Nie udało się zimą, więc Larry Bird spróbuje latem. Przyszłość Paula George’a w Indianie Pacers stoi pod znakiem zapytania. Zach Lowe z ESPN postanowił przyjrzeć się temu bliżej i wyciągnął z całej sprawy kilka interesujących kwestii, które mogą przesądzić o tym, jaki będzie kolejny etap w karierze zawodnika.
Wielokrotnie w przekroju tego sezonu Paul George wyrażał frustrację zarówno spowodowaną grą swojego zespołu, jak i własną postawą. Tuż przed zamknięciem zimowego okienka transferowego, pojawiły się doniesienia na temat możliwego przehandlowania zawodnika do Boston Celtics lub Los Angeles Lakers. PG13 pochodzi z Kalifornii, więc Los Angeles jest oprócz Indiany jedynym miastem, w którym skrzydłowy zdecydowałby się na przedłużenie swojego kontraktu. O tym mówiły ligowe korytarze na godziny przed deadlinem.
George na rynek wolnych agentów trafi dopiero za rok, jeśli nie wykorzysta opcji w kontrakcie. Czego nie wiemy to – gdzie spędzi swój contract-year. Niewykluczone, że Magic Johnson i Rob Pelinka latem tego roku wyciągną po zawodnika ręce. Ten może być fanem takiego rozwiązania biorąc pod uwagę walkę, którą toczy w tym sezonie dla Pacers. – Musimy odzyskać naszą tożsamość. Nigdy nie grałem w drużynie, której brakowało tożsamości, aż do teraz – mówił kilkanaście dni temu w rozmowie z nowojorskimi dziennikarzami.
Ekipa z Indiany prawdopodobnie zagra w play-offach wschodniej konferencji, ale nikt nie wróży jej wielkiego sukcesu. Pod koniec okienka, na temat transferu zawodnika oprócz Lakers i Celtics, Pacers rozmawiali również z Sixers, Hawks oraz Nuggets. Larry Bird nie wykluczył możliwości przehandlowania George’a razem z wyborem w drafcie, o który upominają się teraz wszyscy. – Paul chce walczyć o mistrzostwa, a my chcemy Paula tutaj – mówi była gwiazda Celtics. – Powiedział, że chce tu zostać, ale wiele się może zmienić. Co będę mógł wydać, to na pewno wydam – dodał, nawiązując do off-season.
Pacers będą mieli około 20 milionów dolarów w swoim salary-cap. Trudno powiedzieć czy to Birdowi wystarczy, ale przy założeniu, że spróbuje obudować skład wokół Jeffa Teague’a, Mylesa Turnera i Paula George’a, 20 milionów to pieniądze, które powinny pomóc w ściągnięciu jednego konkretnego gracza z rynku wolnych agentów. Obecna rotacja trenera Nate’a McMillana zdaje się nie spełniać oczekiwań szkoleniowca. Chcieli grać szybszą koszykówkę, tymczasem grają wolniej niż rok temu z Georgem Hillem na jedynce.
– Cały czas zadajemy sobie to pytanie – jakim chcemy być zespołem? – przyznał George. – Czasami wyglądamy jak drużyna z play-offów, a czasami jak zespół, który nie ma wspólnego interesu – dodał weteran Al Jefferson. Teague i George nie wiedzą jeszcze, jak mają podzielić się obowiązkami na piłce, natomiast rozwijający się Myles Turner potrzebuje także miejsca dla siebie. Wszystko się w Indianie nakłada na siebie, dlatego czasami pomysł działa, a czasami zawodzi. Paulowi może się wkrótce skończyć cierpliwość.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET