W czwartym meczu serii Washington Wizards przed własną publicznością pokonali Boston Celtics 121:102, dzięki czemu doprowadzili do remisu w rywalizacji (2-2). Gospodarzy do triumfu poprowadził znakomity duet John Wall – Bradley Beal, z kolei 26 minut na parkiecie spędził Marcin Gortat.
BOSTON CELTICS – WASHINGTON WIZARDS 102:121 (2-2)
To był niezwykle ważny moment dla losów tego półfinału. Washington Wizards przegrali dwa razy w Bostonie, wrócili do domu i nawiązali kontakt wygrywając trzeci mecz, ale musieli powtórzyć to w czwartym, aby nie pozwolić Celtics wrócić do siebie przy stanie 3-1. Udało im się perfekcyjnie. Tym razem bez większych problemów podopieczni Scotta Brooksa uporali się z rywalami i zapowiadają się nam olbrzymie emocje w kolejnych potyczkach między nimi.
Kluczowa dla przebiegu tego spotkania była trzecia kwarta meczu. W niej gospodarze zaliczyli serial 26-0 i łącznie zwyciężyli 12 minut różnicą 22 punktów. To był świetny czas czwórki: John Wall, Bradley Beal, Markieff Morris, Otto Porter, dzięki czemu Czarodzieje uniknęli emocji w ostatniej odsłonie, bowiem spokojnie utrzymali sporą przewagę. Po meczu trener Scott Brooks przyznał, że to był najlepszy okres jego zespołu w tym sezonie, a olbrzymia w tym zasługa defensywy, która napędzała to, co działo się po drugiej stronie parkietu.
29 punktów dla zwycięzców zdobył Beal (11-16 FG), a 27 oczek, 12 asyst, a także pięć przechwytów zapisał John Wall. Porter Jr. dołożył 16 punktów, a Morris 16. Marcin Gortat nie był tak produktywny w ataku jak w poprzednich spotkaniach. Tym razem w ciągu 26 minut zdobył sześć punktów (3-5 FG) i zebrał 7 piłek. Wizards w całym spotkaniu dołożyli 34 punkty wykorzystując straty przeciwników.
Wśród przegranych nie było wyraźnego lidera. Isaiah Thomas w ciągu swoich pierwszych 15 minut zdobył 17 punktów, a cały mecz zakończył z 19. Na konferencji prasowej narzekał na pracę sędziów, którzy – według niego – nie odgwizdywali oczywistych przewinień na nim. Niewykluczone, że za swoje słowa będzie musiał zapłacić. Wracają do statystyk – 16 oczek z ławki wniósł do gry C’s Terry Rozier, a o dwa mniej Kelly Olynyk.
W finale Konferencji Wschodniej czekają już Cleveland Cavaliers, którzy drugi raz w tych play-offach zaliczyli sweep – tym razem na Toronto Raptors. Wygląda na to, że Kawalerzyści będą mogli dostatecznie odpocząć przed kolejną serią, bo – póki co – wszystko wskazuje na to, że rywalizacja Celtics z Wizards rozstrzygnie się w siedmiu meczach. Kolejny w nocy z środy na czwartek w Bostonie.
[ot-video][/ot-video]