Po przekroczeniu granicy 12 000 punktów, Jaylen Brown znalazł się w stanie szczerego zdumienia. Tym większy szok wywołało u niego zestawienie swojego osiągnięcia z dorobkiem LeBrona Jamesa. To uczucie szybko zmieniło się jednak w pełen szacunku hołd dla długowieczności i wielkości legendy koszykówki. Zresztą zdaniem gwiazdora Boston Celtics nikt nigdy nie przebije 42 000 punktów, jakie już jakiś czas temu osiągnął (i przebił) gracz Los Angeles Lakers.
W niedzielnym meczu z Cleveland Cavaliers Jaylen Brown zdobył 19 punktów, co pozwoliło mu stać się czternastym zawodnikiem w historii Boston Celtics, którego łączny dorobek przekroczył 12 000 „oczek”. Dla tego zawodnika to ważny i prestiżowy kamień milowy, jak również dowód jego klasy i stabilności. Jednak dopiero to, co wydarzyło się chwilę później, pokazało, jak wielka przepaść dzieli nawet uznanych ligowych strzelców od absolutnych legend NBA.
JB przyznał, że osiągnięcie tej bariery wywołało w nim „zabawną refleksję”. Był zaskoczony, bo sądził, że ten pułap przekroczył już jakiś czas temu. Jak sam powiedział podczas transmisji na żywo na Twitchu: – Nie będę kłamał, pomyślałem sobie: „To alarmujące. Masz tylko 12 tysięcy punktów? Myślałem, że już więcej.”
Prawdziwe zdziwienie przyszło jednak chwilę później, gdy Brown postanowił porównać swój rezultat z dorobkiem lidera klasyfikacji strzelców wszech czasów, czyli LeBrona Jamesa. To, co zobaczył, dosłownie go zatkało.
– Jakim cudem LeBron ma 42 tysiące punktów, brachu? Co do cholery… ten koleś ma 42 tysiące – mówił, wspominając moment, w którym gwiazdor Los Angeles Lakers przebił rekord Kareema Abdul-Jabbara.
W zestawieniu z własnym wynikiem, Jaylen nagle zdał sobie sprawę ze skali wyczynu Jamesa, który gra już 23. sezon w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Podkreślił, że jego zdaniem rekord LeBrona jest poza zasięgiem kogokolwiek.
– Nikt tego nie dogoni. 42 tysiące? Nie ma szans – podsumował, dodając z humorem, że gdy jego starszy kolega po fachu zaczynał karierę „wyszło PS2”, co tylko potęguje wrażenie jego niewiarygodnej długowieczności. Aby jednak jeszcze bardziej zobrazować, jak monumentalnym wyczynem jest dorobek LBJ’a, zawodnik Celtics porównał jego karierę do pracy na kilku etatach jednocześnie.
– To jak praca na trzech etatach. On nie tylko jest liderem wszech czasów pod względem liczby punktów, ale jest też w pierwszej dziesiątce pod względem zbiórek i asyst. Wyobraź sobie, że pracujesz na trzech etatach przez 20 lat z rzędu, bez przerwy. To właśnie znaczą 42 tysiące punktów – podsumował. Sam nie zamierzał jednak tracić dystansu, więc dodał jeszcze: – Nadal jestem zadowolony z moich 12 tysięcy. Jest mi z tym dobrze.
Co prawda JB ewidentnie dał do zrozumienia, że jego zdaniem nikt nigdy nie zbliży się do rekordu LeBrona, to jednak wspomniał jeszcze o jednym zawodniku. 29-latek zasugerował, że Anthony Edwards z Minnesota Timberwolves ma szansę na to, by zostać najlepszym koszykarzem w historii pochodzącym ze stanu Georgia.
– Aby to zrobić, musi najpierw pokonać mnie – zastrzegł jednak.
Tak czy inaczej, refleksja Browna nad dorobkiem punktowym swoim i Jamesa to nie tyle wyraz zdziwienia, co raczej hołd dla niezwykłej dyscypliny, sprawności i długowieczności, które są niezbędne do osiągnięcia takich historycznych rekordów w profesjonalnym sporcie. Sam zainteresowany jednak raczej nie ma szans na zbliżenie się do blisko 41-letniej legendy.
Wprawdzie w tym sezonie notuje średnio 29 punktów (a do tego 6 zbiórek, 4,8 asysty i 1,1 przechwytu) na mecz, ale ma już 29 lat, więc nawet jeśli Król James zakończy karierę po tym sezonie, może zabraknąć czasu. Tłumaczyliśmy to zresztą niedawno przy okazji buńczucznej zapowiedzi Giannisa Antetokounmpo z Milwaukee Bucks, który stwierdził, że zamierza ustanowić nowy rekord. On również nie ma na to większych szans. Nie tylko dlatego, że teraz czeka go przerwa spowodowana kontuzją.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










