LeBron James jest bezapelacyjną ikoną Cleveland Cavaliers. Jest jednym z ojców sukcesu jedynego mistrzostwa NBA dla ekipy ze stanu Ohio, jednak pojawia się coraz więcej plotek, że już za rok zmieni klub. Głównie mówi się o jego przejściu do Los Angeles Lakers.
Gwiazda innego zespołu z Miasta Aniołów, Clippers twierdzi jednak, że czterokrotny MVP ligi nie będzie chętny do przeniesienia swoich talentów do Los Angeles. Blake Griffin uważa bowiem, że magia i urok Madison Square Garden przekonają Jamesa, który rzekomo czuje frustrację po bolesnej porażce w tegorocznych finałach ligi NBA.
– Moim zdaniem prędzej wybierze Nowy Jork, aniżeli Los Angeles – mówi podkoszowy. – Kiedy wchodzisz do Madison Square Garden, nie tylko jako zawodnik, to to zupełnie inne uczucie, aniżeli w innych halach. Ta energia, okrzyki przez cały mecz… nawet jak ostatni mecz zostałby rozegrany tam rok temu, to do dziś to wszystko byłoby słychać – dodał Griffin.
Mówiąc te słowa Blake nie ma nic przeciwko temu, aby LeBron w przyszłym roku wybrał Los Angeles Clippers, przed którymi sądny sezon. – To byłoby niesamowite, choć wątpię, że do tego dojdzie. Co nie zmienia, że byłby to świetny ruch – kontynuował. Przed Clippers sądny sezon, bowiem po odejściu Chrisa Paula nikt nie wie, czego od tej ekipy można oczekiwać. Wszystko zależy od tego, jak najlepszy rozgrywający europejskich parkietów Milos Teodosić, poradzi sobie w najlepszej lidze świata.
Blake na pewno marzy o grze u boku LeBrona, bowiem pamięta, że ten chciałby kiedyś zagrać w jednej drużynie ze swoimi przyjaciółmi – Dwyane Wade’m, Chrisem Paulem, czy Carmelo Anthonym. Gdyby do tej ekipy dołączył podkoszowy pokroju Blake’a, to kto wie, czy ten zespół nie „obaliłby” z tronu Golden State Warriors, którzy ponownie są głównymi kandydatami do mistrzostwa.
– Naprawdę, nie potrafię wyobrazić sobie tego, że LeBron wybiera grę w Los Angeles – mówił wysoki gracz. – Naprawdę nie mam pojęcia, jak do tego mogłoby dojść. Nie wiem co się stanie, ale wiem, że rozmawia z chłopakami. Coś jest na rzeczy i podejrzewam, że wykonają swoją pracę – skwitował tajemniczo.
W sezonie 2016/17 James był bezapelacyjnym liderem Cleveland Cavaliers, zapisując na swoim koncie średnio 26,4 punktu, 8,7 asysty, 8,6 zbiórki oraz 1,2 przechwytu w każdym ze spotkań. Do tego awansował po raz siódmy z rzędu do finałów ligi NBA. Za kampanię 2017/18 ma zarobić 33,3 miliona dolarów, mając opcję zawodnika na rozgrywki 2018/19. Coraz więcej osób wątpi jednak, że z niej skorzysta.