W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Energa Czarni Słupsk pokonali Anwil Włocławek 72:82 na ich własnym parkiecie. Krótko po meczu chwilę na rozmowę znalazł Grzegorz Surmacz, który zanotował 14 punktów, 6 zbiórek oraz 4 asysty.
Marcin Rutkowski: Pierwszy mały krok wykonany – jest zwycięstwo. Jak się z tym czujecie?
Grzegorz Surmacz: Bardzo dobrze. To było dla nas ważne, by tutaj przyjść i wygrać jeden z dwóch meczów. Wygranie pierwszego daje nam trochę spokoju i przewagę parkietu. Teraz powalczymy w tym drugim. Wiemy, że Anwil wyjdzie bardzo, bardzo mocno zmotywowany i my nie możemy się poddać.
Anwil miał serię 12 zwycięstw. Nie był może trochę tym uśpiony? Wygrali z całą czołówką na koniec rundy zasadniczej, a tu mecz dopiero z ósmą drużyną w tabeli.
Myślę, że nie. Ich trener nie pozwoliłby na to, żeby nie byli gotowi na to spotkanie. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, szczególnie w końcówce. Oni nadrabiali te straty, był remis kilka razy i wtedy nasi zwodnicy brali ciężar na siebie. Trafiliśmy ważne rzuty i odmieniliśmy losy tego meczu na naszą korzyść.
Gdzie mieliście największą przewagę w tym meczu? W obronie, a może ataku?
Ciężko powiedzieć. Myślę, że po tej pierwszej kwarcie kluczowa była nasza dobra obrona. Ważne było też spokojne rozegranie akcji w ataku, szczególnie w końcówce. Kilka layup’ów i wsadów. To nam oszczędziło dużo energii. Oni męczyli się, żeby coś zdobyć, a my mieliśmy łatwe punkty z drugiej strony. To było bardzo ważne dla naszej drużyny.
Anwil się męczył, ale to Wy macie węższą rotację. Jednak nie mieliście zbyt dużych problemów z energią i kondycją.
Tą wąską rotacją gramy cały sezon. To nie jest dla nas żadna wymówka. Po prostu gramy i każdy gdy wchodzi na parkiet, wnosi coś do zespołu.
z Włocławka, Marcin Rutkowski
Obserwuj @MarcinRutkowski
Obserwuj @PROBASKET