Jerry Krause przez wielu w swoim otoczeniu był postrzegany jako zło konieczne. Nie wzbudzał sympatii, ale jego metody były skuteczne. Swoją pracę oparł na spełnianiu potrzeb Michaela Jordana, nawet jeśli MJ nie zawsze zgadzał się z jego decyzjami. Jerry Krause zmarł wczoraj w wieku 77 lat.
Na stanowisko generalnego menadżera został zatrudniony zaraz po przejęciu Chicago Bulls przez Jerry’ego Reinsdorfa. Wcześniej Jerry Krause pełnił podobną funkcję w zespole baseballa – Chicago White Sox, którego Reinsdorf także jest właścicielem. Miliarder z Chicago ufał wiedzy i doświadczeniu swojego lojalnego pracownika, dlatego powierzył mu losy Byków oraz Michaela Jordana, który dołączył do zespołu tuż przed zmianą właściciela. GM i najlepszy zawodnik zaczęli budować relację, które w przekroju kolejnych kilkunastu lat wzbudziły sporo kontrowersji.
Krause doskonale znał się na swojej pracy. Przed objęciem posady z Bulls – pracował jako skaut. Wiedział czego Bulls potrzebują, by odnosić sukcesy. Sprowadzał do Wietrznego Miasta koszykarzy będących uzupełnieniem dla Jego Powietrzności. Panowie zdobyli razem sześć tytułów. Gdy era Jordana dobiegła w Chicago końca, Krause w 2003 przestał pełnić funkcję generalnego menadżera i przekazał drużynę w ręce Johna Paxsona oraz Garego Formana. Dwójka pracuje razem już od wielu lat, ale na żadnym etapie nie była bliska spuścizny, jaką w Chicago zostawił Krause.
Z perspektywy upływającego czasu – ludzie zaczęli gloryfikować pracę Krausego. Nie był typowym generalnym menadżerem. Jego metody dla wielu były niezrozumiałe. Jednak w latach 90. to on podejmował decyzje, które zmieniały obraz koszykówki. W efekcie jego działań i sukcesów Chicago Bulls oraz Michaela Jordana – organizacja oraz zawodnik stali się światowym fenomenem. Niemal wszystkie rynki zalały produkty z logiem Byków. Do tej pory są jedną z najbardziej medialnych drużyn w historii sportu.
Otoczenie doceniało Krausego za jego umiejętność dostrzeżenia talentu. Znakomicie oceniał potencjał danego gracza i potrafił dobrać go do rotacji, jaką preferował Phil Jackson. Horace Grant, Toni Kukoc, Stacey King, B.J. Armstrong, John Paxson, Steve Kerr, Bill Wennington, Ron Harper, Dennis Rodman – każdy z tych graczy zasilił szeregi Bulls, bo tego chciał Krause. Zatrudnił także znakomitych koszykarskich taktyków – Texa Wintera, twórcę triangle-offense oraz defensywnego koordynatora – Johna Bacha. Budował drużyny skazane na sukces.
Po śmierci Krausego wszyscy podkreślają, że bywały gorsze momenty, które rzuciły się cieniem na dorobku Krausego, ale szacunek do jego pracy pozostał. – Był kluczową postacią lat 90. Bardzo wiele znaczył dla Bulls, White Sox i całego miasta Chicago – przyznał Michael Jordan. – Miał niesamowitą umiejętność oceny talentu. […] Naprawdę był architektem sukcesów naszych wielkich drużyn – mówił Jerry Reinsdorf.
Wyniki NBA: Gorąca atmosfera w Toronto, buzzer-beater Lopeza
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET