NBA i FIBA ogłosiły, że rozpoczną rozmowy z potencjalnymi klubami w sprawie utworzenia nowej ligi koszykarskiej w Europie. Sam komunikat jest krótki i wyważony, pozbawiony szczegółów, ale fakt jego publicznego ogłoszenia może mieć fundamentalne znaczenie dla przyszłości europejskiego basketu.
Nie jest to zapowiedź jednego turnieju, projektu marketingowego ani kolejnej meczów pokazowych. To konkretny etap prac nad ligą, która może na nowo ułożyć relacje między klubami, federacjami, ligami krajowymi i samymi zawodnikami.
Aby zrozumieć wagę tej inicjatywy, trzeba jednak najpierw zrozumieć, jak dziś zorganizowana jest koszykówka w Europie.
Jak działa koszykówka w Europie? Ligi krajowe, puchary i konflikt
W przeciwieństwie do NBA, która jest jedną, zamkniętą ligą obejmującą cały rynek, europejska koszykówka funkcjonuje w systemie wielopoziomowym. Kluby jednocześnie rywalizują w ligach krajowych oraz w międzynarodowych pucharach, a dostęp do tych rozgrywek (przynajmniej w teorii) zależy od wyników sportowych.
Najważniejsze elementy tej struktury to:
Ligi krajowe – każdy kraj ma własne rozgrywki ligowe (np. ACB w Hiszpanii, Serie A we Włoszech, BBL w Niemczech, LNB we Francji, PLK w Polsce). To one są podstawą całego systemu: kluby zdobywają w nich mistrzostwa, spadają lub awansują, a najlepsze zespoły uzyskują prawo gry w europejskich pucharach.
Euroliga – najsilniejsze i najbardziej prestiżowe klubowe rozgrywki w Europie. Formalnie nie są organizowane przez FIBA, lecz przez prywatną spółkę Euroleague Basketball. Większość zespołów grających w Eurolidze posiada wieloletnie licencje, co oznacza, że ich udział nie zależy bezpośrednio od wyników w ligach krajowych. To de facto liga półzamknięta, zbliżona filozoficznie do modelu NBA, ale funkcjonująca w europejskim ekosystemie sportowym.
Konsekwencje modelu Euroligi – kluby euroligowe grają swoje mecze w terminach, które kolidują z tak zwanymi „okienkami reprezentacyjnymi” FIBA, czyli okresami przeznaczonymi na mecze drużyn narodowych w eliminacjach mistrzostw Europy i świata. W praktyce oznacza to, że najlepsi zawodnicy Europy bardzo często nie mogą grać w reprezentacjach, co od lat jest źródłem napięć między Euroligą a FIBA (zawodnicy NBA też nie grają w tych okienkach, jeśli są one w trakcie sezonu NBA).
FIBA Basketball Champions League (BCL) – rozgrywki stworzone przez FIBA jako alternatywa dla Euroligi. Ich kluczową cechą jest „otwarty model sportowy”, czyli kluby kwalifikują się do nich na podstawie wyników w ligach krajowych. BCL ma być pomostem między koszykówką krajową a międzynarodową (w zamyśle FIBA) podstawą zdrowej hierarchii sportowej.
EuroCup i inne puchary – dodatkowe rozgrywki międzynarodowe, o niższym prestiżu, często pełniące rolę zaplecza dla Euroligi lub BCL.
Ten podział sprawił, że europejska koszykówka od kilkunastu lat funkcjonuje w stanie strukturalnego konfliktu między modelem zamkniętym a otwartym, między interesem elitarnych klubów a interesem federacji narodowych i reprezentacji.
Projekt NBA i FIBA w kontrze do Euroligi?
Dlaczego projekt NBA i FIBA budzi takie zainteresowanie i czy jest tam drugie dno? Oficjalnie nie jest to projekt wymierzony w Euroligę, ale strukturalnie stanie się jej alternatywą. Będzie oferować ścieżkę awansu opartą na wynikach sportowych, której w przypadku Euroligi brakuje. Dla FIBA to szansa na odzyskanie kontroli nad systemem, w którym dotychczas dominowały prywatne interesy elitarnych klubów, a federacje narodowe i reprezentacje często były zmuszone ustępować. Dla NBA to z kolei wejście w rynek europejski na poziomie ligowym, który może połączyć prestiż najlepszej koszykówki z globalną rozpoznawalnością marki, a jednocześnie wpłynąć na rozwój talentów i standaryzację szkolenia młodych zawodników w Europie.
Projekt wygląda na przemyślaną strategię stworzenia ligi elitarnych klubów, ale otwartej dla ambitnych zespołów, zintegrowanej z kalendarzem lig krajowych i reprezentacji narodowych.
To podejście może stopniowo zmienić układ sił w europejskiej koszykówce, bo zaoferuje klubom realną alternatywę, ale też da kibicom możliwość oglądania najlepszych zawodników zarówno w drużynach klubowych, jak i w reprezentacjach. Z punktu widzenia NBA i FIBA korzyść jest obustronna. Liga NBA Europe może się stać nowym centrum europejskiego basketu, podnosząc poziom sportowy i atrakcyjność finansową, a jednocześnie przywracając hierarchię opartą na rywalizacji sportowej, a nie tylko na przywilejach licencyjnych.
Trudno dziś przewidzieć, jak szybko projekt NBA Europe wpłynie na Euroligę. Zmiany mogą być stopniowe. Nowa liga będzie pewnie najpierw funkcjonować obok obecnych rozgrywek, ale może się okazać, że kiedy jeden czy dwa kluby z Euroligi przejdą do NBA Europe, to uruchomi to tak zwany efekt domina i pozostałe kluby nie będą miały wyjścia. Pójdą ich śladami, bo okaże się, że korzyści z gry w NBA Europe będą dla nich większe, niż pozostanie w Eurolidze.
Trzeba też pamiętać, że NBA dysponuje ogromnymi pieniędzmi i wygląda na to, że chce je zainwestować w Europie. Tu może chodzić nie tylko o marketing wokół rozgrywek i premie dla klubów za wygrane, ale może być to realna szansa na rozwój klubów europejskich poprzez inwestycję NBA w infrastrukturę i szkolenie, a to jest coś czego nikt wcześniej nie był w stanie zagwarantować.
Jaka będzie liga NBA Europe?
Najistotniejszą informacją zawartą w komunikacie NBA i FIBA nie jest liczba drużyn ani nazwa nowych rozgrywek, lecz model dostępu. Zapowiadana liga, obok zespołów posiadających miejsca stałe, ma oferować coroczną, opartą wyłącznie na wynikach sportowych ścieżkę awansu dla wszystkich klubów zrzeszonych w FIBA.
Drogą do niej mają być rozgrywki Basketball Champions League lub osobny turniej kwalifikacyjny rozgrywany po zakończeniu sezonu.
W europejskim kontekście to deklaracja o ogromnym znaczeniu. Od dwóch dekad trwa bowiem spór o to, czy elitarne rozgrywki powinny być przywilejem zamkniętej grupy klubów, czy też nagrodą za wyniki sportowe. NBA i FIBA stawiają sprawę jasno, że bez realnej drogi awansu projekt nie ma racji bytu.
Sekretarz generalny FIBA Andreas Zagklis mówi wprost o „poszanowaniu europejskich zasad sportu” i „uczciwej drodze na szczyt dla każdego ambitnego klubu”. To język rzadko spotykany w oficjalnych wypowiedziach NBA, która przez lata preferowała model stricte franczyzowy.
Równie istotna jest zapowiedź pełnej synchronizacji kalendarza nowej ligi z ligami krajowymi oraz rozgrywkami reprezentacyjnymi. To jeden z najbardziej zapalnych punktów europejskiej koszykówki ostatnich lat.
Jeśli nowa liga rzeczywiście zostanie wpasowana w rytm sezonu FIBA, może to oznaczać jakościową zmianę: rozgrywki klubowe, które nie stoją w konflikcie z reprezentacjami narodowymi. Dla federacji to sygnał, że nie są marginalizowane, a dla kibiców szansa na oglądanie najlepszych zawodników zarówno w klubach, jak i w kadrze.
NBA i FIBA deklarują, że nowa liga ma wspierać nie tylko zespoły z najwyższego poziomu. W planach są inwestycje w ligi krajowe, akademie młodzieżowe oraz programy szkoleniowe dla trenerów i sędziów. To odpowiedź na jeden z najczęstszych zarzutów wobec elitarnych rozgrywek, że wysysają talenty i pieniądze z reszty systemu. W teorii nowa liga ma działać jak wzmacniacz całego ekosystemu. W praktyce pozostaje oczywiście pytanie, czy ten model okaże się realny, czy jedynie deklaratywny.
NBA od lat rozważała silniejszą obecność w Europie. Były akademie, projekty marketingowe, mecze pokazowe, a nawet plany stworzenia NBA Europe. Żaden z nich nie przerodził się w trwałą strukturę, bo Amerykanie nie byli w stanie wdrożyć swojej wizji w Europie. Różnica dziś polega na partnerstwie z FIBA, a więc pójściu na kompromisy i otwarciu na współpracę. Oznacza to dostęp do federacji narodowych, lig krajowych i infrastruktury sportowej. Adam Silver mówi o ogromnej szansie i wspólnej wizji, używając języka bardziej dyplomatycznego niż rewolucyjnego.
Pytania, które zadecydują o przyszłości projektu:
- ile klubów otrzyma miejsca stałe, a ile będzie walczyć o awans co roku?
- czy nowa liga stanie się konkurencją dla Euroligi, czy raczej jej alternatywą?
- jak zareagują największe europejskie kluby i czy wszystkie będą chciały wziąć udział w projekcie?
- czy znajdą się kluby grające w Eurolidze, które wybiorą NBA Europe?
- czy dzięki temu powstaną nowe kluby w dużych miastach europejskich np. w Londynie?
- czy federacje narodowe zaakceptują nowy podział wpływów?
- i najważniejsze! Czy europejski kibic uzna ligę współtworzoną przez NBA za swoją?
Na papierze i w teorii projekt wydaje się być bardzo ciekawy i spójny, dający szansę na rozwój oparty na współpracy, a nie konflikcie.
A Wy jak oceniacie szansę na rozwój projektu NBA Europe?










