Podczas drugiej dogrywki meczu Cleveland Cavaliers – Indiana Pacers, LeBron James wdał się w kłótnię ze swoim kolegą – Tristanem Thompsonem. To nie pierwszy raz, gdy lider Cavs wylewa frustrację na kolegów jeszcze w trakcie trwania meczu. Mistrzowie ostatecznie wygrali.
LeBron James po wszystkim wziął winę na siebie. – Miałem dobre intencje, ale byłem zbyt wylewny – stwierdził. – Nie mogę się tak zachowywać wobec moich kolegów z zespołu. Tristan bardzo cieżko pracuje i jest niezwykle ważnym zawodnikiem dla naszej drużyny. Miałem dobre intencje, ale zachowałem się tak, że w telewizji na pewno nie wyglądało to dobrze – dodał 3-krotny mistrz NBA. LBJ przyznał, że przeprosił Thompsona za swoje zachowanie. Ten stwierdził, że to tylko drobne nieporozumienie i nie powinniśmy robić z tego większej historii.
Mimo wszystko atmosfera w zespole z Cleveland wydała sie dziennikarzom podejrzana. Wszyscy byli po meczu bardzo cicho, mimo iż wygrali w bardzo trudnych okolicznościach. Cavaliers mają sporo problemów przed decydującą fazą sezonu. Tyronn Lue starał się wmówić mediom, że to on jest za wszystko odpowiedzialny. W całym zamieszaniu chodziło o to, jak James i Thompson przykryli Paula George’a. Jeden z nich miał zostać przy nim, a drugi się cofnąć. Pomylili jednak założenia i popełnili dwa błędy, co doprowadziło do nieporozumienia.
– Dobrze, że pokazali taką pasję, ale trzeba ją wykorzystywać przeciwko rywalowi – mówił szkoleniowiec Cavs. – Obaj byli źli i sfrustrowani i w gruncie rzeczy takie powinni mieć nastawienie. Chcieliśmy wygrać tamten mecz i to były kluczowe momenty. Nastąpiło pewne nieporozumienie, ale już mają to za sobą – dodał. Cavaliers nadal są na drugim miejscu w tabeli wschodniej konferencji. Lada dzień rozegrają bezpośrednie starcie z liderem – Boston Celtics.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET