Rok temu transfer Kevina Love’a był jednym z tematów, które dręczyły Cleveland Cavaliers aż do zamknięcia zimowego okienka. Natomiast teraz, jakiekolwiek próby handlowania silnym skrzydłowym byłyby dla fanów zespołu sporą niespodzianką. Początek rozgrywek 2016/2017 pokazał, że zawodnik znalazł dla siebie komfortowe miejsce.
Jeszcze podczas gry dla Minnesoty Timberwolves wszystko wskazywało na to, że Kevin Love będzie pewniakiem do gry w Meczu Gwiazd podczas każdej kolejnej edycji. Przenosiny do Cleveland Cavaliers całkowicie zmieniły dla niego krajobraz. Poświęcił swoją dominację na zbudowanie systemu z dwójką All-Starów, nawet kandydatów do nagrody MVP. Problematyczny początek tego rozdziału skutecznie przetestował jego odporność. W końcu zawodnik pogodził się z tym, że w Ohio nie będzie tym samym graczem co w Minneapolis, przynajmniej nie w każdym kolejnym meczu.
34-punktowa kwarta w meczu z Portland Trail Blazers przeszło miesiąc temu, była swego rodzaju przypomnieniem, że to nadal gracz, którego stać na naprawdę wielkie rzeczy. Przy okazji Kev postawił kropkę nad i w dyskusjach na temat jego przyszłości z Cavs. W systemie Tyronne’a Lue nie funkcjonuje wyłącznie jako zagrożenie z dystansu. Zespół w tym sezonie stara się dostarczać Kevinowi więcej piłek do post-up, gdzie gracz może wykorzystać swoje dobre wyszkolenie w grze tyłem do kosza. Zespół i zawodnik chcieli uniknąć, by gra na blokach Love’a stała się zapomnianą sztuką.
Jaki będzie efekt tej mocnej pierwszej części sezonu regularnego w wykonaniu wychowanka UCLA? Niewykluczone, że wraz z Kyrie Irvingiem i LeBronem Jamesem znajdzie się w składzie All-Star wschodniej konferencji. Nie jest to mimo wszystko coś, za czym Love goni. – Nie zapomniałem jak się gra w koszykówkę, ciągle jestem graczem kalibru All-Star – przyznał. – Nie potrzebuję grać w Meczu Gwiazd, by to potwierdzić. […] Zdobycie przez nas mistrzostwa zmieniło u ludzi perspektywę. Mamy swoje indywidualne cele, ale są one częścią czegoś większego – dodał.
James i Lue na każdym kroku powtarzają, że Kevin Love jest teraz graczem jakiego od początku oczekiwali. – Świetnie jest mieć takiego zawodnika w drużynie – twierdzi LBJ. Wszyscy w Cleveland mówią o tym, że proces był dla Kevina długi, ale w końcu zawodnik znalazł odpowiednie dla siebie rozwiązania. Rywale także zaczęli zwracać na to uwagę twierdząc, że to właśnie Love robi największą różnicę w grze zespołu broniącego mistrzostwa. W 28 meczach rozgrywek jedna z najlepszych czwórek w NBA notowała średnio 22 punkty, 10,9 zbiórki, 1,7 asysty, 1,1 przechwytu trafiając 45,8 FG% i 40,7 3PT%.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET