Kariera sportowca nie jest jedynie pasmem zwycięstw. Porażka boli, szczególnie jeśli widzi ją cały świat. Kobe Bryant nie zawsze potrafił w takich sytuacjach trzymać nerwy na wodzy. Tak było tuż po jego pierwszych play-offach w karierze w sezonie 1996/1997. Zachęcamy do przeczytania fragmentu biografii koszykarza „Showman”, która już dziś ma swoją premierę w Polsce.
Fragment książki:
Podczas przerwy na żądanie Harris podjął decyzję, że piłka trafi w ręce rzadko wykorzystywanego debiutanta, który odda decydujący rzut. Na czym miał polegać plan? Rozbiegamy się po całym parkiecie i pozwalamy Bryantowi na atak.
Trener był potem wielokrotnie pytany, dlaczego podjął właśnie taką decyzję. Tłumaczył, że jego zdaniem umiejętności Bryanta w pojedynkach jeden na jednego sprawiały, że był najlepszym wyborem do oddania decydującego rzutu. „Przez ponad pół roku byłem krytykowany za to, że za rzadko stawiam na Kobego – mówił potem Harris. – A teraz jestem krytykowany za to, że na niego postawiłem”.
Zgodnie z planem Bryant oddał rzut, z niezłej pozycji, z odległości ponad czterech metrów od kosza, otoczony obrońcami próbującymi go zablokować i uciszoną publicznością zgromadzoną w hali Delta Center. Budynek eksplodował, kiedy okazało się, że piłka nawet nie trafiła w obręcz. Airball. Dogryw -ka okazała się tylko przedłużeniem koszmaru. Ponieważ na parkiecie nie było już O’Neala, piłka częściej trafiała do debiutanta. Zaliczył jeszcze trzy airballe, a kibice z Utah byli przeszczęśliwi. Bryant zmarszczył brwi, oblizał wargi i przez chwilę wydawało się, jakby z trudem powstrzymywał łzy.
Porażka sprawiła, że Jazz awansowali do finałów konferencji, które zresztą również wygrali. Pierwszy etap koszykarskiej edukacji Bryanta zakończył się dosyć brutalnie.
Po niepowodzeniu usiadł na jakiś czas, próbując ochłonąć i dojść do siebie, po czym zaczął odpowiadać na pytania dziennikarzy. Jak mówił, porażka w takim stylu oczywiście boli, ale zamierza traktować to wspomnienie jako dodatkową motywację. „Muszę o tym zapomnieć. Ale w odpowiednim czasie sobie o tym przypomnę. Kiedy będzie lato i będę już trochę zmęczony, trochę zdołowany, kiedy wszystko mnie będzie bolało i nie będzie mi się chciało już ćwiczyć, przypomnę sobie tę sytuację”.
„I mam nadzieję, że doda mi ona trochę energii”.
„Jest jeszcze młody, to wszystko jest dla niego nowe – powiedział dziennikarzom Stockton. – I tak grał w całej serii ze sporą pewnością siebie, ale w końcu musiał oddawać najtrudniejsze rzuty, no i nie dał rady”.
Kiedy dziennikarze zapytali Bryanta, co zamierza robić latem, ten odpowiedział, że będzie trenował.
„Stary, wciąż jeszcze mam mnóstwo energii” – powiedział.
Niedługo po powrocie do Los Angeles Kobe był już na telefonie z Vaccaro.
„Kobe oddał trzy czy cztery najbardziej szalone rzuty za 3 punkty, jakie widziałem w życiu” – wspomina Sonny.
„Jak się czujesz?” – zapytał wtedy Vaccaro.
„W porządku, bo co?” – zapytał podejrzliwie Bryant.
„No cóż – powiedział z wahaniem Vaccaro. – Nie trafiłeś tych rzutów. Tylko to mówię. Teraz wszyscy mają do ciebie pretensje i cię za te rzuty krytykują”.
„Pierdolić ich – odparł szybko Bryant. – Niech spierdalają. Nikt inny nie chciał rzucać”.
Po 20 latach Vaccaro wciąż jeszcze uśmiecha się na myśl o tej odpowiedzi.
„Do końca życia jej nie zapomnę” – mówi.
Książki szukaj na www.labotiga.pl oraz www.empik.com, a także w salonach Empik w całej Polsce.