Za nami kolejna noc pełna emocji – tym razem przyniosła nam aż trzy dogrywki, dwa game-winnery (jeden był… zbiórką w ataku!), niewiarygodny comeback z 25 punktów straty i bardzo kontrowersyjną decyzję sędziowską przesądzającą o wyniku. Historią nocy miał być powrót do gry po prawie dwóch miesiącach nieobecności Trae Younga – ten jednak wypadł blado w bezpośrednim starciu z LaMelo Ballem. Oglądaliśmy za to aż 143 punkty Lakers z potężnym triple-double Doncicia, wygrywającego mecz Jalena Brunsona i trwający do samego rana pojedynek Kings z Blazers. W dwóch słowach: Działo się!



Charlotte Hornets – Atlanta Hawks 133:126

  • Charlotte Hornets odnieśli zwycięstwo nad Atlanta Hawks 133:126, a bohaterem wieczoru był LaMelo Ball, który po trzech meczach absencji spowodowanej kontuzją prawej kostki wrócił w wielkim stylu. Jeszcze przed przerwą trafił 7 z 9 rzutów za trzy punkty, przyczyniając się do wyrównania rekordu NBA: Hornets zanotowali aż 18 celnych trójek w pierwszej połowie.
  • Gospodarze utrzymywali prowadzenie przez całe spotkanie, jeszcze w drugiej kwarcie osiągając aż 24 punkty przewagi. Ta jednak z czasem stopniała i w ostatnich minutach Hawks dopadli na jeden punkt. Trzy kolejne trafienia LaMelo w minutę załatwiły jednak sprawę.
  • Hornets trafili łącznie 24 z 49 rzutów za trzy, ostatecznie nie bijąc rekordu klubu w liczbie trafień w meczu (26 trójek przeciwko Spurs). Kon Knueppel dorównał Ballowi z 28 punktami (6/12 za trzy), a Brandon Miller dołożył kolejne 26 (4/7 z dystansu). Nickeil Alexander-Walker zdobył 28 punktów dla Hawks.
  • LaMelo Ball zakończył spotkanie z 28 punktami i 13 asystami w zaledwie 29 minut gry, trafiając 8 z 11 prób z dystansu. Podobny wyczyn – 18 trójek w połowie – Hornets wykonali wcześniej 14 marca przeciwko San Antonio Spurs.
  • Hawks nie wypadli najlepiej w powrocie Trae Younga po urazie kolana. Sam Young nie wypadł dobrze. Gwiazda Atlanty, która doznała skręcenia MCL 29 października w meczu z Brooklyn Nets, zdobyła dziś tylko 8 punktów i 10 asyst w ograniczone 20 minut gry. Z kolei Jalen Johnson był bliski kolejnego triple-double, notując 43 punkty, 11 zbiórek i 9 asyst.
  • Dzięki zwycięstwu Hornets poprawili bilans do 9-18 i po raz drugi w sezonie wygrali dwa mecze z rzędu (w niedzielę pokonali Cleveland po dogrywce).

Indiana Pacers – New York Knicks 113:114

  • New York Knicks z trudem odnieśli zwycięstwo nad Indiana Pacers 114:113. Decydującą akcją był rzut za trzy punkty Jalena Brunsona na 4,4 sekundy przed końcem, który dał Knicks prowadzenie. Tuż po tym OG Anunoby przechwycił podanie rywali, pieczętując wygraną.
  • Było to pierwsze starcie w sezonie między finalistami Konferencji Wschodniej z poprzedniego roku. Pacers, którzy rok temu wyrzucili Knicks z gry tuż przed finałem NBA, doznali jednak trzeciej porażki z rzędu. Trener Rick Carlisle, po niedawno odniesionym 999. zwycięstwie w karierze, wciąż czeka na wejście do elitarnego klubu 1000 wygranych (jako 11. trener w historii NBA).
  • Pacers wyszli na szybkie prowadzenie różnicą aż 16 punktów jeszcze w połowie pierwszej kwarty. Podobną przewagę uzyskali raz jeszcze w połowie trzeciej kwarty, ale Knicks po raz kolejny byli w stanie zaliczyć comeback. Na niespełna 2 minuty przed końćem OG Anunoby po asyście Tylera Koleka trafił trudną trójkę z rogu na remis. Przez kolejne niemal dwie minuty żadna z ekip nie potrafiła trafić rzuty z gry – aż do game-winnera Brunsona.
  • Brunson zakończył spotkanie z 25 punktami, 7 zbiórkami i 7 asystami. Knicks, świeżo upieczeni mistrzowie NBA Cup, przedłużyli serię zwycięstw do siedmiu z rzędu, pomimo absencji kilku kluczowych graczy i bardzo słabej pierwszej kwarty. Mikal Bridges dołożył 22 punkty i 8 zbiórek, a Tyler Kolek zanotował najlepsze w karierze 16 punktów i 11 asyst.
  • Po stronie Pacers błyszczał Andrew Nembhard z 31 punktami (12/19 z gry, 4/5 za trzy). Pascal Siakam miał 26 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst, a Bennedict Mathurin 16 punktów i 8 zbiórek.

Brooklyn Nets – Miami Heat 95:106

  • Miami Heat zakończyli serię pięciu kolejnych porażek, pokonując Brooklyn Nets 106:95. Było to dopiero drugie zwycięstwo Heat w grudniu. Zespół wszedł w miesiąc z bilansem 13 wygranych, co wyrównywało najlepszy start przed grudniem w historii klubu. Od początku grudnia notoują już jednak skrtomny bilans 2-5.
  • Mecz był wyrównany – na pięć minut przed końcem Miami prowadziło tylko 86:82. Wtedy kluczową rolę odegrał Kel’el Ware, trafiając trójkę, a zaraz potem Jaquez dołożył dwa kolejne trafienia. Heat błyskawicznie odskoczyli na 93:82 i nie oddali już prowadzenia.
  • Przed przerwą Norman Powell na pełnym luzie trafił coś takiego:
  • Norman Powell był najlepszym strzelcem gospodarzy z 24 punktami. Świetne zawody rozegrał Kel’el Ware, który zdobył 22 punkty, miał 12 zbiórek i 4 bloki. Jaime Jaquez Jr. dołożył 19 punktów, a Bam Adebayo, mimo problemów z faulami, zebrał aż 17 piłek.
  • Nets, którzy w poprzednim spotkaniu rozbili Milwaukee Bucks 127:82, tym razem zupełnie zawiedli w ataku. Trafili poniżej 39% rzutów z gry i zaledwie 11 z 49 prób za trzy (22%). Michael Porter Jr. zdobył 28 punktów, a Nic Claxton zanotował 16 punktów, 12 zbiórek i 8 asyst.

Oklahoma City Thunder – Los Angeles Clippers 122:101

  • Oklahoma City Thunder pewnie pokonali Los Angeles Clippers 122:101, odbijając się po dopiero drugiej w sezonie porażce. W sobotę przegrali z San Antonio Spurs, kończąc rekordową serię 16 zwycięstw z rzędu. Dzięki dzisiejszemu triumfowi poprawili bilans do 25-2 i wciąż pozostają niepokonani u siebie (13-0).
  • Mecz był stosunkowo wyrównany w pierwszej połowie. W pierwszej kwarcie to Clippers częściej pozostawali na prowadzeniu, chwilami osiągając nawet ponad 10 punktów przewagi. Wszystko zmeiniło się jednak drastycznie w trzeciej kwarcie. Pod koniec tej części meczu OKC zanotowali run 15-2, wychodząc na ponad 20-punktowe prowadzenie, którego już nie wypuścili.
  • Shai Gilgeous-Alexander był liderem gospodarzy, zdobywając 32 punkty (13/24 z gry), 7 zbiórek i 6 asyst. W czwartej kwarcie, jak to często bywa w tym sezonie, mógł już odpoczywać. To jego 98. kolejny mecz z co najmniej 20 punktami – druga najdłuższa seria w historii NBA. Do pobicia jest 126 takich występów w wykonaniu Wilta Chamberlaina.
  • Wsparcie dali Chet Holmgren (22 punkty) i Jalen Williams (20). Thunder zmusili rywali aż do 28 strat, zamieniając je na 39 punktów. Cason Wallace zanotował 5 z 18 przechwytów drużyny. Thunder sami popełnili tylko 9 strat.
  • Clippers grali bez Jamesa Hardena, lidera zespołu (średnio 26 punktów na mecz), który pauzował z powodu stłuczenia lewej łydki. Kawhi Leonard zdobył 22 punkty, a John Collins 20. Drużyna z Los Angeles poniosła piątą porażkę z rzędu i dziesiątą w jedenastu ostatnich spotkaniach.

San Antonio Spurs – Washington Wizards 119:94

  • Minionej nocy do grania powróciły nie tylko Ostrogi, ale i Jeremy Sochan. Po kilku spotkaniach bez ani jednej minuty reprezentant Polski spędził tej nocy na parkiecie ponad kwadrans. Nie zdobył jednak w tym czasie ani jednego punktu, zapisując na swoim koncie dwie zbiórki, asystę, blok i przechwyt.
  • Faworyzowani San Antonio Spurs nie byli w stanie od początku przejąć inicjatywy i zdominować to spotkanie. Choć po kilku minutach rywalizacji Ostrogi wyszły na pięciopunktowe prowadzenie za sprawą trafień Luke’a Korneta oraz Stephona Castle’a, to po chwili przyjezdni zdołali zniwelować wszelkie straty (20:20).
  • Dopiero pod koniec pierwszej kwarty, kiedy raz za razem punktowali Dylan Harper i Keldon Johnson, a przy trafieniu pierwszego z nich asystę zaliczył Jeremy, Spurs wypracowali sobie przewagę różnicą kilku posiadań (34:27).
  • W drugiej odsłonie gospodarze nie byli już tak skuteczni, choć wciąż wykorzystywali solidne 45% swoich okazji. Przez krótką chwilę wynik znów oscylował w granicach remisu, ale na wysokości zadania stanęli wspominany już Harpera, a także Devin Vassell i Victor Wembanyama, który mecz rozpoczął z ławki rezerwowych. Cały czas jednak dobrze prezentował się Alex Sarr, którego trafienia sprawiły, że do przerwy Washington Wizards tracili do Spurs jedynie cztery oczka (57:53).
  • Trzecia kwarta była kluczowa dla losów tego pojedynku. Po powrocie na parkiet Spurs stracili najpierw prowadzenie, ale po chwili odzyskali je z nawiązką, notując serię 17:4. Świetnie prezentowali się wówczas Wembanyama czy Vassell, trafienia zza łuku dołożyli Harper i Julian Champagnie, a po chwili przewaga gospodarzy wzrosła do 16 punktów (91:75).
  • Choć Wizards mieli jeszcze szansę na zniwelowanie strat i powrót do walki o pozytywny rezultat, to w ostatniej części rywalizacji ich ofensywa całkowicie się posypała. Przyjezdni trafiali wówczas tylko 32% swoich rzutów, co przełożyło się na dorobek zaledwie 19 punktów i przesądziło o losach rywalizacji.
  • Nowy rekord swojej kariery ustanowił debiutant Dylan Harper, autor 24 punktów, pięciu zbiórek i trzech asyst. Victor Wembanyama potrzebował zaledwie 17 minut, żeby zapisać na swoim koncie 15 oczek, osiem zebranych piłek, cztery bloki oraz cztery asysty. Po stronie Wizards wyróżnili się przede wszystkim Alex Sarr (18 punktów, 4 zbiórki) i Bub Carrington (15 punktów, 5 zbiórek).

autor: Krzysztof Dziadek


Milwaukee Bucks – Toronto Raptors 105:111

  • Toronto Raptors odnieśli drugie z rzędu na wyjeździe, pokonując pogrążonych w kryzysie Milwaukee Bucks 111:105. W poniedziałek wygrali 106-96 w Miami, przerywając serię czterech porażek z rzędu.
  • Był to mecz stosunkowo wyrównany, choć pod kontrolą jednej ze stron. Raptrors prowadzili przez większośc spotkania, choć praktycznie w ogóle nie wychodzili na przewagę więcej niż 10 punktów. Ostatnie prowadzenie Bucks mieli na początku trzeciej kwarty, wychodząc na 59:57 po trójce Portisa. Raptors szybko jednak odzyskali kilkupunktową przewagę, którą dowieźli do końca.
  • Najlepszym strzelcem Raptors był Brandon Ingram z 29 punktami. Scottie Barnes dołożył 24 punkty i 11 zbiórek, a Sandro Mamukelashvili 18 punktów. Jamal Shead i Immanuel Quickley rozdzielili po 10 asyst. Toronto grało bez RJ Barretta (skręcenie kolana) i Jakoba Poeltla (problemy z plecami).
  • Milwaukee po raz piąty z rzędu zagrali bez Giannisa Antetokounmpo, który dochodzi do siebie po naciągnięciu prawej łydki. Dodatkowo zabrakło Kyle’a Kuzmy (choroba). Bucks przegrali 12 z ostatnich 15 spotkań i czekają ich trudne tygodnie – 11 z najbliższych 14 meczów rozegrają na wyjeździe.
  • Po stronie Bucks wyróżnili się Bobby Portis (24 punkty, 12 zbiórek), Kevin Porter Jr. (22 punkty, 13 asyst, ale też 7 strat) oraz Myles Turner (21 punktów).

New Orleans Pelicans – Houston Rockets 133:128 (OT)

  • New Orleans Pelicans dokonali niesamowitego comebacku, pokonując Houston Rockets 133:128 po dogrywce. Gospodarze odrobili 25 punktów straty w trzeciej kwarcie, co stało się największym powrotem w drugiej połowie w historii klubu (czyli od sezonu 2002/03). Pelicans wygrali trzeci mecz z rzędu, po tym jak na starcie sezonu triumfowali tylko w trzech z pierwszych 25 spotkań.
  • Mecz wydawał się być pod absolutną kontrolą Rockets. Z pierwszej kwarty wyszli z blisko 10-punktwym prowadzeniem, a pierwszą połowę zamykali już z ponad 20 punktami przewagi. Kulminacyjny poziom osiągnęli tuż po rozpoczęciu trzeciej kwarty, kiedy przewasga wzrosła do aż 25 oczek. Tu rozpoczął się comeback Pelicans. Powolny, metodyczny, ale comeback.
  • Po trzeciej kwarcie Pelicans schodzili jeszcze z 16-punktową stratą, a czwartą rozpoczęli runem 11:0. Rockets po zmianie stron trafili tylko 2/13 za trzy (15,4%), podczas gdy Pelicans trafili 6/8 (75%) i aż 69,2% rzutów z gry łącznie. W końcówce regulaminowego czasu Alperen Sengun mógł dać Rockets zwycięstwo na koniec czwartej kwarty, ale dobitkę po swoim pudle trafiłjuż po czasie:
  • Decydujące akcje w dogrywce należały do Jordana Poole’a – jego dwa rzuty wolne na 12 sekund przed końcem dały prowadzenie 131:128. Reed Sheppard nie trafił dwóch trójek dla Rockets w końcówce, a Bey przypieczętował zwycięstwo Pelicans osobistymi na 2 sekundy przed syreną.
  • Saddiq Bey był bohaterem wieczoru – zdobył 29 punktów, z czego 21 po przerwie. Trey Murphy dołożył 27 punktów, a Herb Jones miał 18 punktów najlepsze w karierze 8 przechwytów, choć wyleciał z boiska za sześć fauli.
  • Po stronie Rockets Kevin Durant zdobył 32 punkty, a Alperen Sengun dołożył ich 28.

Dallas Mavericks – Detroit Pistons 116:114 (OT)

  • Dallas Mavericks odnieśli zwycięstwo 116:114 nad Detroit Pistons w dogrywce, po tym jak roztrwonili 18-punktową przewagę z trzeciej kwarty. Bohaterem wieczoru był debiutant Cooper Flagg, który zanotował 23 punkty i 10 zbiórek. Wspierał go Anthony Davis z 15 punktami. Dla Mavericks (bilans 11-18) to szóste zwycięstwo w ostatnich ośmiu meczach.
  • Flagg, który w niedzielę skończy 19 lat, błyszczy w okresie przedświątecznym jak choinka. Zdobywa średnio 25,4 punktu w ostatnich ośmiu spotkaniach.
  • Kluczową akcją w dogrywce to alley-oop od Flagga do Davisa na 114:112. Po odpowiedzi ze strony Cunninghama, Davis trafił na prowadzenie 116:114. W końcówce Pistons nie wykorzystali szans: Cunningham spudłował floater, a Duren nie trafił z bliskiej odległości.
  • Mavericks byli w stanie wygrać mecz, w którym trafili tylko 18,5% za trzy, pozwolili rywalom na aż 26 zbiórek w ataku (!) i popełnili aż 17 strat przy tylko 10 stratach rywali. Pistons mogą być z siebie niezadowoleni, nawet jeśli udało im się zaliczyć spory comeback w połowie meczu. Wysłali graczy Dallas aż 36 razy na linię rzutów wolnych.
  • Po stronie Pistons (21-6), liderów Wschodu, Cade Cunningham zaliczył trzecie triple-double w sezonie: 29 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst. Jalen Duren dodał 17 punktów i 13 zbiórek. Mecz skomplikowały problemy Pistons: Ausar Thompson został wyrzucony pod koniec pierwszej połowy za sprzeczkę z sędzią Johnem Goble’em, a Duncan Robinson doznał kontuzji kolana na początku trzeciej kwarty.

Denver Nuggets – Orlando Magic 126:115

  • Denver Nuggets odnieśli przekonujące zwycięstwo 126:115 nad Orlando Magic, przedłużając serię zwycięstw do sześciu z rzędu. Głównym architektem sukcesu był naturalnie Nikola Jokic, który zanotował 23 punkty, 13 asyst i 11 zbiórek, zaliczając tym samym 13. triple-double w sezonie. Serbski center przeszedł do historii NBA, przeganiając Kareema Abdul-Jabbara (5660 asyst) na liście wszech czasów podań wśród centrów – kluczowa asysta padła jeszcze w pierwszej połowie, gdy podał do Jalena Picketta na trójkę.
  • Wsparcie zapewnił Jamal Murray, który zdobył 32 punkty, w tym 20 w drugiej kwarcie, gdzie Nuggets odwrócili losy meczu runem 35-7, zmieniając deficyt 14 punktów w prowadzenie do przerwy. Murray notuje najlepszy sezon pod względem punktów w karierze (średnio 25,2, a w grudniu 28,1) i prawdopodobnie pierwszy raz obejrzymy go w tym roku w Meczu Gwiazd.
  • Nuggets swoją przewagę egzekwowali przede wszystkim na dystansie – trafili aż 44,4% rzutów za trzy, do czego przyczynił się w głównej mierze wspomniany Murray (aż 7/12 za trzy).
  • Po stronie Magic wyróżnił się Paolo Banchero z triple-double (26 punktów, 16 zbiórek, 10 asyst) – jego trzecim w karierze. Wendell Carter Jr. dodał 26 punktów. Drużyna z Orlando grała osłabiona: bez Franza Wagnera (kontuzja kostki) i Jalena Suggsa (uraz biodra).

Utah Jazz – Los Angeles Lakers 135:143

  • Los Angeles Lakers pokonali Utah Jazz 143:135 po meczu, w którym kluczowa okazała się dopiero czwarta kwarta wygrana aż 41:29 przez Jeziorowców. Najjaśniej błyszczącą gwiazdą był Luka Doncic, który zanotował piąte triple-double w sezonie: tym razem aż 45 punktów, 14 asyst i 11 zbiórek. Słoweniec w pierwszej połowie zdobył punkty lub asystował przy 16 z 27 koszy Lakers, utrzymując zespół w grze w trudnej sytuacji.
  • Początek meczu nie należał do udanych dla Lakers… Jeśli „początkiem” nazwiemy trzy pierwsze kwarty. Utah Jazz szybko wyszli na kilku-punktowe prowadzenie, którego Lakers przez większość meczu nie byli w stanie przełamać. Dopiero czwarta kwarta przyniosła zdecydowaną odmianę dynamiki meczu. To przez ostatnie 12 minut Lakers wywalczyli zwycięstwo – Luka Doncic i LeBron James w ostatniej odsłonie zdobyli po 10 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty.
  • LeBron James zagwarantował Donciciowi solidne wsparcie z 28 punktami i 10 asystami. Kluczowy okazał się wsad Jaxsona Hayesa po asyście od Doncicia na 50 sekund przed końcem, wyprowadzający Lakers na 136:130. Hayes był perfekcyjny (7/7 za 16 punktów) i ma niesamowitą serię 26/26 trafień przeciwko Jazz jako zawodnik Lakers. Ot, ciekawostka.
  • Jazz grali bez lidera Lauri Markkanena (kontuzja pachwiny), a Lakers bez Deandre Aytona (łokieć) i Austina Reavesa (łydka). Keyonte George błyszczał z 33 punktami (trzeci mecz z rzędu powyżej 30), a rookie Ace Bailey dodał 19. Utah byli wyjątkowo skuteczni (48,6% za trzy, prowadzenie 78-73 do przerwy) i aż 39 razy byli w stanie dostać się na linię rzutów wolnych, ale przegapili okazję na wygranie po raz pierwszy trzech meczów z rzędu w tym sezonie.

Phoenix Suns – Golden State Warriors 99:98

  • Phoenix Suns wygrali na wyjeździe z Golden State Warriors 99:98 po niezwykle kontrowersyjnej końcówce. Decydujący punkt zdobył Jordan Goodwin, trafiając drugi rzut wolny na 0,4 sekundy przed końcem. Goodwin zebrał piłkę po nieudanej trójce Dillona Brooksa i sędziowie natychmiast odgwizdali faul:
  • Postawa Devina Bookera była kluczowa w drugiej połowie. Zdobył on 23 z 53 punktów po zmianie stron, kiedy to Suns odrabiali 14-punktowa stratę do rywali. W pierwszej połowie Booker trafił tylko 1/7 z gry na 2 punkty. Dillon Brooks dodał 24 punkty, a Collin Gillespie 16. Suns przetrwali mimo kosztownego faulu Brooksa w ostatniej minucie. Za uderzenie Stephena Curry’ego w brzuch po rzucie za trzy otrzymał faul niesportowy. Przy stanie 96:91 Curry trafił dwa wolne po ciosie Brooksa, a Jimmy Butler trójką wyrównał na 96:96:
  • Jimmy Butler prowadził Warriors z 31 punktami, Brandin Podziemski miał 18 (8/11 z gry), a Curry tylko 15 (3/13 z gry, w tym 2/9 za trzy) po aż 48 punktach zdobytych w poprzednim meczu.

Portland Trail Blazers – Sacramento Kings 134:133 (OT)

  • Portland Trail Blazers pokonali Sacramento Kings po niezwykle emocjonującej dogrywce, która przeciągnęła się do samego rana. Bohaterem Blazers został Deni Avdija, który nie tylko trafił dwa ostatnie rzuty wolne na koniec doliczonego czasu, ale też zdobył dla Blazers w sumie 35 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Był to jednak przede wszystkim kolejny mecz zakończony kontrowersjami. Trafione rzuty wolne Avdiji nastąpiły po faulu Russella Westbrooka na sam koniec dogrywki, który to faul… A zresztą, oceńcie sami:
  • Ta decyzja sędziowska kosztowała Kings czwartą z rzędu porażkę i ósmą w ostatnich 10 meczach. Dla Blazers to drugie kolejne zwycięstwo po pokonaniu Golden State Warriors w ostatnim meczu.
  • Zanim doszło do kontrowersji, Sacramento Kings cudem jednak doprowadzili najpierw do dogrywki. W czwartej kwarcie, którą rozpoczynali ze skromnym, punktowym prowadzeniem, pozwolili blazers wyjść na 18-punktową przewagę w zaledwie kilka minut. Tak szybko, jak Kings oddali inicjatywę, tak szybko ją jednak odzyskali. W pół kwarty odrobili straty, w czym duża zasługa Maxime Raynauda. Center grający za kontuzjowanego Domantasa Sabonisa zdobył aż 29 punktów, z czego 9 właśnie w czwartej kwarcie.
  • Rzut na dogrywkę trafił jednak DeMar DeRozan. Na osiem sekund przed końćem czwartej kwarty trafił rzadko wybierany przez niego rzut za trzy:
  • Oprócz Avdiji dla Blazers punktowali Shaedon Sharpe (26 punktów), Jerami Grant (20 punktów) i Donovan Clingan (19 punktów). Po stronie Kings najlepszym strzelcem pod nieobecność Sabonisa i Zacha LaVine’a był DeMar DeRozan z 33 punktami. Maxime Raynaud dołożył 29, a Russell Westbrook 20 i 10 asyst.

Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    8 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments