Duże grono ekspertów jest przekonane, że problemy ze skutecznością drugiego wyboru ostatniego draftu są spowodowane nieortodoksyjną techniką rzutu zawodnika. Sam Lonzo Ball twierdzi, że to wszystko siedzi w jego głowie. Tak czy inaczej problem gracza jest poważny.
– Wiem, że potrafię rzucać. Wszystko tak naprawdę siedzi w mojej głowie – stwierdził w jednej z ostatnich rozmów nowy gracz Los Angeles Lakers. Cały poprzedni sezon rozmawiano o tym, jak wielki potencjał niesie ze sobą Lonzo Ball. Był liderem UCLA i choć dobrze radził sobie jako play-maker, jego technika rzutu straszyła swoją nietypową estetyką. Dotąd w LA nie podejmowali próby jakiejkolwiek zmiany przyzwyczajeń zawodnika. To bardzo podobny przypadek do tego Michaela Kidda-Gilchrista. Technika jest tak bardzo oderwana od prawidłowej formy, że jej zmiana będzie niebezpieczna dla pewności siebie Lonzo.
W dotychczasowych meczach Lakers, Ball średnio rzucał 29.2 FG% i 20% za trzy, to okropne liczby. Przy okazji każdego pick-and-rolla Lakers, obrońcy przechodzą pod zasłoną zachęcając Balla do rzucania z dystansu. To siłą rzeczy wpływa na efektywność ataku pozycyjnego Jeziorowców. W NCAA radził sobie z różnymi reakcjami obrony. W NBA obrońcy się nieporównywalnie mądrzejsi i potrafią skutecznie wykorzystać słabości przeciwnika. Dlatego Ball nadal potrzebuje się do nowych warunków zaadaptować.
– Chcę żeby cały czas rzucał i nie rezygnował z tych prób – mówi Luke Walton, który stara się przede wszystkim zadbać o pewność siebie pierwszoroczniaka. – Cały czas pracuje i musi przez to przebrnąć nie zmieniając swojego podejścia. W końcu sobie z tym poradzi – dodaje szkoleniowiec Lakers. To dopiero początek długiego sezonu. Nie chcemy wydawać zbyt pochopnych werdyktów, zwłaszcza że Lonzo robi na parkiecie wiele dobrego, szczególnie pod kątem rozprowadzania piłki i dbania o tempo akcji w kontrze i akcji pozycyjnej.
NBA na pewno zaskoczyła go tym, jak łatwo reaguje na rzeczy, które Ball robi z piłką. Gdy penetruje, nagle wokół niego znadjuje się trzech obrońców i Lonzo nie mając linii podania, oddaje trudną próbę do kosza. Potrafi kontrolować grę drużyny, gdy w spokojnym tempie rozprowadza piłkę. Problemy zaczynają się, gdy próbuje przyspieszyć i zaskoczyć defensywę przeciwnika. Do tej pory częściej zaskakiwał siebie, psując posiadania i załamując zagrywki. Przed nim sporo pracy, ale to dopiero start rozgrywek.
Trololololo ? #NBAPL pic.twitter.com/w7EORVhgMn
— PROBASKET (@probasketpl) November 10, 2017
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET