Los Angeles Clippers fatalnie zaczęli sezon i dość niespodziewanie są jedną z najsłabszych drużyn Konferencji Zachodniej. W ostatnich spotkaniach zaczęli grać jednak zdecydowanie lepiej, czego dowodem jest czteromeczowa seria zwycięstw. Sytuacja drużyny z Kalifornii wciąż jest jednak trudna, a pozostałe kluby będą starały się to wykorzystać. Na radarze rywali cały czas znajduje się James Harden.
Los Angeles Clippers nie zamierzają wystawiać białej flagi — mimo fatalnego początku sezonu, w ostatnich tygodniach wyglądają znacznie lepiej. Dowodem tego jest czteromeczowa seria wygranych. Władze klubu z Kalifornii wierzą, że skład, który mają, pozwoli im walczyć przynajmniej o awans do play-offów. Jednocześnie nie mają swojego wyboru w pierwszej rundzie draftu w przyszłym roku, więc też nie bardzo mają po co tankować.
Jednym z najjaśniejszych punktów drużyny jest James Harden, który nie opuszcza meczów i gra na odpowiednio wysokim poziomie. Jak donosi dziennikarz Jake Fisher, rywale Clippers „szepczą”, że Harden będzie dostępny w wymianie w kolejnych tygodniach, nawet jeśli aktualnie klub z Los Angeles twierdzi inaczej. Okienko na dokonywanie wymian (trade deadline) zamyka się w tym roku 5 lutego.
Fisher zauważa, że trudnością w wymianie Hardena może być opcja zawodnika zapisana na kolejny sezon. Zgodnie z nią Harden może zarobić 42,3 mln dol., ale tylko część z tej kwoty jest w pełni zagwarantowana (13,3 mln do 11 lipca). Harden może zażądać od zainteresowanych zespołów, by te zapewniły go, że dostanie pełną kwotę. Może też spróbować „wyczuć” gotowość do podpisania z nim nowej umowy ze strony ewentualnego nowego pracodawcy.
W tym sezonie Harden pozostaje zdrowy. Wystąpił do tej pory w 29 spotkaniach, w których osiągał średnio 26,3 punktu, pięć zbiórek i osiem asyst. Trafia 43,5 proc. rzutów z gry i 37,1 proc. prób zza łuku. W tym sezonie zarobi 39 mln dol.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










