Los Angeles Clippers odwrócili losy meczu w Portland dzięki serii rzutów za trzy i skutecznej końcówce. W Utah Keyonte George został bohaterem Jazz, trafiając decydujący rzut w ostatnich sekundach. Miami Heat przerwali serię porażek, pokazując mocną grę zespołową w meczu z Hawks. Charlotte Hornets utrzymali przewagę nad Orlando Magic, mimo problemów w pierwszej połowie. Memphis Grizzlies przedłużyli serię zwycięstw nad Bucks, a Chicago Bulls kontynuowali świetną passę, pokonując 76ers.
Atlanta Hawks – Miami Heat 111:126
- Podopieczni Erika Spoelstry zatrzymali serię trzech porażek z rzędu, pewnie pokonując zespół z Georgii, dla których była to piąta porażka w ostatnich pięciu meczach.
- W spotkaniu nie wystąpili Bam Adebayo i Tyler Herro, ale to nie przeszkodziło ekipie z Miami w odniesieniu sukcesu w starciu z Atlanta Hawks. Sześciu graczy Heat zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową.
- 25 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst zdobył Norman Powell. 32-latek trafił 9 z 16 rzutów z gry. Jeszcze lepszą skutecznością popisał się Pelle Larsson, który trafił 9 z 13 rzutów z gry (69%), w tym 3 z 4 prób zza łuku. Szwedzki skrzydłowy zanotował 21 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst.
- 18 punktów i 8 zbiórek dołożył Andrew Wiggins. Po 16 oczek uzyskali Kel’el Ware (13 zbiórek) i Jaime Jaquez Jr. (5 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty). 10 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty z ławki dodał Nikola Jovic.
- Po stronie Hawks brylowało dwóch graczy. 30 punktów i 6 zbiórek uzyskał Trae Young. Lider Atlanty trafił 8 z 16 rzutów z gry, w tym 5 z 8 trójek. Kolejne bardzo wszechstronne spotkanie rozegrał Jalen Johnson zdobywca 24 punktów, 9 zbiórek i 10 asyst.
- 15 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty odnotował Nickeil Alexander-Walker. 12 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty zanotował Onyeka Okongwu.
Autor: Mateusz Malinowski
Orlando Magic – Charlotte Hornets 105:120
- Charlotte Hornets pokonali Orlando Magic 120:105 i odnieśli czwarte zwycięstwo w ostatnich sześciu spotkaniach. LaMelo Ball zdobył 22 punkty i zanotował siedem zbiórek.
- Dobrze spisali się też Miles Bridges (16 punktów, 11 zbiórek) oraz Moussa Diabate z double-double (10 punktów i 13 zbiórek). Hornets imponowali skutecznością rzutów za trzy. Trafili 19 z 39 prób (48,7 proc.).
- W końcówce pierwszej połowy kontuzji prawej kostki doznał Kon Knueppel, który wcześniej zdobył 16 punktów w pierwszej kwarcie, trafiając wszystkie cztery rzuty za trzy. W momencie jego urazu Hornets prowadzili 57:48. Trener Charles Lee poinformował po meczu, że prześwietlenie nie wykazało złamań, a zawodnik przejdzie dalsze badania po powrocie do Charlotte.
- Kluczowy dla losów spotkania był fragment trzeciej kwarty, gdy trzy kolejne trafienia za trzy punkty autorstwa Collina Sextona pozwoliły Hornets powiększyć prowadzenie z 16 do 24 punktów. Charlotte dominowało także wygrywając walkę o zbiórki (53-42), głównie dzięki Diabate’owi, Bridgesowi i Tidjane’owi Salaunowi.
- W ekipie Orlando Magic najlepiej punktował Anthony Black (24 punkty). Desmond Bane zapisał na koncie 15 punktów i 10 zbiórek, a Wendell Carter Jr. dołożył 16 punktów oraz osiem zbiórek.
Washington Wizards – Toronto Raptors 138:117
- Washington Wizards, mimo najgorszego bilansu w NBA, odnieśli zwycięstwo nad Toronto Raptors 138:117. Bohaterem meczu był Keyshawn George, który zdobył 23 punkty, trafiając 9 z 13 rzutów z gry.
- CJ McCollum oraz Bilal Coulibaly dołożyli po 21 punktów, a Wizards zanotowali swoje najwyższe punktowe osiągnięcie w tym sezonie, i to przeciwko drużynie, która przed meczem była czwartą najlepszą defensywą w lidze. Washington przerwało serię czterech domowych porażek z rzędu, choć nadal pozostaje na dnie tabeli z bilansem 6-23.
- Gospodarze zdominowali spotkanie pod wieloma względami: trafiali z niesamowitą skutecznością 59,3% (54/91), wygrali walkę w zbiórkach (46-33) i kompletnie rozbili Raptors w czwartej kwarcie, zwyciężając ją 36:17.
- W barwach Toronto najlepiej punktowali Brandon Ingram (29 punktów) oraz Immanuel Quickley (25). Sandro Mamukelashvili zanotował double-double (13 punktów, 11 zbiórek).
- Toronto zdołało odrobić 11-punktową stratę z pierwszej połowy i po trzeciej kwarcie przegrywało już tylko dwoma punktami, lecz końcówka należała całkowicie do Wizards. Seria trójek Justina Champagniego i Buba Carringtona na początku czwartej kwarty dała drużynie z Washingtonu 10 punktów przewagi, a późniejszy run z rzutami za trzy McColluma i Carringtona oraz lay-upem George’a powiększył prowadzenie do 120:104. Efektowny wsad Coulibaly’ego na 3:50 przed końcem ustalił 20-punktową przewagę Wizards i przypieczętował ich przekonujące zwycięstwo.
Indiana Pacers – Boston Celtics 122:140
- Gracze Boston Celtics odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu, a ósme spotkanie z rzędu z co najmniej 30 punktami rozgrał Jaylen Brown. Lider klubu z Beantown zdobył 30 punktów (13/20 z gry), 3 zbiórki, 4 asysty i 4 przechwyty. Jedno oczko mniej dołożył Payton Pritchard (29 punktów). 27-letni rozgrywający dodał 9 zbiórek i 5 asyst.
- 23 punkty w zaledwie 17 minut uzyskał Sam Hauser. Skrzydłowy trafił niesamowite 7 z 8 trójek. 21 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst dołożył Derrick White. 15 punktów i 4 zbiórki dodał Luka Garza.
- W szeregach Pacers aż 6 graczy odnotowało dwucyfrową zdobycz punktową, ale żaden z nich nie przekroczył 20 punktów. Najlepiej wypadł Andrew Nembhard, autor 18 punktów, 4 zbiórek, 8 asyst, 2 przechwytów, ale też 5 strat. Obrońca Pacers trafił 7 z 13 rzutów z gry (54%), w tym 4 z 7 trójek.
- Po 13 punktów uzyskali Bennedict Mathurin (4 zbiórki, 4 asysty) i TJ McConnell. Dla Indiana Pacers była to szósta porażka z rzędu. Podopieczni Ricka Carlisle’a zbilansem 6-25 zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Wschodniej.
Autor: Mateusz Malinowski
Chicago Bulls – Philadelphia 76ers 109:102
- Chicago Bulls przedłużyli świetną serię, odnosząc piąte z rzędu zwycięstwo i pokonując Philadelphia 76ers 109:102.
- Jalen Smith otworzył serię Byków wjazdem pod kosz i dunkem. Chwilę później Coby White trafił trójkę, Tre Jones dołożył odwrócony lay-up, a po bloku Nikoli Vucevicia na Tyrese’ie Maxeyu Jones ponownie znalazł się w odpowiednim miejscu, kończąc akcję spod kosza na 47 sekund przed końcem. Wynik przypieczętował jeszcze jednym rzutem wolnym na 17 sekund przed syreną.
- Tre Jones i Zach Collins zdobyli po 15 punktów, a White dorzucił 13. Bulls wyrównali bilans na 15-15 i powtórzyli swoją najdłuższą serię zwycięstw w sezonie.
- W ekipie z Philadelphii najlepiej punktował Joel Embiid (31 punktów), a Tyrese Maxey dodał 27 oczek, trafiając pięć rzutów za trzy. Paul George, mimo słabego początku, zakończył mecz z 15 punktami i rekordowymi w tym sezonie 12 zbiórkami.
- 76ers prowadzili 102:99 po akcji Embiida na 2:45 przed końcem, lecz były to ich ostatnie punkty w meczu. Wcześniej Sixers mieli ogromne problemy ze skutecznością, bo do przerwy trafili tylko 19 z 50 rzutów z gry i 3 z 15 zza łuku. Mimo tego, po chaotycznej pierwszej połowie, zakończyli ją minimalnym prowadzeniem 52-49. Druga połowa i zwłaszcza końcówka należały jednak w pełni do rozpędzonych Byków.
Memphis Grizzlies – Milwuakee Bucks 125:104
- Memphis Grizzlies pokonali Milwaukee Bucks 125:104 i przedłużyli serię zwycięstw nad rywalem do ośmiu z rzędu, a wszystkie wygrane były różnicą co najmniej dwucyfrową. Najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Jaren Jackson Jr., który zdobył 24 punkty, dołożył dziewięć zbiórek i aż pięć bloków.
- Udany powrót po czteromeczowej przerwie zanotował Ja Morant. Rozgrywający Grizzlies zakończył spotkanie z 17 punktami i 10 asystami. Ważnym wsparciem był także Cam Spencer, autor 19 punktów.
- W ekipie z Milwaukee najlepiej zaprezentował się AJ Green, który wyrównał swój rekord sezonu, zdobywając 20 punktów (7/13 z gry, 6/11 za trzy). Kevin Porter Jr. zanotował wszechstronny występ (16 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst), a Bobby Portis Jr., Kyle Kuzma i Ryan Rollins dorzucili po 15 punktów. Bucks przegrali jednak czwarty mecz w ostatnich pięciu występach.
- Bucks wciąż muszą radzić sobie bez Giannisa Antetokounmpo, który opuścił już ósme spotkanie z rzędu z powodu kontuzji.
- Spotkanie było wyrównane w pierwszej połowie, a obie drużyny miały momenty 10-punktowego prowadzenia. Ostatecznie to Memphis schodziło do szatni z przewagą 60:50, głównie dzięki 17 punktom Jacksona.
- Bucks jeszcze próbowali wrócić do gry. Na początku czwartej kwarty zmniejszyli stratę do 92:85, ale po chwili Grizzlies odpowiedzieli serią siedmiu punktów, odzyskując pełną kontrolę nad meczem. Memphis przez większą część spotkania utrzymywało skuteczność powyżej 50 procent rzutów z gry, co pozwoliło im bezpiecznie dowieźć wysokie zwycięstwo do końcowej syreny.
New Orleans Pelicans – Phoenix Suns 108:115
- Na nieco pięć minut przed końcem New Orleans Pelicans prowadzili 100:97 po celnym rzucie wolnym Ziona Williamsona, jednak końcówka należała już do Phoenix Suns. Phoenix zamknęli spotkanie serią 18-8, a impulsem do odrobienia strat były dwa celne rzuty wolne Devina Bookera. Chwilę później Mark Williams przejął inicjatywę. Trafił cztery wolne z rzędu, a następnie efektownie zakończył akcję alley-oopem po podaniu Bookera. Środkowy Suns zakończył mecz z 24 punktami i 13 zbiórkami.
- Williamson był najlepszym zawodnikiem Pelicans. Zapisał na koncie 20 punktów, osiem zbiórek i sześć asyst. Jordan Poole oraz Trey Murphy III dodali po 19 punktów, jednak gospodarze sami utrudnili sobie walkę o zwycięstwo fatalną skutecznością z linii rzutów wolnych. Mieli tylko 25 trafień na 42 próby.
- Na 1:51 przed końcem Williamson zmniejszył stratę do jednego punktu (107:106), ale drużyna z Phoenix odpowiedziała akcją Collina Gillespiego, który trafił rzut z półdystansu. Ta akcja zapoczątkowała pięciopunktowy run Suns w zaledwie 35 sekund, definitywnie przesądzając o losach spotkania.
- Choć Suns mieli duże problemy zza łuku (5/24 za trzy), zbudowali przewagę dzięki dominacji na tablicach. Do przerwy prowadzili 53:48, wygrywając zbiórki 31-23, w tym aż 12-6 ofensywnych, co przełożyło się na przewagę 17-6 w punktach z ponowień.
- W drugiej kwarcie ważną rolę odegrał rezerwowy Rasheer Fleming, który trzema lay-upami napędził serię 11-2 dającą Phoenix prowadzenie 44:37. Po stronie Pelicans Poole utrzymywał kontakt z rywalem, zdobywając 11 punktów w pierwszej połowie, w tym dwie trójki z ponad 7,5 metra i akcję „4+1”.
- Mimo że Pelicans spudłowali aż siedem rzutów wolnych w trzeciej kwarcie, zdołali zbliżyć się na 81:80 przed ostatnią odsłoną. W czwartej kwarcie decydujący głos należał jednak do Bookera i Williamsa.
Utah Jazz – Detroit Pistons 131:129
- Keyonte George zdobył 31 punktów i trafił decydujący floater z półdystansu na 2,1 sekundy przed końcem i dał tym samym Utah Jazz zwycięstwo 131:129 nad Detroit Pistons. Dzięki tej wygranej Jazz przerwali serię czterech porażek z rzędu.
- Bliski bohaterstwa po stronie Detroit był Cade Cunningham, który zanotował kapitalny występ (29 punktów i aż 17 asyst). Lider Pistons spudłował jednak trudny rzut równo z końcową syreną, po czym długo dyskutował z sędziami przed zejściem z parkietu. Już w pierwszej połowie Cunningham ustanowił swój rekord kariery, notując 13 asyst.
- Świetnie zaprezentował się także Lauri Markkanen, autor 30 punktów, a Brice Sensabaugh (zastępujący Ace’a Baileya, który nie wrócił na parkiet po przerwie z powodu urazu biodra) wyrównał swój rekord sezonu, zdobywając 20 punktów.
- Dla Pistons Tobias Harris zdobył 16 punktów. Detroit poniosło dopiero drugą porażkę w ostatnich dziewięciu meczach, mimo bardzo dobrej skuteczności (52,2% z gry oraz 18 trafionych trójek na 37 prób).
- Kluczowe momenty meczu należały do George’a. Na 1:14 przed końcem przechwycił podanie na połowie rywala i zakończył akcję efektownym wsadem, dając Jazz prowadzenie 129:125. Chwilę później Caris LeVert zablokował jego rzut, Cunningham przejął piłkę i dwoma rzutami wolnymi doprowadził do remisu 129:129. Ostatnie słowo należało jednak do rozgrywającego Utah, który nie pomylił się w decydującej akcji.
- Najwyższe prowadzenie Jazz miało miejsce pod koniec trzeciej kwarty, gdy po trzech rzutach wolnych Kevina Love’a było 104:89. Love zdobył w tej części 11 punktów, a Utah wygrało kwartę 44-35, łamiąc defensywę jednej z najlepiej broniących drużyn w lidze.
- Drużyna z Detroit odrobiła straty w czwartej kwarcie, lecz nie zdołała zatrzymać duetów Markkanen-George, skutecznie korzystających z licznych zasłon. Choć Jazz w ostatnich pięciu meczach tracili średnio aż 134,4 punktu, tym razem w końcówce dołożyli blok, trzy przechwyty i agresywną obronę, która pozwoliła im dowieźć cenne zwycięstwo.
Portland Trail Blazers – Los Angeles Clippers 103:119
- Los Angeles Clippers odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu, pokonując Portland Trail Blazers 119:103. Po świetnej pierwszej połowie w wykonaniu gospodarzy, druga część spotkania została całkowicie zdominowana przez bardziej doświadczonych Clippers.
- James Harden był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 34 punkty, a Kawhi Leonard dołożył 28 punktów, osiem zbiórek i sześć asyst, z czego aż 18 punktów przypadło na czwartą kwartę. Ogromny wpływ na losy spotkania miał także Brook Lopez, który zanotował 31 punktów i ustanowił rekord kariery, trafiając dziewięć rzutów za trzy (9/14). Clippers trafili łącznie 20 z 40 rzutów zza łuku.
- Portland przez dwie kwarty prezentowało się znakomicie. Dobra gra w ataku pozwoliły Blazers zbudować przewagę, a po wsadzie Shaedona Sharpe’a z kontry prowadzili nawet 61:50. Do przerwy gospodarze schodzili z prowadzeniem 62:56, mimo że Clippers zaczęli powoli odrabiać straty po akcjach Hardena i trafieniu zza łuku Kobe’ego Sandersa.
- Punkt zwrotny nastąpił w trzeciej kwarcie. Portland prowadziło 71:59 po celnym rzucie wolnym Donovana Clingana, ale od tego momentu Clippers przejęli pełną kontrolę. Seria 19-1 całkowicie odmieniła obraz meczu. Kolejne trójki Lopeza obnażyły problemy Blazers z obroną obwodu, szczególnie przy podwajaniu Hardena i Leonarda. Czteropunktowa akcja Hardena na 1:06 przed końcem trzeciej kwarty dała Clippers prowadzenie 85:77.
- Leonard przypieczętował przewagę efektownym wsadem nad Clinganem, a gdy po koszu Deniego Avdiji przewaga stopniała do siedmiu punktów, Clippers odpowiedzieli sześciopunktową akcją, odskakując na 101:88. Od tego momentu mecz był już pod pełną kontrolą gości.
- Avdija był najlepszym zawodnikiem Portland. Zdobył 27 punktów oraz dołożył osiem zbiórek i osiem asyst. Blazers trafiali solidnie zza łuku (16/39), wymuszali straty (13) i dominowali na ofensywnej tablicy (13 zbiórek w ataku), ale zabrakło im energii, głębi składu i skuteczności w ataku pozycyjnym po przerwie. Druga połowa, rzucona na zaledwie około 30-procentowej skuteczności, brutalnie obnażyła różnicę w doświadczeniu i jakości decyzyjnej.
- Clippers wykorzystali swoje największe atuty: gwiazdorską jakość, egzekucję w halfcourcie, rzuty wolne (31 prób) i bezlitosne karanie błędów rywala. Portland przez dwie kwarty wyglądało jak drużyna, która może „zajechać” faworyta tempem. Po przerwie tempo zniknęło, a razem z nim przewaga Blazers.










