Wszystko wskazuje na to, że przed nami trzeci finał z rzędu, w którym zmierzą się drużyny z Cleveland i Oakland. Obie dominują w swoich konferencjach i prowadzą 2-0 w – jak się zanosi – przedostatniej serii sezonu. Komisarz Adam Silver przyznał, że wcale nie przeszkadza mu poziom, jaki osiągnęli Cavaliers i Warriors.
– To nie jest problem – mówił w rozmowie z ESPN. – Powinniśmy celebrować doskonałość, jaką osiągnęli – dodał komisarz ligi. NBA jest obecnie na absolutnym szczycie. Tak dobrze liga nie miała się jeszcze nigdy w historii – oczywiście stricte pod kątem biznesowym. Adam Silver wyciska każdy możliwy dolar z partnerów, reklamodawców i sponsorów. Tymczasem na ligowych parkietach show kradną Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors. Ma to rzecz jasna swój urok, ale wielu ta dominacja ciąży, staje się zbyt przewidywalna.
– Ludzie zaczęli namaszczać obie drużyny mianem dominujących, ale ja patrzę na to z innej strony. Warriors zdobyli jedno mistrzostwo w przekroju ostatnich 40 lat, a Cavaliers dopiero rok temu wygrali po raz pierwszy – mówi dalej. – Oczywiście chcielibyśmy, aby liga była bardziej zbalansowana. Niemniej gdy drużyny wchodzą na taki poziom i grają tak wielką koszykówkę – to dla mnie fantastyczne doznanie i jestem tego fanem – dodał sternik NBA.
Silver podkreśla jednocześnie, że przed Cavaliers i Warriors jeszcze daleka droga, zanim będą wymieniani w tej samej linijce co wielokrotni mistrzowie z Bostonu czy Los Angeles. Zatem komisarz postanowił rzucić taką perspektywę na kwestię dominacji. Liga od lat stara się ułożyć reguły tak, by drużyny nie były w stanie tworzyć super-zespołów. Kolejnym krokiem jest zapewnienie możliwości podpisania gracza za 200 milionów nawet na sześć lat, to tzw. super-maksymalny kontrakt, który ma być argumentach w negocjacjach.
Taka umowa miałby pomóc zatrzymać drużynie swoją gwiazdę. Gdyby została wprowadzona rok wcześniej, może Oklahomie City Thunder udałoby się przekonać Kevina Duranta i podjąć walkę z jego obecną drużyną. NBA rzecz jasna się stara, ale decyzja ostatecznie należy do zawodników. Dla niektórych bardziej od pieniędzy liczą się zwycięstwa, a walka z takim podejściem nie dość, że nie miałaby sensu, to po prostu jest niemożliwa. Niektóre ekipy chcą przeczekać lata, w których karty będą rozdawać Cavs i Warriors.
fot. Keith Allison, Creative Commons
NBA: Poznaliśmy finalistów nagród, MVP nie dla LeBrona Jamesa
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET