Jednym z filarów podkoszowej gry Anwilu jest Paweł Leończyk. Koszykarz w tym sezonie jest trzecim strzelcem (10,7), oraz drugim zbierającym (5,0) drużyny. Jeśli chodzi o klasyfikację eval (13,1) , lepszy jest tylko Josip Sobin (15,4). Po zwycięstwie z Rosą Radom polski silny skrzydłowy znalazł chwilę na rozmowę.
Marcin Rutkowski: Ważna wygrana na szczycie, a mecz chyba dla Was dość ciężki?
Paweł Leończyk: Wydaje mi się, że może nie były to jakieś piękne akcje i szybka gra, ale dla nas zawodników to jest już trochę taki czas przed play-offami. Tak jak to na konferencji powiedział trener Milicić. Po rundzie zasadniczej one tak będą wyglądać. Nieważne jak, nieważne czy w ładnym stylu – ważne, żeby je wygrywać.
Widzieliśmy dużo fizycznej gry pod koszem. Mieliście z tym więcej problemów niż w poprzednich spotkaniach, jak np. z Ostrowem Wielkopolskim? Tam również byli mocni rywale podkoszowi.
Oba zespoły mają przede wszystkim szeroki skład i na każdej pozycji są zawodnicy, którzy dobrze walczą fizycznie. Tutaj tak samo było zarówno pod koszem jak i na obwodzie, bo nie można umniejszać nic zawodnikom obwodowym, którzy grają naprawdę fizycznie, szybko i bardzo atletycznie. A ta walka pod koszem… staramy się przeciwstawić tym samym i myślę, że nie wyszło najgorzej.
Zarówno w starciu z Rosą jak i Stalą mieliście bardzo mocne końcówki. Potrafiliście zdominować rywala w ostatnich minutach. Z czego to wynika? Macie więcej siły od rywali?
Nie wiem… ciężko powiedzieć. Jak się jest na boisku, to nie koncentruje się na tym, tylko na każdej kolejnej akcji. Na tym, żeby zrealizować wszystko dokładnie. Mamy zawodników, którzy tak jak dziś Nemanja trafił dwie trójki w ważnym momencie, gdzie mieliśmy już pięć punktów starty. On tak naprawdę tymi dwoma rzutami wyprowadził nas na prowadzenie. Potem znów dobrze graliśmy w defensywie i osiągnęliśmy kilkupunktową przewagę. Myślę, że najważniejsze jest tutaj właśnie to, że zatrzymujemy rywala obroną. Ten moment, że przez kilka akcji potrafimy zatrzymać przeciwnika w obronie i potem egzekwować to. To obrona daje nam to, że w ataku jest nam lepiej, czujemy się pewniej.
Zostały już tylko dwa mecze. Kibice wiedzą, że drugi raz w historii klubu jest możliwość, by zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w tabeli. Czy przed tym meczem czuliście presję?
Presja na pewno jest, bu tutaj we Włocławku ona jest zawsze. Tego się nie da uniknąć. Staramy się podchodzić do każdego meczu osobno, tak jakby każdy był inną, osobną historią. Nie myślimy o tym, że kurczę, za trzy mecze chcemy być na pierwszym miejscu. Przed spotkaniem z Rosą chcieliśmy się jak najlepiej przygotować, nie myśleliśmy o meczu w Toruniu, bo to jest już osobna historia i inne spotkanie. Myślę, że tak musimy do tego podchodzić. Mamy jeszcze dwa mecze i na razie będziemy się przygotowywać tylko do tego w Toruniu. Oni grają bardzo dobrze w tym sezonie, szczególnie u siebie. Każdy następny mecz jest dla nas najważniejszy.
z Włocławka, Marcin Rutkowski
Obserwuj @MarcinRutkowski
Obserwuj @PROBASKET