Świąteczny okres już w pełni za nami, a liga wraca do optymalnego rytmu. Minionej nocy wiele emocji dostarczyło nam starcie Denver Nuggets z Orlando Magic, które rozstrzygnęło się dopiero w ostatnich sekundach. Pomimo triple-double ze strony Jokicia ekipa z Kolorado musiała uznać wyższość rywala z Florydy. Wrażeń nie zabrakło również a Atlancie, gdzie popisowy występ zaliczyli Karl-Anthony Towns i Jalen Brunson, którzy poprowadzili Knicks do wygranej. Wpadki ze zdecydowanie niżej notowanymi rywalami zaliczyli San Antonio Spurs oraz Minnesota Timberwolves. Swoje spotkanie wygrali również ostatni w tabeli Zachodu Sacramento Kings, którzy ograli Coopera Flagga i jego Dallas Mavericks. Ciekawie zapowiadało się również starcie Rockets z Cavaliers, które zespół z Teksasu wygrał jednak bez większych problemów.
Sacramento Kings – Dallas Mavericks 113:107
- Russell Westbrook zdobył 21 punktów i dołożył 9 asyst oraz 5 zbiórek. Dzięki tym asystom awansował na 7. miejsce na liście najlepszych asystujących w historii NBA, wyprzedzając Magica Johnsona.
- Westbrook ma już 10149 asyst w karierze i zbliżył się także do Dominique’a Wilkinsa w klasyfikacji strzelców wszech czasów.
- Nie był to mecz na szczycie konferencji Zachodniej, bo oba zespoły są poza pierwszą dziesiątką. Dla Kings była to trzecia wygrana w ostatnich 13 meczach.
- Keon Ellis trafił pięć rzutów za trzy punkty i zdobył 21 punktów, a Maxime Raynaud dorzucił 19 oczek.
- Ellis był szczególnie skuteczny w pierwszej kwarcie, gdy zdobył 13 punktów i pomógł Kings zbudować dwucyfrowe prowadzenie.
- Kluczowe punkty z linii rzutów wolnych na dziewięć sekund przed końcem zdobył DeMar DeRozan, pieczętując wygraną Kings.
- Kings prowadzili już różnicą 18 punktów, ale Mavs zdołali wrócić do gry.
- Po stronie Dallas najlepszy był Cooper Flagg z 23 punktami, 6 zbiórkami i 5 asystami, choć popełnił też pięć strat.
- Dla Mavericks była to czwarta przegrana w pięciu ostatnich meczach.
New Orlenas Pelicans – Phoenix Suns 114:123
- Devin Booker zdobył 20 punktów i trafił dwa kluczowe rzuty w końcówce, prowadząc Phoenix Suns do wygranej 123:114 z New Orleans Pelicans.
- Suns wygrali oba mecze back-to-back z Pelicans, a Booker był jednym z siedmiu zawodników Phoenix z dwucyfrową zdobyczą punktową.
- Dillon Brooks zanotował 18 punktów, Collin Gillespie 17, Jordan Goodwin 16, a Royce O’Neale dołożył 15 oczek.
- Po stronie New Orleans najwięcej punktów zdobył Trey Murphy III (24), a Zion Williamson rzucił 22 punkty z ławki, trafiając 8 z 11 rzutów z gry.
- W trzeciej kwarcie doszło do przepychanki. Po serii 12:2 dla Pelicans Jose Alvarado i Mark Williams zostali wyrzuceni z boiska po bójce (video poniżej).
- Gdy Phoenix oszczędzali podstawowych graczy na początku czwartej kwarty, Jamaree Bouyea zdobył 10 punktów z rzędu i powiększył prowadzenie Suns.
- Pelicans zbliżyli się na dwa punkty po serii 11–1, ale Suns odpowiedzieli siedmioma kolejnymi punktami, z czego pięć autorstwa Bookera.
- Suns trafili aż 20 z 44 rzutów za trzy punkty.
Orlando Magic – Denver Nuggets 127:126
- To był mecz, który dostarczył nam prawdopodobnie najwięcej emocji tej nocy, choć jeszcze przed przerwą prawie nic nie wskazywało, że losy rywalizacji rozstrzygną się dopiero w końcówce. Po dwóch kwartach Denver Nuggets, napędzani przede wszystkim przez Jamala Murraya (16 punktów), Nikolę Jokicia (13 punktów) i Peytona Watsona (10 punktów) schodzili do szatni z prowadzeniem różnicą aż 14 oczek (48:62).
- Po powrocie na parkiet przewaga przyjezdnych wzrosła nawet do 17 punktów, ale Orlando Magic rozpoczęli w końcu stopniowe odrabianie strat. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Anthony Black, który w dwóch ostatnich kwartach zdobył łącznie 22 oczka i to m.in. dzięki niemu gospodarze znaleźli się w pozycji, która umożliwiła im walkę o zwycięstwo.
- Na 37,4 sekundy przed końcem Murray wyprowadził Nuggets na prowadzenie 123:124. Po przerwie na żądanie akcję gospodarzy wykończył Tristan da Silva, a chwilę później swój rzut spudłował Jokić. Serb zaliczył jednak ofensywną zbiórkę, a przy próbie dobitki był faulowany. Z tego względu przy 11,9 sekundy na zegarze rzucał dwa rzuty wolne i oba wykorzystał (125:126).
- Kolejny czas pozwolił Magic na rozrysowanie akcji, która doprowadziła do rzutu oraz faulu na Desmondzie Bane. Dwie celne próby znów dały Orlando prowadzenie, ale goście mieli jeszcze czas na rozegranie ostatniego ataku. Piłka trafiła ostatecznie do Murraya, ale ten nie wykorzystał swojej okazji.
- Anthony Black zdobył 38 punktów, co jest nowym rekordem jego kariery (do tego 6 zbiórek, 5 asyst). Desmond Bane skompletował 24 oczka, z kolei Wendell Carter Jr. dorzucił 18 punktów i siedem zebranych piłek. Po drugiej stronie szalał Nikola Jokić, autor imponującego triple-double w postaci 34 punktów, 21 zbiórek i 12 asyst. Wspierali go głównie Jamal Murray (24 punkty, 5 zbiórek) oraz Tim Hardaway Jr. (20 punktów).
Atlanta Hawks – New York Knicks 125:128
- Katastrofalna seria Atlanta Hawks wciąż trwa. Minionej nocy Jastrzębie mierzyły się z faworyzowanymi New York Knicks i nie były w stanie sprawić niespodzianki, odnosząc tym samym swoją szóstą porażkę z rzędu. Bilans 15-18 plasuje ich dopiero na 10. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej.
- Do przerwy nowojorczycy cieszyli się stosunkowo komfortowym, 13-punktowym prowadzeniem, na które zapracowali przede wszystkim Karl-Anthony Towns, Mikal Bridges i Jalen Brunson (55:68). Po przerwie sytuacja zaczęła się nieco pogarszać, po czym w czwartej kwarcie gospodarze zniwelowali wszelkie straty i na dwie minuty przed ostatnią syreną objęli prowadzenie po trafieniu Onyeki Okongwu (121:119).
- Knicks natychmiast odpowiedzieli, ale przy 49 sekundach na zegarze Nickeil Alexander-Walker znów dał Hawks przewagę pomimo challenge’u ze strony Mike’a Browna (125:124). W kolejnej akcji spudłował Brunson i sytuacja stałaby się krytyczna, gdyby nie ofensywna zbiórka OG Anunoby’ego, który był następnie faulowany i wykorzystał dwa rzuty osobiste.
- Po przerwie na żądanie Hawks kiepsko rozegrali swój kluczowy atak, który zakończył się stratą Trae Younga. Znów faulowany był Anunoby i znów skutecznie wyegzekwował obie próby z linii, czym przypieczętował zwycięstwo Knicks.
- Duet Karl-Anthony Towns (36 punktów, 15 zbiórek; 17/18 z linii) – Jalen Brunson (34 punkty, 5 asyst) był tej nocy nie do zatrzymania. Duet ten uzupełnił autor podwójnej zdobyczy OG Anunoby (15 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst).
- Po stronie Hawks świetny występ zaliczył Onyeka Okongwu (31 punktów, 14 zbiórek). Więcej niż solidny był również Jalen Johnson, który otarł się o triple-double (20 punktów, 12 asyst, 9 zbiórek). Zawiódł ponownie Trae Young, który w 31 minut skompletował dziewięć oczek (2/9 z gry), 10 asyst i zaliczył aż sześć strat.
Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 103:112
- Giannis Antetokounmpo wrócił po ośmiu meczach przerwy i zdobył 29 punktów, prowadząc Milwaukee Bucks do zwycięstwa 112:103 nad Chicago Bulls.
- Antetokounmpo był skuteczny już w pierwszej połowie, zdobywając 15 punktów przy 7/9 z gry i pomagając Bucks objąć prowadzenie 54:50 do przerwy.
- Dwukrotny MVP dołożył osiem zbiórek w swoim pierwszym występie od 3 grudnia – grał tylko 25 minut (obowiązuje go limit ustalony przez trenerów z uwagi na powrót po kontuzji).
- Wygrana Bucks przerwała serię pięciu kolejnych zwycięstw Bulls.
- Ryan Rollins był drugim strzelcem Bucks z 20 punktami, a Bobby Portis zanotował double-double: 17 punktów i 10 zbiórek.
- Przy prowadzeniu 95:94 na około pięć minut przed końcem Bucks zanotowali serię 8:0, trafiając dwie trójki i budując bezpieczną przewagę.
- Chicago nie zdołało już zbliżyć się na mniej niż trzy punkty w końcówce spotkania.
- Nikola Vučević i Coby White zdobyli po 16 punktów dla Bulls, a Josh Giddey dorzucił 13.
- Po końcowej syrenie doszło do słownych przepychanek między zawodnikami obu drużyn, ale sytuacja szybko została opanowana. Wszystko przez to, że na kilka sekund przed końcem, kiedy mecz był już rozstrzygnięty, to Giannis poleciał do kontry i popisał się efektownym wsadem. Zawodnicy Bulls byli wściekli, bo złamał niepisaną zasadę, że jak jest mniej niż 24 sekundy do końca, a mecz jest rozstrzygnięty, to nie rzuca się już do kosza, tylko dokozłowuje do końca. Więcej o tej sytuacji – video i wypowiedzi – napisaliśmy tutaj.
- Bucks mają bilans 9–8 w meczach z Giannisem w składzie, a zaledwie 3–11 bez niego. Z bilansem 13-19 zajmują 11. miejsce na Wschodzie.
- Bulls z bilansem 15-16 zajmują 9. miejsce.
Houston Rockets – Cleveland Cavaliers 117:100
- Cleveland Cavaliers nie zaliczą tej nocy do udanych. Choć w wyjazdowym starciu z Houston Rockets z pewnością nie byli faworytami, to niesmak po przeciętnym występie trzonu zespołu z pewnością pozostanie. Przez trzy pierwsze kwarty gospodarze z minuty na minutę powiększali swoje prowadzenie, a o różnicy klas poświadczy fakt, że pomimo 17-punktowej porażki goście wygrali ostatnią odsłonę różnicą 10 oczek.
- Rozczarowali Donovan Mitchell (16 punktów, 6 asyst; 7/17 z gry), Darius Garland (12 punktów; 5/9 z gry) czy Evan Mobley, który wraca co prawda do regularnej gry po kontuzji, ale cztery punkty i cztery zbiórki to wynik zdecydowanie poniżej jego oczekiwań. Na wyróżnienie zapracował natomiast Jaylon Tyson, zdobywca 23 punktów i 15 zebranych piłek.
- Po stronie Rockets pod nieobecność Alperena Senguna ciężar odpowiedzialności wziął na swoje barki Kevin Durant, zdobywca 30 punktów i siedmiu asyst. Co ciekawe, oprócz niego tylko trzech zawodników Houston zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym: Reed Sheppard (18 punktów, 8 asyst), Jabari Smith Jr. (13 punktów, 7 zbiórek) oraz Amen Thompson (13 punktów, 9 zbiórek, 4 asysty).
- Bilans 17-16 sprawia, że Cavs plasują się dopiero na 8. miejscu Wschodu i tracą powoli dystans do czołowej szóstki, którą zamykają obecnie Philadelphia 76ers (16-13). Rockets, dla których jest to dopiero trzecie zwycięstwo w siedmiu ostatnich spotkaniach, zajmują natomiast 4. miejsce w Konferencji Zachodniej.
Miami Heat – Indiana Pacers 142:116
- Andrew Wiggins i Jaime Jaquez Jr. zdobyli po 28 punktów i poprowadzili Miami Heat do wygranej nad Indiana Pacers 142:116.
- Heat wygrali drugie spotkanie z rzędu, dominując w ostatnich 12 minutach aż 44:22 po prowadzeniu 98:94 przed czwartą kwartą.
- Miami zdobyło aż 83 punkty po przerwie! Znakomicie spisali się rezerwowi Heat, którzy zdobyli 60 punktów, przy tylko 23 rywali.
- Norman Powell dorzucił 23 punkty, a Nikola Jović zakończył mecz z 19 oczkami. W jego 25 minutach gry Heat byli lepsi od Pacers aż o 35 punktów (wskaźnik +/-).
- Zespół z Miami zdobył co najmniej 140 punktów po raz szósty w tym sezonie i siódmy w 2025 roku, po tym jak w latach 1988–2024 udało się to łącznie tylko siedem razy.
- Aaron Nesmith wrócił do gry po 19 meczach przerwy spowodowanej urazem barku i zdobył dziewięć punktów w 19 minut. – Pracował niezwykle ciężko, żeby wrócić do tego momentu – powiedział trener Pacers Rick Carlisle, dodając, że sztab musi teraz ostrożnie zarządzać jego minutami po powrocie.
- Heat ponownie musieli sobie radzić bez Tylera Herro (palec u stopy) i Bama Adebayo (plecy), choć obaj według trenera Erika Spoelstry robią postępy. Zwłaszcza w przypadku Adebayo podkreślając, że jego problemy z plecami to efekt przeciążenia, a nie poważnego urazu.
Minnesota Timberwolves – Brooklyn Nets 107:123
- Trudno traktować Minnesota Timberwolves jako jeden z pretendentów do tytułu mistrza Konferencji Zachodniej, kiedy po drodze zdarzają im się takie wpadki. Minionej nocy pomimo obecności Anthony’ego Edwardsa i innych kluczowych zawodników, podopieczni Chrisa Fincha musieli uznać wyższość dużo niżej notowanych Brooklyn Nets.
- Już po pierwszej kwarcie jasne było, że nowojorczycy postawią się dziś rywalowi. Goście trafiali wówczas 63,6% swoich rzutów i to oni utrzymywali się na skromnym prowadzeniu, które stracili jednak przed przerwą po popisach m.in. Naza Reida, Juliusa Randle’a czy Jadena McDanielsa (63:62).
- Kluczowa dla losów rywalizacji była cała druga połowa, ale w szczególności trzecia kwarta, którą Nets wygrali 36:23. Duet Cam Thomas – Michael Porter Jr. zdobył wówczas 21 oczek i poprowadził w ten sposób swój zespół do trzeciego z rzędu zwycięstwa.
- Porter Jr. zdobył w końcowym rozrachunku 27 punktów i 10 zbiórek. Wchodzący z ławki Cam Thomas nie odnotował double-double, ale zaaplikował za to rywalom 30 oczek. Wspierał ich m.in. Nic Claxton, autor 14 punktów, sześciu zbiórek i trzech asyst.
- Anthony Edwards dwoił się i troił, notując ostatecznie 28 punktów i siedem zbiórek. Jaden McDaniels dorzucił 16 oczek, a po 13 na swoich kontach zapisali Julius Randle oraz Naz Reid.
San Antonio Spurs – Utah Jazz 114:127
- San Antonio Spurs nie potrzebują dodatkowej motywacji do spotkań z Oklahoma City Thunder, których ograli w ostatnim czasie aż trzykrotnie. Minionej nocy dali się jednak zaskoczyć Utah Jazz, pomimo powrotu Victora Wembanyamy do wyjściowej piątki.
- Pierwsza kwarta układała się względnie po myśli Ostróg, które choć pozwoliły rywalom na 32 punkty, to same odpowiedziały aż 40 oczkami. W drugiej odsłonie przyjezdni całkowicie przejęli jednak inicjatywę i rozbili podopiecznych Mitcha Johnsona aż 38:20, dzięki czemu na przerwę schodzili z dwucyfrową zaliczką (60:70).
- Po powrocie na parkiet Jazzmani stale utrzymywali różnicę na tym poziomie, ale na początku czwartej odsłony po kapitalnej serii trafień Keldona Johnsona i Wemby’ego, zakończoną punktami Stephona Castle’a, Spurs doprowadzili do remisu (106:106).
- W kluczowym momencie zawodnikom San Antonio zabrakło jednak skuteczności, co pozwoliło ofensywie Jazz na stopniowe budowanie ponownej przewagi. Trójki Brice’a Sensabaugha oraz Lauriego Markkanena dały im dziewięć oczek zaliczki, których nie wypuścili już w końcówce.
- Wspomniany Markkanen był tej nocy najlepszym punktującym Jazz (29 oczek, 5 zbiórek, 3 przechwyty). Równie ważny na drodze do zwycięstwa był Keyonte George (28 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek). Dla ekipy z Salt Lake City, która wcześniej ograła Detroit Pistons, jest to drugie z rzędu zwycięstwo.
- Wembanyama zaliczył popisowy występ, zapisując na swoim koncie 32 oczka, siedem zbiórek, pięć bloków i trzy asysty (12/21 z gry). Błyszczał również wchodzący z ławki rezerwowych Keldon Johnson (27 punktów, 10 zbiórek). Jeremy Sochan spędził na parkiecie sześć minut, notując w tym czasie jedną asystę i dwie straty.










