Przed rozpoczęciem spotkania wielu ekspertów było zgodnych, że starcie Rosy Radom i Polskiego Cukru Toruń będzie najbardziej wyrównanym pojedynkiem ćwierćfinałów Polskiej Ligi Koszykówki. Ich przewidywania spełniły się już w pierwszym meczu. Tym razem górą byli koszykarze Jacka Winnickiego.
Rzut sędziowski wygrał Cheikh Mbodj, jednak pierwszy atak zainicjowała drużyna przyjezdnych zdobywając dwa punkty dzięki punktom Roberta Witki. Chwilę później Obie Trotter odpowiedział gościom energicznym layupem. Pomiędzy obydwoma drużynami od początku spotkania wrzało pod koszem. ,,Ofiarom” tych starć stał się wspomniany Robert Witka, który po dwóch minutach miał na koncie 2 przewinienia przez co musiał opuścić parkiet. Mimo osłabienia, Radomianie perfekcyjnie wykorzystywali swoje atuty w defensywie. Nie odpuszczali również Torunianie (2 bloki Diduszko w niecałą minutę), stąd przez pierwsze kilka minut drużyny bardzo mozolnie zwiększały swój dorobek punktowy.
Rosa zdołała się jednak przebić i w stosunkowo krótkim czasie dzięki skutecznym akcjom ,, Sokoła” wyszli na prowadzenie 11- 17 zmuszając Jacka Winnickiego do wzięcia timeoutu. Dzięki trafnym wskazówkom szkoleniowca Polski Cukier zaczął odrabiać straty. Do boju ruszyła dwójka amerykańskich wirtuozów, Obie Trotter oraz Kyle Weaver. Dzięki ich akcjom Torunianie zaliczyli run 8-2. Mecz zaczyna się od nowa! Rosę ze snu budzi akcja 2+1 Michała Sokołowskiego. Chwilę później celny rzut dołożył jeszcze Filip Zegzuła. 21-26 dla Radomia!
Drugą kwartę otworzył rzut z wyskoku Tomasza Śniega. Chwilę później efektownym wsadem odpowiedział Michał Sokołowski. Pod koszem walka na śmierć i życie. Akcje Wiśniewskiego i Mbodji pozwalają Torunianom uzyskać 2-punktowe prowadzenie. Tego było już za wiele. Na twarzach zawodników Rosy zaczyna pojawiać się coraz większe zniecierpliwienie. Dwa skuteczne rzuty Michała Sokołowskiego dają jasny sygnał pozostałym zawodnikom z Radomia. Kolejne punkty dorzucił jeszcze Darnell Jackson. Po chwili za trzy trafia również Damian Jeszke. Mamy run 9-0! O drugi czas prosi trener Jacek Winnicki, który stara się na tablicy trenerskiej znaleźć markerem rozwiązanie kłopotów swoich podopiecznych. Mimo kiepskiej gry Polskiego Cukru emanuje od niego spokój, a sam szkoleniowiec sprawia wrażenie jakby wiedział co robić. Złudzenie to jednak idzie w niepamięć, bo Rosa konsekwentnie kontynuuje swój marsz. Na trzy minuty przed przerwą 32- 40 dla gości. Chwilę później przewaga wzrasta do 10 punktów doprowadzając tym samym Krzysztofa Sulimę do boiskowego szału. Skrzydłowy raz po raz wykorzystuje nadarzające się okazje. Wtóruje mu Trotter. Amerykanin rzuca z końcową syreną i mamy do przerwy 42-47.
Trzecia kwarta na początku zapowiadała wyrównane starcie, jednak kilka minut później Rosa całkowicie przejęła kontrolę nad meczem. Dzięki świetnie dysponowanemu tego wieczoru Ryanowi Harrowowi Radomianie zaliczyli run (uwaga!) 25-8, który uciszył trybuny na hali przy ulicy generała Bema. Tablica wyników pokazywała wynik 56- 73 dla Rosy. Zapowiadał się prawdziwy pogrom, zwłaszcza że Toruń obudził się dopiero minutę przed końcem kwarty. Ostatecznie Polski Cukier zaliczył run 7-0 i zmniejszył przewagę przeciwnika do 10 punktów.
Czwarta kwarta pokazała ile w koszykówce jest warta przewaga 10 punktów. Torunianie grali jak natchnieni, a ich obrona przypominała pułapkę bez możliwości ucieczki. Przyjezdni rzucili przez 4 minuty zaledwie 2 punkty, z kolei zawodnicy Jacka Winnickiego raz po raz plądrowali kosz przeciwnika zdobywając w tym czasie 11 punktów. Dodatkowo na trybunach obudzili się lokalni kibice, którzy podobnie jak zawodnicy zaczęli wierzyć w zwycięstwo. Każda kolejna akcja, interwencja, punkt, zbiórka czy przechwyt były nagradzane gromkimi oklaskami i okrzykami niesamowitej publiczności! Czas dominacji postanowił przerwać jednak nieskuteczny do tej pory Daniel Szymkiewicz trafiając 7 punktów z rzędu. Torunianie nie przejęli się choćby na moment zrywem przyjezdnym i dalej realizowali założenia swojego szkoleniowca. Punkt za punkt! 5 minut przed końcem piąte przewinienie popełnił Bartosz Diduszko. Dzisiejsze spotkanie cechuje bardzo nieczysta gra. Dowodem tego jest liczba 56 przewinień obydwóch zespołów.
Prawdziwym bohaterem dzisiejszego spotkania jest Kyle Weaver. Amerykanin rzucił podczas ostatniej odsłony, aż 14 ze swoich 26 punktów. Przez pewien czas można było odnieść wrażenie, że Rosa gra wyłącznie przeciwko niemu samemu, a nie całej drużynie. Dwa osobiste skrzydłowego i mamy 87-83 dla Polskiego Cukru. Chwilę potem piąty faul ląduje na konto Tomasza Śniega. Na 14 sekund przed końcem spotkania Torunianie wygrywają 91-87. I tu ma miejsce kuriozalna sytuacja. Dzięki podaniu z autu za plecy obrońcy, Michał Sokołowski trafia spod kosza z faulem. Zawodnik pudłuje osobistego. Piłkę w ataku zbiera Ryan Harrow, który zamienia zbiórkę na punkty. 91-91! Kyle Weaver próbuje jeszcze rzucić na zwycięstwo, ale nie trafia. Mamy pierwszą dogrywkę tegorocznej fazy play-offs!
Ostatnie 5 minut spotkania było tylko dopełnieniem formalności przez Torunian. Polski Cukier zaliczył w ciągu 3 minut run 9-2, dzięki czemu na tablicy wyników widniał rezultat 100-93. Rosa popełniała zbyt dużo błędów. Straty przy podaniach czy kroki Michała Sokołowskiego spowodowały, że Rosa nie była w stanie dogonić już rozpędzonych gospodarzy ostatecznie ulegając im 105-98. Pierwszy mecz dla Torunia! Trybuny skandują „Jacek Winnicki! Jacek Winnicki!”.