Jak Milwaukee Bucks poradzili sobie bez Giannisa Antetokounmpo? Czy to najlepszy mecz New Orleans Pelicans w tym sezonie? Nikola Jokić pokazał Sacramento Kings, że powinni iść w przebudowę? No i ta końcówka meczu w Houston! Zapraszamy do relacji z dzisiejszej nocy z NBA.
Houston Rockets – Los Angeles Clippers 115:113
- Trzecia porażka z rzędu Los Angeles Clippers (ósma w dziewięciu ostatnich spotkaniach). W sumie w sezonie mają już bilans 6-19 i przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej. Nie jest u nich dobrze sportowo ani medialnie (ciągnąca się sytuacja z odsuniętym ze składu Chrisem Paulem).
- James Harden rzucił przeciwko drużynie, w której spędził najlepsze lata swojej kariery, 22 punkty — do których dołożył siedem asyst. Przypomnijmy, że w tym sezonie jest najlepiej punktującym Clippers, osiągając blisko 27 punktów na mecz. Dzisiaj jednak otrzymał pomoc w ataku. Kawhi Leonard rzucił 24 „oczka”, zebrał dziewięć piłek i cztery razy wykreował punkty kolegom z parkietu. Ivica Zubac mógł pozwolić sobie na wiele pod koszem, zdobywając tej nocy aż 33 punkty. Niewystarczająco na wygraną.
- Houston Rockets weszli w rolę wyraźnego faworyta, ale mieli sporo kłopotów, co widzicie już po samym wyniku. To Amen Thompson zdobył zwycięskie punkty, wykonując rzut wolny po wsadzie z faulem na 17,2 sekundy przed końcem. Rywale mieli aż dwukrotnie szansę na wyrównanie wyniku w końcówce. Raz Kawhi dostał faul w ofensywie, a raz Nicolas Batum stracił piłkę przy wyrzucie z linii końcowej.
- 22 punkty, 15 zbiórek i pięć asyst Alperena Senguna. 20 punktów, dziewięć zbiórek i osiem asyst Amena Thompsona. Kevin Durant „tylko” z 16 punktami. Jabari Smith Jr. wykręcił double-double (18 pkt, 10 zb.). Obie drużyny zagrały na bardzo efektywnych procentach i ich rotacja na ten mecz składała się z dziewięciu zawodników. Najlepsi grali nawet ponad 40 minut. Dało się poczuć klimat play-offów.
Milwaukee Bucks – Boston Celtics 116:101
- Milwaukee Bucks wygrali wyraźnie z Boston Celtics bez pomocy Giannisa A. i trzeba im to oddać. Nie licząc meczu, w którym doznał kontuzji, jego Bucks przegrali dwa następne, żeby dzisiaj wrócić na ścieżkę zwycięstw (teraz czekają ich Nets i Raptors).
- Boston Celtics świetnie zaczęli, wpadli w rytm i nic nie zanosiło się na odwrócenie prowadzenia. Pierwsza połowa dla nich. W trakcie trzeciej kwarty otrzymaliśmy pierwsze wyrównanie wyniku, a „im dalej w las”, tym lepiej szło Bucks.
- Kyle Kuzma (!) z punktowym rekordem sezonu (31) poprowadził swój zespół do zwycięstwa na własnym terenie. Kevin Porter Jr. zanotował triple-double (18/10/13) i trzeba mu oddać, że rozgrywa indywidualnie kapitalny sezon. Bobby Portis również nie próżnował; dzisiaj z double-double (27 punktów, 10 zbiórek).
- Nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że po stronie gości najlepszym graczem był Jaylen Brown (30 punktów, trzy zbiórki i trzy asysty). Niezłe „cardio” zrobił za to Sam Hauser — dostał 22 minuty z ławki i zdobył okrągłe ZERO punktów (0-10 FG, w tym aż 9 przestrzelonych trójek).
New Orleans Pelicans – Portland Trail Blazers 143:120
- Czy obecność Ziona Williamsona jest patentem na wygrane New Orleans Pelicans? Jak widać nie! Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że bez tego nazwiska w składzie Pels grają bardziej zespołowo i momentami potrafi to naprawdę fajnie wyglądać. Ja doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że oni są w obecnym sezonie 4-22 i szorują po dnie tabeli, ale tam naprawdę widać zalążek jakiejś przyszłości. Trzeba to tylko dobrze poukładać i z niektórymi graczami się po prostu pożegnać.
- Portland Trail Blazers potrafili jako jedyni (póki co) wygrać w tym sezonie z Oklahomą City Thunder, ale jak przyszło im grać z jedną najgorszych drużyn sezonu, to zachowywali się tak, jakby odcięło im prąd. Pelicans wrzucili im aż 143 punkty! To bardzo dużo, nawet jak na standardy NBA, nie mówiąc już o ofensywie gospodarzy.
- Gospodarze zdominowali obszar pomalowany („paint”), rzucając tam aż 86 punktów. Aż trzech ich zawodników rzuciło ponad 20 punktów, następnych trzech miało kolejno 15, 17 i 19. W obu zespołach dwucyfrowy wynik punktowy miało na koniec po sześciu graczy. To trochę pokazuje przebieg spotkania, bo ciężko było zobaczyć w trakcie jednego lidera. Wielu z nich miało po prostu swoje momenty.
Sacramento Kings – Denver Nuggets 105:136
- Muszę pokazać, jak wyglądał przebieg tego spotkania pod względem prowadzenia i różnicy punktów, bo to jest po prostu niesamowite.

- Denver Nuggets kompletnie zmietli Sacramento Kings. Gospodarze byli dzisiaj bez Dennisa Schroedera, Domantasa Sabonisa i Zacha LaVine’a. Czy ich obecność zmieniłaby wynik? Pewnie nie, bo wiemy, jak to wygląda w tym sezonie, ale na pewno nie byłoby aż takiej deklasacji. Dalej nie mogę uwierzyć, że 37-letni Russell Westbrook gra prawie 30 minut na mecz.
- Na głęboką wodę został rzucony debiutant Kings, Nique Clifford. Wyszedł w pierwszej piątce, ale kompletnie nie udźwignął ciężaru, który na nim spoczywał. Dwa punkty w 28 minut, 0/6 zza łuku.
- Możemy się dalej zachwycać Nikolą Jokiciem (36 punktów, 12 zbiórek & 8 asyst), ale ja bym chciał pochwalić Jonasa Valanciunasa. To prawdopodobnie najlepszy zmienić Jokicia w prime, jakiego ten miał w swojej karierze w NBA. Dzisiaj wszedł na 19 minut i zdobył w tym czasie 15 punktów na 100% skuteczności z gry. Co prawda spudłował dwa osobiste, ale idzie mu to w tym wypadku wybaczyć (trafił jedną trójkę!). Trochę się o tym nie mówi, ale Nuggets znowu mają serię zwycięstw i ustawiają się w kolejce w tabeli tuż za liderem. Gdyby ich przerzucić do Konferencji Wschodniej, też byliby drudzy (minimalnie gorsi od Detroit Pistons).










