Reprezentacja Polski musiała uznać wyższość Grecji i tym samym pożegnała się z EuroBasketem. – Walczyliśmy do upadłego, tyle ile mieliśmy sił. Zawsze brakowało nam tego “czegoś”. Kosztowało nas to powrót do domu – mówi kapitan kadry, Adam Waczyński.
Grecy byli rewelacyjni w rzutach z dystansu – ostatecznie trafili aż 13 trójek na 20 prób, co daje skuteczność na poziomie 65 proc. Kostas Sloukas zanotował 26 punktów, a Nick Calathes miał na koncie o dwa mniej.
– Nasza taktyka pozwalania Calathesowi na rzucanie trójek wzięła w łeb. Całe życie nie trafiał dobrze z dystansu, wszyscy o tym wiedzą. Dzisiaj rzucał świetnie, więc to się na nas zemściło. Graliśmy jak równy z równym. Walczyliśmy do upadłego, tyle ile mieliśmy sił. Zawsze brakowało nam tego “czegoś”. Kosztowało nas to powrót do domu – mówił zaraz po meczu Adam Waczyński.
W spotkaniu z Grecją, podobnie jak w meczu z Francją, zabrakło A.J. Slaughtera. To zupełnie zmieniło rotację zespołu trenera Mike’a Taylora i wymusiło momentami grę bez rozgrywającego.
– Nikt z nas, poza Łukaszem Koszarkiem, nie jest rasową jedynką. Nie potrafimy organizować gry tak jak on, czy też jak A.J. właśnie. Na pewno jego zabrakło. Przydałby się szczególnie w końcówkach, zdobywałby ważne punkty po rzutach z dystansu lub po wejściach – podkreśla Waczyński.
Polacy EuroBasket w Helsinkach zakończyli z bilansem jednego zwycięstwa i czterech porażek. To oznacza, że Biało-Czerwoni nie awansowali do kolejnego etapu w Stambule.
– Grupa była silna, z klasowymi zespołami. Jak się jednak okazało, nie była nie do ogrania. Sporo było zawodników z przeszłością w NBA. Z kolei Grecja to właściwie cały skład z Euroligi. Jest nam ciężko, bo chcieliśmy grać dalej. Realia są niestety inne – podsumował kapitan kadry.
źródło: koszkadra.pl