Tym razem członkowie naszej redakcji postanowili pochylić się nad tematem najlepszego rezerwowego. Tutaj także kilka interesujących nazwisk, które NBA weźmie pod uwagę. Na kogo postawilibyście wy?
Jan Melerski
Mój wybór może niektórych zaskoczyć. Mianowicie według mnie kandydatem do nagrody dla rezerwowego roku jest Zach Randolph. Kiedy mówi się o niesamowitych wyczynach ofensywnych Erica Gordona czy Lou Williamsa Z-Bo wykonuje kawał dobrej roboty dając niewiarygodnego kopa pozostałym Grizzlies. Początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do jego nieobecności w pierwszej piątce, ale po kilku meczach David Fizdale mnie przekonał. Miśki mogą ogrywać swoją młodzież a Zach pełni rolę „elementu zaskoczenia”. Ostatnie lata pokazały słabość ławki zespołu Memphis, który jedyne atuty miał niestety tylko w pierwszej piątce. Sam Carter nie da rady, ale dwóch weteranów i owszem! Randolph zdobywa podczas obecnych rozgrywek 14.1 punktu oraz 8.2 zbiórki na mecz. Nie wygląda to może powalająco, więc warto przyjrzeć się jego statystykom w przeliczeniu na 36 minut, gdzie notuje bardzo solidne double-double 20-12. Myślę, że powierzenie mu roli sixth-mana to ruch, który może przedłużyć jego udaną karierę o kilka następnych lat i Zach doskonale o tym wie. Jego przydatność z ławki jest też kolejnym atutem kiedy któraś z aspirujących o mistrzostwo ekip szukałaby kogoś kto pociągnie grę drugiego składu. Komu jak komu, ale Randolphowi ten tytuł należy się jak chłopu ziemia.
[ot-video][/ot-video]
Damian Wełna
W tym roku bez dwóch zdań ten tytuł należy się Louisowi Williamsowi. Lou jest takim rezerwowym, który dopasowałby się do każdej drużyny w NBA. Dla statystyki, w całej swojej karierze rozegrał dotychczas 778 spotkań, a tylko w 90 z nich wchodził jako starter. On sam uważa, że lepiej gdy jest właśnie tym szóstym zawodnikiem, który daje tyle dobrego wchodząc z ławki. Sezon rozpoczął w młodej ekipie jaką niewątpliwie są Los Angeles Lakers. Samodzielnie potrafił rozprawiać się z przeciwnikami, rzucając po 30 punktów przy niebywale dobrej skuteczności pozostając na boisku nieco powyżej 20 minut. W 58 spotkaniach jako rezerwowy był najskuteczniejszym zawodnikiem Jeziorowców. Gdy trafił do Houston poczuł się znacznie lepiej, o czym już wspominałem na portalu, bo w końcu zagra w playoffach o dużą stawkę. Jest to jego najskuteczniejszy sezon pod względem średniej zdobytych punktów (17.8), skuteczności rzutów za trzy (37.7%), a także skuteczności z linii rzutów osobistych (87.5%). Williams powinien zacząć szukać miejsca dla kolejnego trofeum 6th Man of the Year.
Piotr Zach
Nagrodę Najlepszego Rezerwowego często dostają zawodnicy, którzy mają za sobą już kilka dobrych lat gry w NBA i z pełną świadomością potrafią przyjąć rolę lidera drugiego składu. Taki z pewnością jest Lou Williams i to na niego oddaję swój głos. Jego transfer w środku sezonu może być złudnie odebrany jako niezadowolenie z usług obrońcy. Tymczasem dla Los Angeles Lakers wyśmienita gra Lou stawała się wręcz coraz większym problemem. W Mieście Aniołów już od jakiegoś czasu najważniejszą kwestią jest to, kogo dokooptuje się do składu z jak najwyższego wyboru w drafcie. Nie bawiąc się w eufemizmy – tankowanie na całego. Dzięki temu Williams otrzymał gwiazdkę z nieba w postaci przenosin do zespołu, który ma realne szanse i chęci na ostateczne trofeum. Jednocześnie jego wejściu na parkiet nie towarzyszy już oczekiwanie dokonania cudu, lecz wypełnianie perfekcyjnie obmyślonego planu na zwycięstwo. Co prawda w ostatnim okresie najważniejsza z założenia broń zawodnika – rzuty z dystansu – zacięła się w dość poważnym stopniu, jednak jego energia jest niekwestionowanym atutem podczas gry rezerwową rotacją. A gdy trójki zaczynają mu wpadać, to z reguły kończy na pułapie 20, nawet 30 punktów. 6th Man of the Year.
[ot-video][/ot-video]
Wojciech Zwaduch
Moim zdaniem najlepszym wyborem jest Eric Gordon. Obrońca Rockets wspaniale sprawdza się w roli zmiennika i daje ogromne wsparcie liderowi swojej drużyny. Jest to pierwszy sezon w karierze zawodnika pochodzącego z Indianapolis, w którym większość spotkań zaczyna na ławce rezerwowych. Eksperci wyrażali obawy czy będzie on w stanie zaakceptować nową rolę w zespole, jednak Gordon perfekcyjnie wypełnia powierzone mu zadania. Nie narzeka, nie gwiazdorzy, nie domaga się miejsca w pierwszej piątce, lecz gdy wychodzi na parkiet zawsze gra niezwykle efektywnie i z ogromnym zaangażowaniem. Mike D’Antoni po mistrzowsku skompletował skład ekipy z Houston i potrafił przekonać wszystkich członków drużyny do swojego sposobu patrzenia na koszykówkę. Gordon znakomicie odnalazł się w ofensywnej taktyce zaproponowanej przez szkoleniowca włoskiego pochodzenia i stał się ważnym elementem doskonale grających Rockets. Wisienką na torcie jest pewne zwycięstwo wychowanka Hoosiers odniesione w konkursie rzutów za trzy punkty podczas tegorocznego weekendu gwiazd rozgrywanego w Nowym Orleanie. Uważam, że Eric Gordon zamknął usta niedowiarkom, spełnił pokładane w nim nadzieje i w pełni zasłużył na miano najlepszego rezerwowego obecnych rozgrywek.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons