W sobotę Giannis Antetokounmpo osiągnął kolejny kamień milowy w swojej karierze w NBA. 29 punktów zdobytych w meczu przeciwko Brooklyn Nets pozwoliło mu stać się szóstym najmłodszym zawodnikiem, który w swojej karierze przekroczył liczbę 21 000 „oczek”. Zamiast jednak cieszyć się swoim osiągnięciem, blisko 31-letni gwiazdor Milwaukee Bucks wydawał się nie do końca satysfakcjonowany i nieco buńczucznie zapowiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim dogoni LeBrona Jamesa w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii najlepszej koszykarskiej ligi świata.



Nie da się ukryć, że Giannis Antetokounmpo to jedna z największych gwiazd obecnej NBA. Odkąd nieco ponad 12 lat temu pojawił się w lidze jako nieco szczupły, 19-letni fenomen, wybrany z 13 numerem draftu w 2013 roku przez Milwaukee Bucks, robił nieustanne postępy we wszystkich aspektach swojej gry. Dwukrotny MVP, który za kilka dni skończy 31 lat, właśnie osiągnął kolejny ważny krok w swojej karierze.

29 „oczek”, które zapisał na swoje konto w sobotnim, wygranym 116:99, starciu z Brooklyn Nets sprawiło, że popularny Greek Freak przekroczył granicę 21 000 punktów zdobytych na przestrzeni całej kariery (dokładnie – 21 0002). Tym samym gwiazdor ekipy z Wisconsin został szóstym najmłodszym zawodnikiem w historii ligi, który osiągnął ten wynik, po LeBronie Jamesie, Michaelu Jordanie, Kobem Bryancie, Wilcie Chamberlainie i Kevinie Durancie. Całkiem doborowe towarzystwo.

Tego kalibru osiągnięcie powinno cieszyć każdego zawodnika, nawet tak klasowego jak Giannis. Gdy jednak ten został zapytany przez jednego z dziennikarzy o to, jak to jest być stawianym w jednym szeregu z wyżej wymienionymi ligowymi legendami, wydawał się nie do końca usatysfakcjonowany. Wprawdzie oddał szacunek starszym kolegom po fachu, ale jego odpowiedź przerodziła się w odważną deklarację skierowaną już bezpośrednio do LeBrona.

– Sądzę, że dojście na sam szczyt listy strzelców nie zajmie sześciu, siedmiu ani ośmiu lat. Moim zdaniem to kwestia czterech — czterech, pięciu, może czterech i pół roku. Wierzę, że gdy będę miał 35 lat i znów usiądę na tym krześle, będziemy mogli porozmawiać o tym, że jestem w ścisłej czołówce strzelców w historii. I chcę, żeby stało się to rzeczywistością — nie tylko dlatego, że w to wierzę, ale dlatego, że naprawdę chcę tego dokonać – zapowiedział gwiazdor Bucks, cytowany przez Sports Illustrated.

Przesadził z ambicją? Wydaje się, że tak, i to delikatnie rzecz ujmując, o ile oczywiście mówił poważnie. Przyjmijmy jednak, że tak i popatrzmy na liczby. James, który 30 grudnia skończy 41 lat, w tym momencie ma na koncie już 42 250 punktów, a przed nim jeszcze – nawet jeśli nie będzie grał w każdym meczu – większość sezonu 2025-26. Wciąż też nie jest powiedziane, że to będzie jego ostatnie rodeo.

Gołym okiem widać, że na dzień 1 grudnia 2025 roku, gwiazdor Los Angeles Lakers ma na koncie przeszło dwa razy więcej punktów niż Giannis. Chcąc choćby zbliżyć się do osiągnięcia LBJ’a, reprezentant Grecji musiałby przez następne pięć lat nie opuścić ani jednego spotkania i utrzymywać średnią na poziomie powyżej 50 „oczek” na mecz. Jak do tej pory udało się to tylko Wiltowi w sezonie 1961-62, zaś w XXI wieku tylko trzech zawodników przekroczyło w pojedynczej kampanii średnią 35 punktów – James Harden (36,1 – 2018-19), Kobe (35,4 – 2005-06) i Luka Doncić (35,1 we wciąż trwających rozgrywkach).

Chcąc mieć jakiekolwiek szanse na choćby dogonienie Jamesa, Antetokounmpo musiałby do sezonu 2029-30 włącznie rzucać średnio po około 4 500 punktów rocznie, podczas gdy zwykle zalicza około połowy tego. Realistycznie więc trudno się spodziewać, by w zakładanym okresie miał ich na swoim koncie więcej niż 32 000, co dałoby mu szóstą pozycję w tabeli wszech czasów – za Jordanem, Bryantem, Karlem Malone’em, Kareemem Abdul-Jabbarem i właśnie Lebronem. To znaczy, o ile nie wmiesza się w to wszystko jeszcze Durant, który już teraz może pochwalić się dorobkiem 30 940 punktów.

Wiadomo, że rzadko który rekord jest nie do pobicia i ten należący do Króla Jamesa też któregoś dnia może zostać złamany, ale raczej nie przez Giannisa – chyba, że Grek zachowa obecne tempo zdobywania punktów aż do sezonu 2034-35. Na to jednak trudno liczyć. Blisko 31-letni podkoszowy nie jest już tak odporny na kontuzje jak w początkach kariery. W ostatnich trzech latach opuścił już 50 meczów, z czego sześć w obecnej kampanii. W związku z tym do jego zapowiedzi tym bardziej należy podchodzić z ostrożnością. Już prędzej można uwierzyć w to, że rekord swojego obecnego klubowego kolegi pobije Doncić. W przypadku gwiazdora Bucks – coś tu się nie zgadza.

Chociaż jego ambicje – przyjąwszy, że mówił serio – wydają się przesadzone, to jego dotychczasowych osiągnięć i tak nie da się lekceważyć. Obecnie Greak Freek zajmuje 42. miejsce na liście najlepszych strzelców w historii NBA, a do będącego przed nim Hala Greera brakuje mu tylko 584 punktów.

Jeśli brać pod uwagę tylko wciąż aktywnych zawodników, jest jeszcze lepiej – Giannis zajmuje wtedy dziewiąte miejsce. Jeśli dopisze mu zdrowie, może jeszcze zdecydowanie poprawić swoje miejsce w annałach historii, ale przebicie wyniku LeBrona? Brzmi jak porywanie się z motyką na słońce.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments