Przed Los Angeles Clippers ciekawe play-offy, w których właśnie doprowadzili do wyrównania serii z Utah Jazz. Od tego, jak spisze się drużyna zależy co będzie z nią dalej. Wiele się na ten temat mówiło, ale Doc Rivers najwyraźniej chce pozostawić trzon nietknięty.
J.J. Redick trafi na rynek wolnych agentów jako niezastrzeżony gracz. Chris Paul ma opcję zawodnika, z której prawdopodobnie zrezygnuje, by latem podpisać nowy wieloletni kontrakt za maksymalne pieniądze. Dokładnie tak samo powinien zrobić Blake Griffin, w którego umowie również jest opcja. Na rynek trafią również Raymond Felton, Brandon Bass i Alan Anderson, natomiast opcja zawodnika znajduje się w umowach Marreese’a Speightsa i Luca Mbah a Moute. Zatem teoretycznie Doc Rivers będzie miał w swoim salary-cap mnóstwo miejsca.
Tegoroczne play-offy miały być dla Los Angeles Clippers decydujące. Jeżeli nie uda im się przebrnąć chociażby do finału konferencji, to koncepcja Riversa po raz kolejny przegrała z rzeczywistością i następnym krokiem jest rozpoczęcie od nowa. Z trzonu mieliby zostać CP3 oraz DeAndre Jordan, który ma ważną umowę, ale co z Griffinem, Redickiem i resztą? Okazuje się, że coach Rivers wcale nie chce rozbijać swojego kolektywu i bez względu na wynik tegorocznych play-offów, planuje zatrzymać czołowe nazwiska w rotacji.
Decyzja musi być jednak obustronna. Z pozoru może się wydawać, że pomiędzy zawodnikami wszystko jest w porządku, ale cały czas w otoczeniu Clippers pojawiają się głosy, iż Chris Paul nie potrafi dogadać się z Blakiem Griffinem. Źródła jednak wcale nie muszą mieć racji. Jedyną osobą, która doskonale zna diagnozę – jest Doc Rivers. Jeżeli w Mieście Aniołów zdecydują się zatrzymać CP3 i Griffina oraz zapewnić nowy kontrakt Redickowi, prawdopodobnie przebiją rekord Brooklyn Nets i za cały sezon zapłacą 205 milionów dolarów, razem z podatkiem od luksusu.
Roczna umowa Paula kosztowałaby Clippers około 35 milionów dolarów, z kolei Griffina około 30 milionów dolarów. 32-letni Redick zapewne nie zgodzi się na finansowe poświęcenia i także będzie chciał zarabiać więcej niż 7 milionów, jakie otrzymał za bieżący sezon. – Czy naprawdę byłbyś gotowy zrezygnować z drużyny, która wygrywa 50 meczów w sezonie i jest naprawdę blisko swojego celu? – pyta Rivers. Jako przykład trener Clippers podaje Utah Jazz z czasów Karla Malone’a i Johna Stocktona.
– Dzięki Bogu Karl i John nie słuchali wtedy ludzi. Mimo że przegrywali w play-offach, cały czas próbowali. W końcu udało im się dwa razy dotrzeć do finału. Nie wygrali, ale na tym polega ta pogoń. Moim zdaniem bardzo łatwo jest powiedzieć – powinni to rozwalić – dodaje Doc. Redick i CP3 z każdym kolejnym sezonem coraz bardziej odczuwają lata gry na wysokim poziomie. Dlatego to właśnie teraz Clippers powinni włączyć się do walki o mistrzostwo. Mają jedną z najstarszych rotacji w NBA. Jednym z rozwiązań może być próba odmłodzenia składu, przy zachowaniu jej trzonu.
W Los Angeles są zadowoleni ze zmian, jakie poczynili w off-season 2016. Z kontraktu dla Austina Riversa, z pozostawienia Jamala Crawforda i włączenia weteranów jak Marreese Speights czy Raymond Felton. Mimo to konkurencja w zachodniej konferencji jest tak duża, że nawet bardzo dobrze przepracowana letnia przerwa nie gwarantuje ci sukcesu na tle Golden State Warriors i San Antonio Spurs. Przyszłość Clippers pozostaje zagadką, a Doc Rivers ma przed sobą kolejne trudne miesiące.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET