Washington Wizards nie prezentują ostatnio najwyższej możliwej formy – i to delikatnie rzecz ujmując. Przed najbliższym meczem z Charlotte Hornets ekipa ze stolicy Stanów Zjednoczonych legitymuje się bilansem 5-22. Nie tak wyobrażał sobie swoją najbliższą przyszłość jeden z najnowszych zawodników drużyny, Cam Whitmore. 21-letni skrzydłowy w tym sezonie z powodów zdrowotnych to pojawiał się w składzie, to z niego znikał. Ostatni raz zagrał w przegranym starciu z Boston Celtics, i wiele wskazuje na to, że szybko na parkiet nie wróci.
Jak poinformował Shams Charania, młody gracz Washington Wizards został wykluczony z gry na czas nieokreślony po tym, jak zdiagnozowano u niego zakrzepicę żył głębokich w prawym barku. Władze organizacji również potwierdziły te doniesienia, ogłaszając za pośrednictwem portalu X, że postępy i proces powrotu Cama Whitmore’a będą monitorowane, a w razie potrzeby jego status będzie aktualizowany.
Młody skrzydłowy ostatni raz wyszedł na plac gry 4 grudnia, a potem opuścił sześć kolejnych spotkań swojej drużyny. O ile w pierwszych czterech według oficjalnej wersji nie wystąpił decyzją trenera (status DNP-CD), to już potem został wpisany do raportu urazów z powodu bólu prawego barku. Jak się okazało, dalsze badania wykazały, że problem jest poważniejszy.
Zawodnik wybrany w pierwszej rundzie draftu 2023 przez Houston Rockets trafił do Waszyngtonu w ramach wymiany podczas minionego offseason. W obecnym sezonie w barwach zamykających tabelę Wizards grał średnio po 16,9 minuty na mecz, notując w międzyczasie 9,2 punktu, 2,8 zbiórki i 0,7 asysty. Z pewnością liczył, że w przebudowującym się zespole dostanie więcej czasu, co pozwoli mu rozkwitnąć w nowym środowisku.
Niestety, jak dotąd tak się nie stało. Wizards mają najgorszy bilans w NBA, a Whitmore wciąż nie jest w stanie wywalczyć sobie czasu gry przekraczającego 20 minut na mecz, a obecny problem zdrowotny może jeszcze pogorszyć sprawę. Na tę chwilę nie ma pewności, że 21-latek pojawi się jeszcze w tym sezonie na parkiecie.
Zresztą nawet gdyby nie zdiagnozowano u niego zakrzepicy, informacje z początku grudnia każą wątpić, czy jego sytuacja w drużynie mogłaby się poprawić. Po pierwszym meczu opuszczonym z powodu decyzji trenera ten ostatni, Brian Keefe, zasugerował w rozmowach z dziennikarzami, że jego podopieczny został odsunięty od gry z powodu niespełniania „pewnych standardów”, a późniejszy raport wskazywał, iż jednym z powodów posadzenia go na ławce były słabe nawyki treningowe. U nas mogliście o tym przeczytać w artykule autorstwa Marcela.
Wprawdzie później szkoleniowiec wycofał się ze swoich początkowych wypowiedzi i stwierdził, że wyłączenie Whitmore’a miało raczej na celu danie szansy innym zawodnikom, ale mleko już się rozlało. Inna sprawa, że sam zawodnik w ostatnich tygodniach miał zacząć „ściśle współpracować” ze swoim pryncypałem w ramach szeroko pojętego „planu jego rozwoju”.
Z kronikarskiego punktu widzenia warto odnotować, że Cam jest trzecim zawodnikiem NBA w ciągu ostatnich 12 miesięcy, który będzie musiał pauzować przez zakrzepicę żył głębokich. Z powodu tej samej dolegliwości mniej więcej połowę sezonu 2024-25 stracił gwiazdor San Antonio Spurs, Victor Wembanyama. Z kolei podobny problem związany z łydką wykluczył Damiana Lillarda, ówczesnego lidera Milwaukee Bucks, z akcji na ostatni miesiąc ubiegłej kampanii. Wcześniej na zakrzepicę cierpieli też Ausar Thompson, Brandon Ingram czy Christian Koloko.
Wszystkim z wyżej wymienionych – oprócz Dame’a, który po drodze zerwał ścięgno Achillesa – udało się wrócić do gry. To dobrze wróży w temacie Cama Whitmore’a, którego z pewnością nie należy jeszcze skreślać.










