedł pod kosz. Następnie zwolnił i odchylając się w powietrzu oddał celny rzut przez ręce Cauleya- Steina. Na zegarze zostały 3 sekundy, dlatego Kings poprosili o czas. Do dogrywki próbował doprowadzić jeszcze genialny tego wieczoru Hield, ale niestety jego rzut okazał się niecelny.

– Najlepszy wśród Królów jak już wspomniano był Buddy Hield. Obrońca dotychczas występował jako starter, lecz słaba dyspozycja spowodowała że został przeniesiony na ławkę rezerwowych. Zmiana jak widać podziałał bardzo motywująco, ponieważ zawodnik zdobył 27 punktów (10/18 FG) prowadząc niemal w pojedynkę swój zespół podczas ostatnich minut spotkania.

– Bohaterem spotkania został jednak Blake Griffin, który oprócz game- winnera mógł pochwalić się również dorobkiem 33 punktów. Dobre spotkanie rozegrał też Lou Williams (18 punktów, 8 asyst). Zawodnik po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł na parkiet jako starter.

[ot-video][/ot-video]

WASHINGTON WIZARDS- PORTLAND TRAIL BLAZERS 105: 108

Wyniki NBA: Pogoń Blazers, niewidoczny Gortat

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    14 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments