Na pewnym etapie swojego życia, Amare Stoudemire dowiedział się, że korzenie jego rodziny sięgają kultury żydowskiej. Zawodnik zaczął eksplorować ten temat, gdy jego kariera w NBA dobiegała końca. W poprzednim sezonie związał się kontraktem z Hapoelem Jerozolima. Okazało się, że to był ostatni rok jego profesjonalnego grania.
Druga połowa kariery nie potoczyła się tak, jakby sobie tego Amare Stoudemire życzył. Po świetnych latach w Phoenix Suns m.in. u boku Steve’a Nasha, jeszcze bardziej skrzydła rozwinąć miał w Nowym Jorku. STAT wybierając Knicks miał pewność, że w zespole z Big Apple będzie liderem. Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej szorstka. Zespół nie wygrywał, a Amare coraz częściej miał problemy ze swoim zdrowiem. Panowie nijak nie byli w stanie między sobą współpracować. Stoudemire próbował swoich sił jeszcze w Dallas i Miami, lecz był już tylko cieniem wielkiego gracza.
Spędził w NBA 14 lat i w tym czasie notował na swoje konto średnio 18,9 punktu, 7,8 zbiórki i 1,2 bloku trafiając 54% z gry. Poprzednie rozgrywki spędził w Jerozolimie, gdzie pomógł miejscowemu Hapoelowi wygrać drugi tytuł w historii drużyny. Zaraz po zwycięstwie, Stoudemire ogłosił zakończenie swojej kariery. Rok w Izraelu był dla niego odpowiednim zwieńczeniem tej przygody. Amare znalazł tam szczęście, które utracił w Stanach. – Gdy rok temu zrezygnowałem z NBA i dołączyłem do Hapoelu Jerozolima, zdecydowałem, że zdobędę z tym zespołem i z tym miastem swoje pierwsze mistrzostwo – pisał na swoim Instagramie.
– Cieszę się, że nie tylko udało nam się to zrobić, ale także rozegraliśmy razem najlepszy sezon w historii tej drużyny. Dotarliśmy do finałów naszej ligi, do półfinałów Euro Cup, a ja sam zostałem wybrany MVP Meczu Gwiazd. To był świetny czas dla mnie i dla mojej rodziny. Naprawdę cieszyliśmy się tym miejscem. Choć chciałbym wrócić na kolejny sezon, to nie znaleźliśmy z trenerem rozwiązania, które pozwoliłoby mi grać w sposób, w jaki bym sobie tego życzył. Wrócę więc do zarządu, by pomóc uczynić ten zespół jeszcze lepszym. Wielkie podziękowania dla całej organizacji za to, że pozwoliła mi skończyć karierę z mistrzostwem – pisze.
Mimo wszystko szkoda, że NBA straciła tak klasowego gracza, gdy ten teoretycznie miał rozgrywać swoje najlepsze lata kariery. Jego energia, dynamiczny styl gry, dominacja w pick-and-rollu i na blokach stanowiły absolutnie wyjątkowy pakiet. Niewielu graczy z jego pozycji dostarczało kibicom tylu wrażeń z oglądania koszykówki.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET