James Harden nie odpuszcza w swojej krucjacie po MVP. Zawodnik Houston Rockets po ostatnim wygranym meczu swojej drużyny stwierdził, że to zwycięstwa powinny być decydującym czynnikiem w kontekście wyboru MVP. Wbił tym samym szpilkę w Russella Westbrooka, który ostatnim występem mocno podbił swoją pozycję.
Rzadko zdarza się aż tak zacięta rywalizacja w wyścigu po MVP sezonu regularnego. Przez niemal cały sezon Russell Westbrook i James Harden wymieniają ciosy i jesteśmy w ostatniej rundzie tej walki. MVP poznamy już w trakcie play-offów. Houston Rockets przypieczętowali trzecie miejsce w zachodniej konferencji i w pierwszej rundzie play-offów NBA zagrają z Oklahomą City Thunder. Zatem któryś ze wspomnianej dwójki będzie przyglądał się, jak kolega odbiera statuetkę.
W ostatniej rozmowie z dziennikarzami, Harden stwierdził, że podstawowym czynnikiem w decydowaniu o MVP rozgrywek zasadniczych powinna być liczba zwycięstw drużyny. – Myślę, że to najważniejsza rzecz. W całej tej zabawie chodzi tylko o wygrywanie – mówił zaraz po zdobyciu swojego 21 triple-double w sezonie. – Nie chcę się mocno w to wszystko zagłębiać, ale najważniejsze jest to, by zapewnić swojej drużynie szanse na walkę o najwyższy cel – dodał.
Oscar Robertson mimo swoich 41 triple-double w sezonie 1961/1962, głosowanie skończył na trzecim miejscu, za Billem Russellem i Wiltem Chamberlainem. Ostatnich 34 MVP było wybieranych z drużyn, które uplasowały się w TOP 3 swojej konferencji. Rockets przystąpią do pierwszej rundy w roli faworyta. Rotacja Mike’a D’Antoniego ma nieco bogatszy arsenał niż skład Billy’ego Donovana. Niewykluczone jednak, że seria przeciągnie się o dwa, a może nawet trzy dodatkowe mecze.
Harden podkreśla, że dla niego najważniejszy jest zespół. – Chcę zaangażować w grę moich kolegów, podbić ich pewność siebie – kontynuuje. – Najważniejsze jest to, by każdy czuł się ze sobą dobrze – dodał lider ekipy z Teksasu. Przed nami naprawdę interesujące tygodnie z koszykówką NBA. Sezon regularny dobiega końca w nocy ze środy na czwartek, a play-offy ruszają już w kolejną sobotę.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET