Joe Lacob przy okazji rozpoczęcia budowy nowej areny w sercu San Francisco, zażartował w stronę Kevina Duranta, że cieszy się, iż ten zgodził się na przedłużenie kontraktu. Zawodnik nie do końca wiedział, jak ma zareagować. Latem żarty się skończą, bo to w rękach Duranta leży przyszłość zespołu z Oakland.
Kevin Durant przed sezonem 2016/2017 uzgodnił z Golden State Warriors warunki 2-letniej maksymalnej umowy z opcją zawodnika na rozgrywki 2017/2018. Krótki kontrakt wynikał z finansowych zmian i podniesienia progów salary-cap. Za kilka miesięcy KD może związać się z Warriors nową umową gwarantującą mu rocznie aż 36 milionów dolarów. Problem dla Warriors polega na tym, że jeśli nie zgodzi się na poświęcenie części tej sumy, mocno zapcha salary-cap drużyny i stworzy niebezpieczną sytuację.
Oprócz Duranta, maksymalną umowę chce podpisać także Stephen Curry. Te dwa kontrakty mocno ograniczą Boba Myersa w konstrukcji rotacji. Shaun Livingston i Andre Iguodala także trafią na rynek wolnych agentów, ale by pozostać częścią składu będą musieli zainkasować wypłatę znacznie poniżej swojej wartości. Zatem ich przyszłość także leży w rękach Duranta i Curry’ego. Jeżeli któryś z nich zgodzi się odpuścić kilka milionów, problem mniej lub bardziej dla Myersa się rozwiąże.
Podczas spotkania z mediami w Nowym Orleanie, KD pytany o kwestię ewentualnego finansowego poświęcenia odparł: – Będziemy o tym myśleć, gdy przyjdzie czas. To samo pytanie zadano Draymondowi Grennowi, który bez wahania stwierdził, że byłby gotów na ten ruch, by tylko utrzymać zespół w obecnym stanie. Silny skrzydłowy nie chce mimo wszystko doradzać takiej decyzji któremukolwiek ze swoich kolegów. – Nie czuję takiej potrzeby. Nie muszę iść do Shauna czy Andre i powiedzieć im – hej, pieniądze nie są najważniejsze.
– Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ich odzyskać, ale nie będę im mówił, że mają wziąć mniej pieniędzy, bo ich nie potrzebują – dodał. Na ten moment uwaga zespołu skupia się przede wszystkim na walce o mistrzostwo, ale kwestia off-season 2017 na pewno spędza sen z powiek generalnego menadżera drużyny. Z nowymi umowami GSW znacząco przekroczą próg podatku od luksusu, ale akurat ta kwestia zdaje się nie stanowić dla właścicieli większego problemu. Warrriors przecież sami finansują budowę nowego obiektu.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET