Pomimo faktu, iż sezon zasadniczy coraz bliżej, nadal trwa okres transferowy w NBA. Nie wszyscy jednak chcą za wszelką cenę przebudowywać diametralnie swój skład i ucinają kwestie ewentualnych wymian.
Memphis Grizzlies w tym sezonie nie dokonali jeszcze spektakularnych transakcji. Zgoda, pozbycie się takich graczy jak Zach Randolph czy Tony Allen w pewnym stopniu wpłynie na grę drużyny, jednak żaden z ruchów nie rozpalał nagłówków w serwisach o koszykówce.
I najprawdopodobniej nie doczekamy się takowych, gdyż – podając za Mattem Moorem z CBS Sport – Marc Gasol i Mike Conley uznawani są za nietykalnych w jakichkolwiek rozmowach transferowych. To ciekawe zwłaszcza w kontekście Hiszpana, gdyż od jakiegoś czasu krążyły plotki o rzekomym zainteresowaniu jego usługami przez inne kluby. Dla potwierdzenia Chris Mannix z The Vertical przyznaje, że jeszcze w lipcu dwa zespoły uznały tego gracza za wartego uwagi podczas konstruowania wymiany. Jednym z nich miał być Boston Celtics, lecz było to przed przyjęciem Kyriego Irvinga; nie wiadomo zresztą, czy dyskutowane były w ogóle ewentualne posunięcia.
Grizz nie muszą się martwić o ewentualny rozpad głównego duetu w najbliższym czasie, gdyż obaj zawodnicy posiadają długoterminowe umowy. Gasol ma możliwość wykupienia swojej umowy po sezonie 2018-19, natomiast Conley zakontraktowany został do rozgrywek 2020-21 maksymalnym, 5-letnim przedłużeniem.
Niedźwiedzie do rotacji włączyły w tym offseason m.in. Tyreke Evansa, Bena McLemore’a i Mario Chalmersa. Widać zatem, że plan drużyny nastawiony jest na obudowywanie centralnych postaci, które w głównej mierze mają być źródłem sukcesów drużyny.
Waszym zdaniem Marc Gasol i Mike Conley zdolni są zapewnić Memphis przynajmniej daleką wycieczkę w play-offach? Czy raczej to błąd, że zarząd nie chce włączać ich do ewentualnej wymiany?