Sposób w jaki zespół Mike’a D’Antoniego zakończył rywalizację w play-offach pozostawi spory niesmak. Houston Rockets byli drużyną gotową faktycznie zagrozić podopiecznym Gregga Popovicha. Tymczasem w starciu numer sześć wyglądali, jakby kompletnie nie zależało im na awansie do finałów konferencji.
SAN ANTONIO SPURS – HOUSTON ROCKETS 114:75 (4-2)
Przed meczem sztab medyczny San Antonio Spurs ostatecznie wykluczył Kawhiego Leonarda z gry. Najlepszy zawodnik drużyny Ostróg doznał kontuzji kolana i kostki w starciu numer pięć, dlatego zagrożenie poważniejszym urazem powstrzymało zespół od korzystania z Leonarda w tym pojedynku. To jednak nie przeszkodziło Spurs w blow-oucie na bezradnych, nieprzygotowanych i zobojętniałych Houston Rockets. Fani w Toyota Center zaczęli buczeć jeszcze przed końcem pierwszej połowy. To była ich reakcja na zaangażowanie gospodarzy w meczu o życie.
Szczególnie zawiódł James Harden, który zaraz po zakończeniu serii przyznał, że całą winę bierze na siebie. Lider drużyny Mike’a D’Antoniego wyrównał niechlubny rekord najmniej zdobytych punktów w sezonie – 10 (2/11 FG) i na 3 minuty przed końcem spotkania opuszczał parkiet z powodu przekroczenia limitu fauli. Bardzo dobrą obronę zagrał na nim zastępujący Leonarda Jonathan Simmons. Podkreślił swoją obecność po obu stronach parkietu przy okazji potwierdzając, że jest kolejnym stealem z draftu zarządu generalnego menadżera Spurs – R.C. Buforda.
Ale najlepszym graczem na parkiecie był znakomity w tym spotkaniu LaMarcus Aldridge. To na niego spadły w głównej mierze obowiązki związane ze zdobywaniem punktów. Silny skrzydłowy odpowiedział na wezwanie w bardzo dobrym stylu. Skończył mecz notując 34 punkty (16/26 FG), 12 zbiórek, asystę i przechwyt. – Prosił o piłkę, przygotowywał pozycje, był świetny na tablicach i trudno także nie docenić jego podań – mówił po meczu Gregg Popovich. Simmons dołożył od siebie kolejnych 18 oczek (8/12 FG, 1/4 3PT), 4 asysty i przechwyt.
Mecz skończył się szybko. Spurs w przerwie prowadzili już 19 punktami, a gwóźdź do trumny Rockets przybili w finałowej odsłonie, którą wygrali 27:11. Najlepszym zawodnikiem w obozie gospodarzy był weteran Trevor Ariza dostarczając 20 punktów (6/12 FG, 5/8 3PT, 3/3 FT), 5 zbiórek, asystę i przechwyt. W całym meczu miejscowi rzucali na 29% skuteczności. Dla podopiecznych D’Antoniego to bardzo rozczarowująca końcówka dobrego sezonu. Generalny menadżer Rox – Daryl Morey zbudował naprawdę interesującą rotacją i zapewne ma jeszcze niejednego asa w rękawie. Tymczasem przed Spurs finałowa seria zachodu z Golden State Warriors.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET