Chicago Bulls zgodnie z oczekiwaniami – są jedną z najgorszych drużyn wschodniej konferencji. Młoda drużyna trenera Freda Hoiberga każdej kolejnej nocy walczy ze swoim brakiem doświadczenia i jakiejkolwiek przewagi. Wkrótce może zyskać bardzo istotną pomoc.
Zach LaVine jest na ostatniej prostej rehabilitacji kontuzjowanego kolana. Zawodnik w poprzednim sezonie zerwał więzadło, co wiąże się z operacją i bardzo długim okresem rekonwalescencji. 22-latek rozpoczyna już dziesiąty miesiąc walki z urazem i właśnie dostał od sztabu medycznego zielone światło do treningów z drużyną. Jest coraz bliżej powrotu. Dla kibiców Chicago Bulls to swego rodzaju światełko w tunelu.
LaVine do swojego debiutu w trykocie Bulls może być gotowy w okolicach połowy grudnia, choć zespół nie chcąc podejmować ryzyka, może przywrócić go pod koniec roku albo zaraz na początku stycznia. Ekipa z Windy-City nie liczy się w walce z czołówką wschodu i to się najprawdopodobniej nie zmieni. Poza tym bardziej niż na zwycięstwach, zależy im na szansach w loterii kolejnego draftu, więc nie ma sensu przyspieszać powrotu LaVine’a.
Zawodnik trenował z zespołem podczas jednostki zorganizowanej na campusie UCLA, czyli alma mater gracza. Przy okazji wizyty w Los Angeles, Zach spotkał się z lekarzem, który operował jego kolano. – Cieszę się, że w końcu dostałem zgodę do pracy z zespołem. Z moim wyskokiem i dynamicznością wszystko w porządku. Pomiary są dobre. Cały czas powtarzamy ćwiczenia na wszystkie partie mięśni. Fizycznie jestem już gotowy do gry – stwierdził Zach.
Dzień po dniu LaVine będzie robił coraz więcej. Sztab medyczny i szkoleniowy z bliska przygląda się rozwojowi zawodnika. Kolejne decyzje będą zależne od tego, jak LaVine zareaguje na większe obciążenie. – Gdy zobaczymy, że gra bez jakichkolwiek zahamowań, wtedy będzie gotowy – stwierdził trener Fred Hoiberg. Powrót do pełni zdrowia to także wyzwanie mentalne. Zach musi ponownie zaufać swojemu ciału.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET