Washington Wizards pokonali w wyjazdowym meczu Charlotte Hornets – 109:99, dzięki czemu odnieśli swoje piąte zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach i 17 w ostatnich 24. Znakomita forma Czarodziejów sprawiła, że zespół prowadzony przez Scotta Brooksa jest już na piątym miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej.
WASHINGTON WIZARDS – CHARLOTTE HORNETS 109:99
Drugi mecz w tym sezonie pomiędzy Washington Wizards a Charlotte Hornets i drugie zwycięstwo ekipy ze stolicy USA. Tym razem to Wizards odwiedzili Karolinę Północną – dość trudny teren na wschodzie, bo Hornets przed tym pojedynkiem notowali bilans 15-7 przed własną publicznością i zwyciężyli 9 z 10 ostatnich meczów u siebie. Tym razem jednak Czarodzieje od początku narzucili swoje warunki, praktycznie przez 48 minut kontrolując to, co dzieje się na parkiecie.
Goście już w pierwszej połowie stopniowo budowali swoją przewagę. Dzięki świetnej skuteczności w pierwszych 24 minutach (57 proc. z gry ), zeszli na przerwę z 12-punktowym prowadzeniem (60:48). Szerszenie nie złożyły broni. W czwartej kwarcie podopieczni Steve’a Clifforda zbliżyli się do rywali na zaledwie pięć oczek, ale w odpowiedzi Wizards zdobyli 11 punktów z rzędu, zapewniając sobie spokojne zwycięstwo – 109:99.
John Wall zdobył 24 punkty dla triumfatorów, dołożył siedem asyst i wciąż jest w wielkiej formie. – To był wielki mecz dla nas. Graliśmy dobrze w obronie, dzieliliśmy się piłką i poprawiliśmy się w wielu aspektach – przyznał rozgrywający po zakończeniu spotkania. Bardzo dobre zawody rozegrał również Markieff Morris – autor 23 punktów oraz 8 zbiórek. Siódme double-double w tym sezonie zapisał Otto Porter Jr. – 14 pkt., 13 zb. Bradley Beal trafił cztery razy z dystansu, ostatecznie kończąc z 18 punktami. Marcin Gortat z kolei spędził na parkiecie 29 minut. W tym czasie Polak trafił 4 z 5 rzutów z gry, co złożyło się na jego 8 punktów, do których dołożył 7 zbiórek.
Hornets zostali zatrzymani na 38,9 proc. skuteczności z gry. Co prawda rezerwowi gospodarzy wnieśli znacznie więcej, niż zmiennicy Wizards (40-22), ale zupełnie zawiedli gracze pierwszej piątki Clifforda. Kemba Walker fatalnie wszedł w mecz trafiając zaledwie jeden rzut z pierwszych dziewięciu i ostatecznie zapisał 21 oczek, ale przy skuteczności 7-24 FG. Po 13 punktów dodali natomiast Cody Zeller i Marvin Williams.
Po trzech meczach z rzędu na wyjeździe, Wizards wracają do siebie, gdzie już w nocy z wtorku na środę zmierzą się z Boston Celtics. Wracają w świetnej formie i na piątym miejscu na wschodzie. Celtics wyprzedzają ich o 2,5 meczu, więc jeśli Czarodzieje chcą nadal wspinać się w tabeli, mają świetną okazję, by zbliżyć się do ścisłej czołówki. Hornets natomiast w środę podejmować będą Golden State Warriors.
[ot-video][/ot-video]