W jedynym meczu minionej nocy Golden State Warriors pokonali na wyjeździe koszykarzy Utah Jazz 102:91. Ekipa z Oakland zwyciężyła głównie dzięki bardzo dobremu występowi Kevina Duranta, który rzucił 38 punktów oraz zebrał 13 piłek. Dzięki wygranej Warriors podwyższyli wynik serii na 3-0 i już tylko jeden triumf dzieli ich od awansu do finału konferencji zachodniej.
UTAH JAZZ – GOLDEN STATE WARRIORS 91:102
Wojownicy po raz kolejny bardzo dobrze weszli w mecz i po kilku minutach prowadzili już dwucyfrową różnicą punktów. Od początku szalał Durant, już w pierwszej połowie rzucając 22 punkty i zbierając 6 piłek. Był całkowicie nie do upilnowania. Trafiał fadeaway’e, layupy, a jak trzeba było to i przymierzył zza łuku. Jednak inni zawodnicy Golden State nie chcieli mu zbytnio pomagać i Nutki miały nieco ułatwione zadanie.
W końcówce drugiej kwarty przewinieniem technicznym ukarany został siedzący w tym czasie na ławce Draymond Green (9 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst). Próbował on uciszyć rozkrzyczaną publiczność zgromadzoną w Vivint Smart Home Arena poprzez pokazanie w ich stronę 2-0 – aktualnego wyniku serii. Nie spodobało się to oczywiście arbitrom, którzy musieli zareagować.
Gospodarze na przerwę schodzili z jednopunktowym prowadzeniem (50-49) i wydawało się, że mogą nawiązać realną walkę z Warriors. Teza ta jeszcze przez pewien czas miała rację bytu, Jazz prowadzili w trzeciej ćwiartce już dziewięcioma punktami, ale wtedy do akcji wkroczył Stephen Curry (23 punkty 6/20FG), który wyraźnie chciał wspomóc Duranta, trafiając swoją pierwszą trójkę w meczu. Warriors zakończyli trzecią odsłonę runem 19-8, co dało im dwupunktową przewagę.
Jazz próbowali się jeszcze z tego podnieść, objęli nawet prowadzenie 75-74, ale nic im to nie dało. Wojownicy odpowiedzieli serią 10-4 i dzięki celnym trafieniom zza łuku Curry’ego i Duranta, na trzy minuty przed końcem odskoczyli rywalom na sześć oczek. To było za dużo jak na Utah. Najlepszymi zawodnikami gospodarzy byli kolejny raz Gordon Hayward (29 punktów, 6 asyst) oraz Rudy Gobert (21 punktów, 16 zbiórek).
W dalszym ciągu kontuzjowany jest George Hill, który z powodu kontuzji dużego palca u nogi opuścił drugi mecz z rzędu. Jazz myśleli, że dłuższa przerwa pomiędzy spotkaniami jeden i dwa pomoże mu na regenerację, ale ból w dalszym ciągu występuje. –Chodzi głównie o jego efektywność. Są sytuacje na parkiecie, w których mocno nadwyręża kontuzjowanego palca, co odbija się na jego skuteczności – powiedział na konferencji Quin Snyder.
https://www.youtube.com/watch?v=4zUZR5uno6k
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]