Po zakończeniu tegorocznych finałów wszystkie oczy kibiców skupią się najpierw na loterii draftu, a następnie na rynku wolnych agentów oraz ewentualnych wymianach czy zmianach klubowych. W tym roku, podobnie jak przez ostatnie lata, wiele plotek transferowych dotyczy osoby Paula Georg’a , którego cyklicznie łączy się z Los Angeles Lakers.
Jeszcze kilka lat temu Indiana Pacers była jedną z najgorętszych ekip w lidze. Cechowała ich bardzo skuteczna defensywa, która mogła zatrzymać praktycznie każdego. Świadczy o tym chociażby początek sezonu 2013/2014 kiedy to Indiana rozpoczęła rozgrywki od bilansu 25-5 ogrywając po drodze Clippers, Spurs, Grizzlies czy fenomenalne wtedy Miami Heat. Wielu ekspertów stawiało Pacers jako idealnego kandydata do zdetronizowania dominacji LeBrona i spółki. W lutym Larry Bird jeszcze bardziej podgrzał atmosferę przed zbliżającymi się play-offs. Generalny Menadżer Pacers postanowił wymienić nieefektywnego od jakiegoś czasu Danny’ego Grangera za bardzo dobrze prosperującego Evana Turnera z 76ers. Dzięki tej transakcji Indianapolis prezentowali się na papierze następująco:
PG: George Hill / CJ Watson
SG: Lance Stephenson/ Evan Turner
SF: Paul George/ Chris Copeland/ Solomon Hill
PF: David West/ Luis Scola/ Lavoy Allen
C: Roy Hibbert/ Ian Mahinmi/ Andrew Bynum
Wiele osób mówiło wtedy, że skład zespołu Franka Vogela jest po prostu niesprawiedliwy. Inni od razu oddaliby im puchar Larrego O’Briena. Faktycznie, każda pozycja była teoretycznie tak obstawiona, że mimo słabszego dnia zawodnika pierwszej piątki jego zmiennik mógł go w dowolnym momencie godnie zastąpić. Ta elastyczność i teoretyczne dopasowanie wprawiały w zakłopotanie coraz więcej drużyn. Warto też przypomnieć, iż podczas rozgrywek 2013/2014 fenomenalne zawody rozgrywał nieco zapomniany dziś, Lance Stephenson. Obrońca zanotował przez cały sezon pięć triple double osiągając przy tym średnio statystyki na poziomie 13.8 pkt, 7.2 zbiórek oraz 4.6 asyst.
Bardzo dobrze prezentował się też Roy Hibbert, którego kojarzymy dzisiaj raczej z pasmem porażek. Ciężko jest przez taką opinię przypomnieć sobie, że ówczesny center Pacers był swego czasu czwartym blokującym ligi oraz najlepszym defensorem pola trzech sekund (średnio zatrzymywał przeciwników na skuteczności 41% spod obręczy). Dla wielu znawców koszykówki Hibbert miał olbrzymie szanse na zdobycie statuetki DPOY.
Liderem zespołu był oczywiście Paul George, który chciał zemścić się za zeszłoroczną porażkę przeciwko LeBronowi Jamesowi w Finałach Konferencji. Klub z Florydy pękał w szwach od natłoku gwiazd. Według Indiany dopiero teraz ich zespół był gotowy by stawić im czoła.
Niestety dobry zespół nie zależy tylko od nazwisk, a od chemii czy prawdziwej współpracy klubowych kolegów. Styl Turnera dublował się z tym co prezentował Stephenson. Oprócz tego obaj Panowie mieli się ze sobą bić przed meczem pierwszej rundy play-offs. Brakowało rozciągnięcia gry takiej jakiej dostarczał wytransferowany niedawno Danny Granger. Formę zaczął gubić też Roy Hibbert, którego niedoskonałości w obronie obnażał praktycznie każdy lepszy motorycznie zawodnik.
I tak, po ciężkich bólach Pacers ograło w siedmiu meczach Hawks. Następnie Indiana podjęła walkę z Wizards ogrywając ich 4-2. Nadszedł moment, na który czekali wszyscy kibice. Było to starcie przeciwko Miami Heat, którym dosłownie każdy chciał utrzeć nosa. Kibice wciąż wierzyli w odrodzenie Roya Hibberta. Środkowy Pacers przed dwunastoma miesiącami był najlepszym zawodnikiem zespołu podczas Finałów Konferencji, notując średnio linijkę na poziomie 22 pkt oraz 10 zbiórek.
W pierwszym meczu każdy z zawodników pierwszej piątki Pacers stanął na wysokości zadania, dzięki czemu to Indiana wygrała pierwsze spotkanie. Niestety następne trzy spotkania nie były już takie łatwe. Wielka Trójka Miami postawiła podopiecznym Franka Vogela na tyle trudne warunki, że Żary zaliczyły serię trzech wygranych z rzędu. Mecz nr 5 urwał jeszcze występ Paula George’a (37 pkt, 6 stl), ale było to ostatnie zwycięstwo Pacers podczas tamtych play-offs.
Na kim skupili się wszyscy krytycy? Głównymi winowajcami mieli być Roy Hibbert nie przypominający samego siebie z początku sezonu oraz Larry Bird jako sabotażysta, który ściągnięciem Evana Turnera zabił chemię w drużynie.
Jakiś czas później podczas wewnętrznego sparingu Kadry USA Paul George doznał feralnego złamania nogi. Zawodnik wrócił do gry dopiero po ośmiu miesiącach przerwy, ale jego zespołowi nie udało się awansować do fazy play-offs. W następnym sezonie drużyna Pacers została prawie całkowicie przemeblowana. Roy Hibbert odszedł do Lakers, David West zasilił szeregi Spurs. Sezon wcześniej Stephenson przywdział też trykot Hornets.
Nowi Pacers mieli opierać się na Monta Ellisie, George’u Hillu oraz właśnie Paul Georg’u. Sezon później władze klubu zamieniły Hill’a na Teague’a, a skrzydło wzmocnił Thaddeus Young. Niestety obydwa plany nie zebrały żadnych plonów. Indiana ani razu nie przedostała się przez pierwszą rundę play-offs, co tylko zrodziło kolejne plotki o ewentualnym odejściu PG. Faworytem do zgarnięcia zawodnika jest podobno Los Angeles Lakers.
Dotychczasowe doniesienia zdają się jednak temu przeczyć. Przynajmniej jeśli chodzi o nadchodzące rozgrywki. Jak doniósł Adrian Wojnarowski władze Jeziorowców nie będą się na razie interesowały sprowadzeniem lidera Pacers, choć rozważą podpisanie z nim umowy w 2018 roku kiedy to będzie mógł skorzystać z tzw. opcji zawodnika. O to jak wygląda jego umowa.
Teraz jednak głos zabrał sam zainteresowany, który zapewnia, że zagra dla Pacers w przyszłym sezonie-Jestem Pacerem. Nie ma w tym nic dziwnego. To jest mój zespół, moja grupa i to właśnie tutaj jestem –powiedział George– Jestem związany z klubem kontraktem i mam zamiar dla niego grać. To wszystko co muszą ludzie wiedzieć. Jestem tutaj. Jestem Pacerem- dodał.
Czy jednak takie stwierdzenie w pełni satysfakcjonuje kibiców z Indianapolis?
George jest jednym z najlepszych zawodników w lidze. Mimo bardzo poważnej kontuzji zawodnik powrócił do dawnej formy i podczas obecnych rozgrywek notował średnio 23.7 punktów, 6.6 zbiórki na skutecznościach 46% z gry oraz 39% zza łuku. Jeszcze lepiej prezentował się w serii z Cavaliers, lecz jak wiadomo jego starania poszły na marne. Wszystkie te czynniki wraz z frustracją George’a doprowadziły do powstania ogromnej ilości plotek transferowych z nim w roli głównej.
Podczas zimowego okienka przypasowywano go do Hawks czy Celtics. Niedawno pojawiły się również spekulacje o tym, że George mógłby zasilić szeregi Cavs w ramach wymiany za jedną z dotychczasowych gwiazd zespołu. Są też tacy, którzy snują teorię o wielkich Lakers, gdzie pierwsze skrzypce mieliby grać sfrustrowany porażkami LeBron James oraz właśnie PG.
Lider Pacers wciąż jednak odcina się od tych plotek, dodając, że nadal chce tutaj zdobyć swój mistrzowski pierścień. Nowe kierownictwo cały czas głowi się nad tym jak zatrzymać go u siebie. Jednym z rozwiązań może być ściągnięcie, któregoś z najciekawszych wolnych agentów. Solidne wsparcie na pewno wpłynęłoby na George’a, któremu od kilku lat brakuje kompana do odbudowy dawnej dynastii.
– W pewnym sensie czuję, że jesteśmy blisko- powiedział George– Nie trudno w to uwierzyć, bo zrobiliśmy wszystko co mogliśmy przeciwko Cleveland, ale mogliśmy wygrać tą serię. Tymczasem potrzebujemy trochę talentu. Potrzebujemy lepszych zawodników.
Czy Indiana będzie czarnym koniem tegorocznego okienka transferowego? Czy uda im się zatrzymać Paula George’a?