Kibice najlepszej ligi świata zazwyczaj uwielbiają różnego rodzaju powroty. Szansę na ponowne zasilenie szeregów Grizzlies otrzymał niedawno Tayshaun Prince. Tym razem jego rola będzie nieco inna niż dotychczas.
Podczas tego lata kibice Miśków mają wiele powodów do narzekania. Władze klubu pozwoliły, aby Memphis opuścili Zach Randolph, który do tej pory sprawował funkcję podstawowego silnego skrzydłowego zespołu oraz Vince Carter będący ulubieńcem całej społeczności Grizzlies. Zarząd nie podpisał również nowych kontraktów z JaMychalem Greenem ( według wielu skrzydłowy byłby dobrym kandydatem do zastąpienia Z-Bo) i Tonym Allenem od lat dbającym o uprzykrzanie życia najgroźniejszych obwodowych przeciwników Miśków. Zamiast tej czwórki szeregi zespołu zasilili Tyreke Evans razem z już kontuzjowanym Benem McLemorem.
Być może dlatego, pod wpływem niezadowolenia kibiców władze klubu postanowiły zapewnić wsparcie generalnemu menadżerowi Grizzlies, odpowiedzialnemu za transferowe ruchy zespołu.Wybór padł na Tayshauna Prince’a mającego pełnić funkcję „specjalnego asystenta” Chrisa Wallace’a.
W przeszłości skrzydłowy rozegrał, aż 10 pełnych sezonów jako zawodnik Detroit Pistons zdobywając z nimi swój jedyny mistrzowski tytuł (2004). Później zasilał szeregi ekip Timberwolves, Celtics czy właśnie Grizzlies. Jako zawodnik Prince zawsze był postrzegany jako silny lider w szatni posiadający przy tym bardzo dobre relacje z resztą zespołu. Cechy przywódcze były głównymi powodami, dla których Grizzlies postawili właśnie na absolwenta Kentucky. Według Ronalda Tillery z Commercial Appeal „ Grizzlies wierzą, że Prince swoim niepowtarzalnym głosem wspomoże zarząd w wielu ważnych decyzjach”.