Na dzień przed początkiem rozgrywek bierzemy pod lupę ekipę Detroit Pistons, którzy od kilku dobrych lat stoją w tym samym miejscu. Przełomem miał być pierwszy od 2009 roku awans do fazy play-offs oraz dobrze rokujący Andre Drummond, wokół którego planowano zbudować przyszłą drużynę. Niestety od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Pistons wciąż krążą blisko play-offs, ale nic poza tym. Czasami wydaje się nawet, że pomimo zmiany trenera oraz wzmocnień kadrowych Tłoki postawiły wielki krok do tyłu. Czy przyszły sezon coś zmieni?
Detroit Pistons
Przyszło 9, odeszło 3 zawodników
Zostali: Reggie Bullock, Andre Drummond, Henry Ellenson, Tobias Harris, Reggie Jackson, Stanley Johnson, Jon Leuer, Boban Marjanovic, Ish Smith
Przyszli: Avery Bradley (Celtics), Dwight Buycks, Langston Galloway (Kings), Luke Kennard (debiutant), Luis Montero, Eric Moreland, Landry Nnoko (debiutant), Anthony Tolliver, Derek Willis (debiutant)
Odeszli: Aron Baynes (Celtics), Kentavious Caldwell-Pope (Lakers), Michael Gbinije, Darrun Hilliard, Marcus Morris (Celtics), Beno Udrih
Sezon 2016/2017: 37 zwycięstw i 45 porażek. 10. miejsce w Konferencji Wschodniej
Kluczowe zmiany
Po wielu latach niepowodzeń zarząd zdecydował odciąć się od tego co było i zacząć wszystko od początku. Pistons opuścili więc dotychczasową Palace At The Auburn Hills przenosząc się do nowo wybudowanego obiektu znajdującego się bliżej śródmieścia. Zmianie uległo też logo, choć tutaj postanowiono zainspirować się złotymi latami koszykówki w Detroit czyli okresem panowania wielkich Bad Boys. – Logo debiutuje jako nowy rozdział w historii drużyny, który tworzy się w śródmieściu Detroit. Kolory czerwony, niebieski i biały są tradycyjne dla marki Pistons– czytamy w oficjalnym oświadczeniu.
Jeśli chodzi o zmiany kadrowe Pistons nie okazali się już tak kreatywni. Władze klubu nie zdecydowały się zatrzymać Kentaviousa Caldwella-Pope’a, nie zaangażowano się również w walkę o któregoś z czołowych wolnych agentów. Mimo bierności Tłoki pozyskały bardzo ciekawego zawodnika- Avery’ego Bradleya, który stał się ofiarą starań Celtics o Gordona Haywarda. 27- letni obrońca od lat jest znany jako czołowy defensor obwodowy ligi nie dający chwili wytchnienia atakującemu podczas gry jeden na jednego. Absolwent University of Texas ostatnimi czasy poprawił również swój arsenał ofensywny dzięki czemu brano go nawet pod uwagę przy zeszłorocznym wyborze laureata nagrody MIP.
Podczas ubiegłego sezonu notował średnio 16,3 punktu, 6,1 zbiórki, 2,2 asysty i 1,2 przechwytu trafiając 46,3 FG% oraz 39% za trzy. Bradley wkracza obecnie w najlepszy okres kariery i co zabawne przez najbliższe dwa lata Pistons będą musieli mu zapłacić zaledwie 10.3 miliona dolarów. Dzięki temu zawodnik będzie stanowił niezwykle duże i dodatkowo tanie wsparcie dla systemu SVG w Mo-Town zarówno w ataku jak i po bronionej stronie parkietu. Wydaje się, że Pistons bez dużego nakładu finansowego znaleźli godnego następcę dla wspomnianego Pope’a.
Letnie zmiany kadrowe umożliwiają też rozwój dla młodzieży, która dotychczas była ograniczana przez minuty Morrisa i Pope’a. Mowa tutaj m.in. o Stanleyu Johnsonie, który nie miał do tej pory zbyt wielu okazji do zaprezentowania pełni swoich możliwości, choć tutaj wpływ miały również napięte stosunki ze szkoleniowcem Stanem Van Gundym. Większa ilość minut to także dobra wiadomość dla nowo pozyskanego strzelca Luke Kennarda oraz Bobana Marjnaovicia, który podczas wrześniowego EuroBasketu udowodnił swoją wartość dla zespołu.
Brak lidera. Gdzie jest Andre Drummond?
Jeszcze dwa lata temu przymierzany do roli lidera zespołu. Teraz jego kandydatura budzi sporo zastrzeżeń. Andre Drummond, bo o nim mowa miał stać się u boku Stana Van Gundy’ego prawdziwą gwiazdą ligi. Wszystko dlatego, że szkoleniowiec prowadził wcześniej drużynę opartą na innym dominującym środkowym Dwighcie Howardzie. Początkowo współpraca wyglądała całkiem nieźle. Drummond został najlepiej zbierającym ligi oraz otrzymał pierwszą nominację do Meczu Gwiazd. Ponadto awansował z Pistons po raz pierwszy od 2009 roku do fazy play-offs. Mimo szybkiej porażki z Cleveland (0-4) zarząd coraz odważniej patrzył w przyszłość, której filarem miał być właśnie 22-letni absolwent Connecticut. Dowodem wielkiego zaufania ze strony klubu miało być olbrzymie 5- letnie przedłużenie kontraktu warte, aż 130 milionów dolarów. Rozgrywki 2016/17 okazały się jednak totalną klapą obnażając wszystkie słabości zarówno Drummonda jak i całych Pistons. Środkowy wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie poprawił swoich wyników w obronie (1.1 bloku na mecz- najgorzej w karierze oraz 1.2 przechwytu- drugi najgorszy rezultat kariery). Jak co roku kuła również skuteczność z rzutów wolnych (38%!). Delikatnie mówiąc woła ona o pomstę do nieba. Tak niski poziom rzutowy Drummonda był wielkim ograniczeniem Tłoków. Przeciwnicy bezwzględnie wykorzystywali ułomność Pistons raz po raz odsyłając 24- latka na linię.
Do roli lidera przymierzano również Reggie Jacksona, który po wyrwaniu się z cienia Russella Westbrooka otrymał szansę zbudowania własnej marki właśnie w Detroit. Po wygryzieniu Brandona Jenningsa (również problemy zdrowotne) rozgrywający prezentował się znakomicie. Wyglądał na prawdziwego lidera Pistons kilkukrotnie biorąc na siebie ciężar gry w najtrudniejszych momentach meczu. Dzięki temu Jackson stał się niezbędnym elementem układanki SVG. Niestety po świetnym sezonie 2016/17 na drodze rozgrywającego stanęły problemy zdrowotne, które zachwiały cały system zespołu. Fani Tłoków mają nadzieję, że Jackson wróci do zdrowia i ponownie pokaże na co go stać.
Prognoza PROBASKET
Przed kibicami Pistons kolejny trudny sezon pełen wielu niewiadomych. Jedną z nich jest chociażby pomysł na wkomponowanie w system Avery’ego Bradleya oraz dalszy rozwój wspomnianego Stanleya Johnsona. Fani Tłoków liczą jednak na powrót ,,starego” Reggie Jacksona oraz na wyjście Andre Drummonda z zeszłorocznego dołka. Jeśli obydwaj Panowie sprostają tym oczekiwaniom, a Stan Van Gundy da nareszcie szansę ławkowiczom to wydaje się, że Pistons mogą bez problemu powalczyć o fazę play-offs zwłaszcza, iż część zeszłorocznych faworytów postanowiła się przebudować.