Damian Kulig był najlepszym strzelcem reprezentacji Polski w przegranym spotkaniu z Grecją. – Miałem dzień konia, wpadało prawie wszystko, ale nie przełożyło się to na wynik. Nie mogę więc być zadowolony – mówi.
Przed spotkaniem sytuacja była jasna. Tylko zwycięzca meczu Polska – Grecja mógł grać dalej i awansować do kolejnej fazy w Stambule. Ostatecznie w Turcji pojawią się nasi środowi rywale.
– Znałem tych zawodników, byliśmy przygotowani. To mocna drużyna. Wytrzymaliśmy przez trzy kwarty, ale w czwartej rywale odjechali. Nam już zabrakło sił i przegraliśmy. Na pewno brakowało A.J.’a, bo Łukasz był jedynym rozgrywającym – podkreśla Damian Kulig.
Podkoszowy zagrał świetne spotkanie, jedno z lepszych w swojej reprezentacyjnej karierze. Zanotował na swoim koncie aż 26 punktów i siedem zbiórek. Nie wystarczyło to jednak do odniesienia zwycięstwa.
– Chcieliśmy wygrać, awansować. Miałem dzień konia, wpadało prawie wszystko, ale nie przełożyło się to na wynik. Nie mogę więc być zadowolony. Mecz jest meczem, statystyki są statystykami – najważniejsze jest jednak dobro drużyny. Niestety przegraliśmy i musimy wracać do domu – mówi środkowy kadry.
Reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy zagrała kilka wyrównanych końcówek. Czego w tych meczach zabrakło, aby przechylić szalę wygranej na swoją korzyść?
– Trzeba to wszystko jeszcze raz obejrzeć, przeanalizować. Zabrakło nam zimnej krwi, a może po prostu instynktu zabójcy. Gdy np. z Finami mieliśmy dziewięć punktów przewagi, to po prostu powinniśmy ich “dobić”, a nie się rozluźnić – zaznacza Kulig.
źródło: koszkadra.pl