Bardzo dobry mecz Johna Walla (42 punkty) przypieczętował czwarte zwycięstwo Washington Wizards w serii z Atlanta Hawks. Tym samym zespół ze stolicy USA awansował do Półfinałów Konferencji Wschodniej, gdzie zmierzą się z Boston Celtics.
ATLANTA HAWKS – WASHINGTON WIZARDS 99:115 (2-4)
Wielka Noc Johna Walla. Obrońca Wizards zanotował 42 punkty (jego nowy rekord play-off), z czego 19 w kluczowej czwartej kwarcie, przeciwstawiając się atakom Atlanta Hawks, którzy swoimi skutecznymi atakami próbowali odrobić straty.
– Był strasznie nakręcony. Był gotowy w każdej akcji, a my czerpiemy z tego korzyści. – mówił po meczu Bradley Beal, który również zagrał dobre spotkanie, kończąc mecz z 31 punktami na swoim koncie.
Marcin Gortat znów nie błyszczał. Polak w przeciągu 18 minut zdobył tylko dwa punkty (1/4 z gry) oraz zebrał 7 piłek.
Wall był bardzo zdeterminowany w swoich atakach. Patrząc w tłum kibiców Hawks uśmiechał się szyderczo. Jest to w pewnym rodzaju jego rewanż za rok 2015, kiedy to Hawks wyeliminowali Wizards w drugiej rundzie play-off. Lider Czarodziejów nie zagrał w trzech z sześciu meczów serii przez złamaną rękę.
– Przyjechaliśmy tutaj tak zdeterminowani i skupieni na zwycięstwie, jak ekipa Hawks przyjeżdżała do nas w playoffach w 2015 roku. Zatrzymali resztę drużyny, więc skupiliśmy się z Bradleyem na zdobywaniu punktów. Nie chcieliśmy grać siódmego meczu. – mówił po meczu John Wall.
Wall napędzał swój zespół także po drugiej stronie parkietu. Istotny i efektowny był jego blok na Dennisie Sroederze, kiedy ten próbował wykończyć akcję layupem na początku czwartej kwarty. Gdyby piłka wpadła do kosza Hawks przegrywaliby już tylko jednym punktem i odrobiliby praktycznie całość z 22 punktów deficytu.
Kolejnym rywalem Wizards będą koszykarze Boston Celtics, którzy po sezonie zasadniczym zajęli pierwsze miejsce na Wschodzie, a w pierwszej rundzie pokonali Chicago Bulls 4-2, mimo, że po dwóch meczach w Bostonie przegrywali 0-2. Pierwsze spotkanie w niedzielę.
W ekipie Jastrzębi 31 punktów zdobył Paul Millsap. Dennis Shroeder dorzucił 26 oczek.
– Przy takim meczu i takiej stracie punktowej trudno jest wrócić do gry. – mówił po meczu Millsap.
Wizards już w pierwszej kwarcie zbudowali sobie spokojną przewagę, którą skutecznie powiększyli również w drugiej kwarcie. Pierwsza połowa zakończyła się serią 19-4, przez co ich przewaga powiększyła się do dziewiętnastu punktów.
Atlanta popełniła w tym meczu 22 straty, z czego aż siedem zaliczył Kent Bezemore.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons