W rozegranym w Poniedziałek Wielkanocny hicie 28. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Anwil pokonał na własnym parkiecie Rosę Radom 80:74. Świetnie dysponowana w ostatnich meczach Rosa nie przeszkodziła gospodarzom w odniesieniu 10 wygranej z rzędu. – Myślę, że my również zagraliśmy dobre zawody. Ale zabrakło niewiele – kilka rzutów z gry, czy trafionych wolnych. – mówił po spotkaniu Michał Sokołowski, który zanotował bardzo dobry występ w Hali Mistrzów.
Prawie komplet publiczności na hali we Włocławku nie mógł narzekać na brak emocji. Przez większą część spotkania prowadził Anwil. Gospodarze budowali kilkupunktowe prowadzenie. Radomianie jednak systematycznie odrabiali straty, aż do trafień Nemanji Jarmaza. Michał Sokołowski pytany o to, czego zabrakło w końcówce spotkania odpowiedział: – Mieliśmy 5 punktów przewagi. Zatrzymaliśmy się gdzieś w ataku w czwartej kwarcie, po tym jak trener Milicić wziął czas. Wtedy Anwil zaczął run 8:0. Mimo, że pozycje do oddania rzutów były, to my nie mogliśmy trafić i nasza gra się gdzieś zacięła. Anwil poszedł z falą i niestety skończyło się, jak się skończyło. Może w obronie nie zagraliśmy gorzej, ale Jaramaz trafił dwie ważne trójki.
Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego nie zdołali odzyskać kontroli w końcówce spotkania: – Czasami tak się zdarza, że wszystko idzie po myśli i nagle się zacina, nie wiadomo czemu. Możliwe, że zaczęło się właśnie od tego, że Jaramaz rzucił trojkę i może to siedziało nam gdzieś w głowie. Koszykówka jest taką grą, gdzie można zrobić run 10:0 albo 0:10. Zawodnik skomentował także dyspozycję zespołu na linii rzutów osobistych: – Osiem przestrzelonych przez nas wolnych to jest bardzo dużo.
Rosa Radom wciąż liczy się w walce o jak najlepsze rozstawienie przed fazą play-off. Jednak Michał Sokołowski zapewnia: – Na pewno kluczowe będzie teraz spotkanie z Turowem, ponieważ z tego co wiem, to są jeszcze matematyczne szanse, ze jeżeli przegramy ten mecz to nie będziemy w play-offfach. Więc musimy ten mecz wygrać i to jest teraz dla nas najważniejsze.
Rosa Radom w styczniu odpadła z walki o Puchar Polski by później zanotować bardzo dobrą serię wygranych i pewnie zmierzać do fazy play-off. Zawodnik aktualnego wicemistrza Polski pytany o ten fakt odpowiada: – Na pewno mieliśmy problemy na samym początku. Nie było Daniela Szymkiewicza, a później Tyrone Brazelton złapał kontuzję. Mieliśmy Gary’ego, czy Jordana Calahan’a, a w tej chwili nie mamy trzech zawodników. Jest za to Ryan. Nie wiem, może coś się odmieniło w drużynie. Skończyliśmy też grać w pucharach europejskich. Tak naprawdę, to dużo jest czynników.
Rozmawiała:
Emilia Pińkowska
Fot. Marcin Nadolski