GKS Tychy w formie. Po wyjazdowej wygranej w Warszawie tyszanie poszli za ciosem i wysoko pokonali inowrocławską Noteć.
Wprawdzie zadanie było łatwiejsze z powodu braku w szeregach gości Mikołaja Groda, ale okazałe zwycięstwo 108:74 na pewno łatwo nie przyszło. Zespół trenera Milosa Sporara nie zamierzał składać broni i próbował dostępować kroku silniejszemu rywalowi. Wszak Noteć wciąż walczy o unikniecie konieczności gry w play-out. Zadanie to stało się jeszcze trudniejsze wobec porażki w Tychach i zwycięstwa po dogrywce Znicza Basket Pruszków. Tyszanie natomiast w dobrych humorach udadzą się do Siedlec, gdzie w ramach 30. kolejki zagrają z tamtejszym SKK. Wygrana na Mazowszu może dać podopiecznym trenera Tomasza Jagiełki nawet trzecie miejsce w tabeli. Stanie się tak, gdy w meczu Spójni z GTK to Ci pierwsi będą górą.
Sobotni mecz był dla szkoleniowca GKS-u okazją do przyjrzenia się grze również dotychczasowym rezerwowym. Szanse na pewno wykorzystał Bassey Usendiah, autor 15 punktów. Lepsi od młodego zawodnika byli w szeregach gospodarzy tylko Tomasz Deja i Marcin Piechowicz. – Spodziewałem się takiego przebiegu spotkania jednak apelowałem do swoich zawodników, żeby zachowali koncentrację i wyszli od pierwszych minut zdeterminowani, zrobili swoje i myśleli o tym co nas czeka za tydzień i dwa tygodnie czyli najważniejszy etap przed nami. Oczywiście zdarzyły się pojedyncze zagrania z odrobiną nonszalancji, ale jednak przez cały czas mecz był przez nas kontrolowany. Trudno jest zawodnikom się zmotywować do agresywnej defensywy jak się prowadzi trzydziestoma punktami – mówił po spotkaniu szkoleniowiec GKS-u Tychy.
źródło:własne/GKS Tychy
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET